48 "Wyczekiwany dzień"

703 37 3
                                    

Pov. Yuna

Nastał maj i nim dało się zorientować, już szłam powolnym krokiem na maturę z Biologii. Moim marzeniem było zostać pielęgniarką, dlatego postanowiłam spróbować. Los może i nie był łaskawy dla mnie, ale zaryzykować można, prawda? W końcu o marzenia powinno się walczyć.
Pogoda dopisywała, było słonecznie i ciepło co mogło zwiastować powodzenie. Uśmiech wciąż gościł na mej twarzy. Chyba dziś miało mi się poszczęścić, czułam to.

Powolnym krokiem weszłam do budynku, gdzie kilkadziesiąt uczniów stało pod salami, zestresowani i pełni obaw. W końcu, kto by nie był. Nawet najlepsi czuli niepewność. Przecież, każdy czeka na ten dzień. Już za kilka dni koniec liceum, a co za tym idzie, nowy rozdział w życiu.

Podeszłam pod odpowiednią salę i stanęłam obok Taehyunga, który oczekiwał zniecierpliwiony na swoją dziewczynę. Do rozpoczęcia zostało jeszcze 15 minut. Czas tak szybko leciał. Rozejrzałam się wokół i moją uwagę przykuł Jungkook, stał nieopodal i rozmawiał z Jiminem. A raczej się z nim kłócił.

To nie twoja sprawa.

Odwróciłam się, po wyczuciu czyjejś obecności za sobą. To była Ryujin. Miała piękna czarną sukienkę i rozpuszczone falowane włosy. Przywitała się z Tae krótkim pocałunkiem, po czym spojrzała na mnie i z uśmiechem mnie przytuliła.

- Witaj kochana, zestresowana? - zapytała.

- Trochę, myślę że szczęście będzie po mojej stronie. - odparłam. Po minucie przyszedł nauczyciel i po krótkim ogłoszeniu o rozpoczęciu, wpuścił nas do sali. Każdy zajął swoje miejsce i po wyjaśnieniu zasad, rozpoczęliśmy pisanie.

Byłam dobrze przygotowana, więc zadania nie sprawiały mi trudności. Spokojnie wszystko uzupełniałam i nim się obejrzałam, już zbliżał się koniec czasu. Dlatego sprawdziłam czy napewno wszystko zrobiłam. Podniosłam rękę, i kiedy nauczyciel stwierdził że mogę wyjść, wyszłam.

Wyszłam przed szkołę, by zaczekać tam na przyjaciół. Nie długo potem, dostrzegłam Jimina z Jungkookiem. Byli zdenerwowani. Stali nieopodal, dlatego słyszałam dobrze jak się kłócili.

‐ Jeśli się wygadasz, przysięgam że ci coś zrobię - warknął Jeon, patrząc mu prosto w oczy.

- Nie bądź taki pewny siebie. Nie zamierzam nic mówić. Nie będę niszczyć innym życia. Wystarczy że ja to wiem, a co dopiero ona. Jeśli dowiem się że jej to powiedziałeś, inaczej się z tobą rozprawię - odparł chłodno Jimin.

- I tak zrealizuje swój plan - zaśmiał się. - Przy okazji dam ci okazję do odkupienia swoich win, więc nie rozumiem dlaczego się czepiasz. - odpowiedział spokojniej.

- Jesteś popieprzony. - stwierdził.

- Nie martw się, jeszcze dużo czasu aż wszystko się wyda. - poklepał go po ramieniu z kpiącym uśmiechem i odszedł.

Jimin odwrócił się i gdy mnie ujrzał, posłał mi tylko obojętne spojrzenie i odszedł. Czy ich kłótnia miała ze mną coś wspólnego? Pewnie to tylko moje domysły. Czemu mieliby się o mnie kłócić? Chyba zaczęłam popadać w paranoję.

- Tu jesteś - powiedziała Ryujin idąc w moją stronę wraz z Tae.

W domu, godz. 17.03

Zdjełam powoli obuwie wchodząc po chwili do salonu. Byłam trochę zaskoczona, gdy w przedpokoju zauważyłam dodatkowe pary butów. I moje wątpliwości rozpłyneły się w powietrzu, po ujrzeniu Jimina wraz z jego matką.

- Yuna, w końcu jesteś - zaczęła moja mama, najwyraźniej nie będąc zadowolona że przyszłam tak późno. Skąd miałam wiedzieć że zaszczycą nas Park'owie wizytą.

- Nie wiedziałam że mamy gości - usprawiedliwiłam się i zaraz przywitałam z panią Park.

Wieczór minął w spokojnej atmosferze. Okazało się że Pani Park wyjeżdża wraz z mężem na kilkudniowy wyjazd i dlatego zawdzięcza nam tę wizytę. A Jimin przyszedł tylko dla towarzystwa, chociaż wiedziałam, że został zmuszony do przyjścia. Obydwoje musieliśmy wytrzymać w swoim towarzystwie.

Zniszczę cię... ~ Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz