Od tamtego zdarzenia minęły dwa tygodnie. Czyli dziś był dzień na który czeka każdy przez cały rok. Pięknie przyozdobiona choinka, stół na którym są same pyszności, w tle leci playlista kolęd a co najlepsze - cała rodzina zasiada do jednego stołu. Atmosfera jest wręcz cudowna.
To są tylko moje wyobrażenia idealnej wigilii. Moja wigilia wygląda znacznie inaczej niż każdy to sobie wyobraża. W naszym domu nawet choinka nie stoi, a jedynie kiedy mogę zjeść z rodzicami kolację to właśnie 24 grudnia. Ale przecież według innych nasza rodzina jest taka cudowna. Udawanie mogę uznać za słuszne określenie, bo idzie im bardzo dobrze skoro nawet mama od Yuny nie umie tego wyczuć. A w końcu są przyjaciółkami. Jedynie co lubiłem w święta to to że przyjeżdżała babcia, która jest mi bardzo bliska.
Co do sprawy z Yuną, to sam nie wiem jak się czuje. Chciałem odwiedzić ją 4 dni temu lecz nie chciała mnie widzieć. Rozumiałem ją - w końcu to była moja wina.
Oczywiście dotrzymałem układu jaki chciał Kook i płaciłem mu za zachcianki. W końcu miałem pewność że zostawi Yune. Ale czy na zawsze? Nie mogłem być niczego pewny. Jak sytuacja nie będzie się poprawiać to w końcu postawię go przed ostatecznością. Będzie musiał wybrać.
- Jimin!! - wydarła się moja mama na samym dole - Babcia przyjechała! Otwórz jej drzwi! - krzyknęła.
Posłusznie zszedłem na dół i otworzyłem drzwi jak kazała rodzicielka. Za nimi stała nie kto inny jak babcia a za nią mój brat. Ktoś ją w końcu przywieźć musiał.
- Cześć babciu - przytuliłem starszą kobietę co odwzajemniła z wielkim uśmiechem.
- Aleś ty wyrósł - powiedziała z zachwytem. No tak w końcu musi trochę się pozachwycać.
- Choćmy usiąść do stołu - wtrącił się Jihyun. Przytakneliśmy i usiedliśmy do stołu. Był wieczór a na niebie pokazywała się już pierwsza gwiazda.
Atmosfera była raczej swobodna. Z racji że nikt nie miał ochoty stroić choinki, sam postanowiłem ją postawić tuż obok kominka. Nie była wielka ale zawsze coś prawda?
Po kolacji każdy z nas podarował sobie prezent co przeważnie były to pieniądze albo drogie kosmetyki. Nie było to nic nowego. Jedynie babcia zawsze mi dawała jakiś ciepły sweter albo skarpetki dzięki czemu czułem to ciepło świąt. Tylko ona potrafiła nauczyć mnie dobra w życiu.Byłem głupi i naiwny ale jednak stanąłem o godzinie 20 pod domem Yuny z nadzieją że mi otworzy. Chciałem w tym wyjątkowym dniu przeprosić ją i prosić o wybaczenie.
Czy będzie mi to dane?- Co tutaj robisz? - zapytała zdziwiona gdy otworzyła drzwi.
- Porozmawiajmy - odpowiedziałem z smutkiem w głosie. Naprawdę chciałem by mi wybaczyła.
- Może kiedy indziej - chciała zamknąć drzwi lecz przeszkodziła jej w tym moja noga.
- Proszę - nalegałem. I słusznie bo dziewczyna postanowiła mnie wpuścić po chwili zastanowienia.
Przywitałem się z jej rodziną po czym weszliśmy do jej pokoju. Zamknęła za mną drzwi i stanęła przede mną gdy ja usiadłem na łóżku.
- Chciałem cię bardzo przeprosić - zacząłem i gdy się nie odezwała, kontynuowałem - Wiem że może to nic nie zmienić lecz staram się by Jungkook dał ci spokój. Nie wiem dlaczego tak robi. Ale mam już pomysł by raz na zawsze dał ci spokój, więc nie musisz się już bać. Może i nie będziesz mi wierzyć lecz naprawdę robię wszystko by to naprawić. - mówiłem nawet nie patrząc na nią, nie mogłem. Było mi za bardzo wstyd.
- Spokojnie Jimin - położyła mi rękę na ramieniu i dopiero wtedy odważyłem się spojrzeć jej w oczy. Nie była zła. - Już dawno ci wybaczyłam - uśmiechnęła się lekko a ja aż wstałem z niedowierzania.
- Naprawdę? - chciałem się upewnić czy nie śnię - Tak bardzo ci dziękuję - uścisnąłem ją z emocji. Nie panowalem nad tym jak bardzo byłem szczęśliwy.
- Tak, w końcu święta są by wybaczać - powiedziała i spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem.
Te słowa pozostały w mojej głowie.
CZYTASZ
Zniszczę cię... ~ Park Jimin
FanfictionW życiu bywają różne niespodzianki, jedne są te fajne, a jedne których nigdy byśmy nie chcieli mieć. W życiu Yuny te niespodzianki się pojawiają, a ona musi stawiać im czoła. Ból jaki przechodziła, przechodzi i będzie przechodzić zostanie z nią do k...