25 "Litość czy wyrzuty sumienia?"

1.1K 37 7
                                    

Idąc czułam jak chłodna woda podmywa mi stopy, wiał lekki zimny wiatr w końcu był wieczór. Szłam lekko się uśmiechając i patrząc w morze które pod wpływem zachodzącego słońca lekko świeciło.
Byłam tylko ja i to piękne miejsce. Wokół nie było ani jednej żywej duszy, co skutkowało pozostawieniem mnie samej z myślami i problemami które nie chciały opuścić mojej głowy choć na chwilę. Czułam się poniekąd szczęśliwa będąc w takim miejscu o takiej porze i w dodatku sama.

W pewnym momencie usiadłam na brzegu i wpatrywałam się w zachodzące słońce które z każdą chwilą było coraz mniej widoczne.
Był to piękny widok w który mogłabym wpatrywać się godzinami i choć będąc tu sama bez drugiej połówki sama doskonale mogłam się zachwycać krajobrazem.

- Yuna! - zawołał ktoś z oddali a po chwili mogłam poczuć ręce na ramionach które mnie podnoszą.

- co ty tu robisz?- zapytałam i poczułam jak powoli się we mnie gotuje.

- przyszedłem do ciebie. - uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę prowadząc do morza.

- Ale po co? Wiesz że woda jest zimna? - powiedziałam gdy weszliśmy do wody.

- wiem, i dobrze

- możesz powiedzieć po co weszliśmy do tej wody?- zamiast odpowiedzi chłopak chwycił mocno moją głowę i zanurzył mi ją do morza. Próbowałam podnieść głowę lecz na marne.

- teraz zaczniesz płacić za wszystko. - gdy już zaczęłam się dusić chłopak na dosłownie sekundę wynurzyl moją głowę po czym znów ja wsadził do wody. Powoli zaczęłam wypuszczać powietrze i znów się dusić. Bałam się bo chłopak nie reagował gdy chwyciłam go za rękę i chciałam by puścił. Zaczęłam dusić się a woda zaczęła powoli wypełniać moje drogi oddechowe. Zostałam wyciągnięta na brzegu gdy już traciłam przytomność a ostatnie słowa jakie usłyszałam i zobaczyłam to chłopaka odchodzącego po drodze mówiącego
"dobrze Ci tak szmato, gnij tu"

Otworzyłam gwałtownie oczy zdając sobie po chwili sprawę że to co przed chwilą się wydarzyło było tylko zwykłym snem a wręcz koszmarem.
Było to takie realne...

Gdy się otrząsnęłam, zabrałam ze sobą outfit i weszłam do łazienki. Przemyłam twarz letnią wodą i wytarłam w biały ręcznik co wisiał obok. Umyłam zęby i przebrałam się.
Zrobiłam niechlujnego koka i zeszłam na dół do kuchni gdzie przy blacie stała mama która zalewała kubki wrzątkiem gdzie znajdowała się herbata. Przywitałam się i usiadłam przy stole chwytając w dłoń kanapkę z talerza.

Kobieta położyła naczynia na stole i usiadła na przeciwko mnie również robiąc pierwszy gryz śniadania.
Podczas posiłku nie rozmawiałyśmy, pewnie dlatego że rodzicielka zauważyła że nie byłam w dobrym humorze. Sama też nie miałam ochoty na jakie kolwiek rozmowy.

Po skończonym jedzeniu weszłam na górę w czasie gdy mama zaczęła sprzątać po posiłku. Sprawdziłam na telefonie godzine i gdy ujrzałam że zostało mi tylko 25 minut do lekcji, zabrałam plecak, kurtkę i zbiegłam na dół gdzie ubrałam pospiesznie buty i na szybko krzykłam mamie że wychodzę i tak też zrobiłam.

Ruszyłam w stronę szkoły przy okazji puszczając muzyke, która mnie relaksowała. Idąc zaczerpnęłam świeżego powietrza którego mi zdecydowanie brakowało.

Po kilku minutach drogi ujrzałam znienawidzony budynek. Jeszcze tylko kilka metrów dzieliło mnie od bramy tego piekła. Tak zdecydowanie piekła bo przy wejściu już stał sam diabeł w towarzystwie przyjaciół.

Dasz radę Yuna.

Zbliżałam się z każdą sekundą i gdy miałam wchodzić zostałam mocno szarpnięta za ramię.

- a ty dokąd złotko? - zaczął Jungkook gdy chciałam się wyrwać z uścisku.

- puszczaj mnie - warknęłam mu prostu w twarz. Chłopak zaśmiał się.

- proszę proszę, myszka próbuje być kotem? - prychnął i odepchnął mnie do tyłu przez co straciłam równowagę i upadłam. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że cały dziedziniec na nas patrzy.

- zostaw mnie Jungkook - powiedziałam już mniej pewnie. Chciałam wstać lecz diabeł zrobił to za mnie. Pociągnął mnie w górę i trzymał w żelaznym uścisku. Czułam ból ale starałam się mu tego nie pokazywać, nie dam mu większej satysfakcji choć i tak już ją odczuwał.

- już nie jesteś taka mądra? Jeszcze przed chwilą byłaś taka pyskata a teraz znów nieśmiała? - prychnął zły i uderzył mnie kolanem w brzuch. Skuliłam się w pół a twarz wykrzywiłam w grymasie.

Pov. Jimin

Miałem dziś bardzo dobry humor. Zakład wygrałem i szczerze to nie miałem jakoś dużych wyrzutów sumienia. Należało jej się a to że dała się nabrać nie było moją winą.

Wszedłem na dziedziniec i zobaczyłem widok którego się spodziewałem. Jungkook chwalił się że skoro zakład się skończył to od poniedziałku możemy spodziewać się na nowo zabawy.

Ujrzałem jak Kook szarpie Yuną. Nie ruszyło mnie to zbytnio dopóki nie zobaczyłem że kopnął ją w brzuch. Co jak co ale przemoc wobec kobiet nie podobała mi się.

Ale sam lepszy nie jestem...

Mimo że lepszy nie jestem to nie stosuje wobec dziewczyn przemocy. Dlatego widok jak Jungkook to robi nie spodobał mi się. Wiem że on ją nie bije po raz pierwszy, póki tego nie widziałem to się nie wtrącałem. Ale na moich oczach tego robić nie będzie. Nie na mojej warcie.

Szybko podbiegłem do chłopaka i odepchnąłem go od dziewczyny gdy chciał znów ją uderzyć. Jeon stanął zaskoczony.

- co ty odwalasz?! - krzyknął.

- nie będziesz jej bił na moich oczach! - odkrzyknąłem i złapałem obolałą dziewczynę jak pannę młodą i ruszyłem w stronę pielęgniarki.

Widziałem że Yuna chciała zaprotestować i zejść jednak ból brzucha uniemożliwił jej to.
Osobiście nie podobało mi się jej nosić do pielęgniarki ale zrobię chociaż to w zamian za to co jej zrobiłem.

Zapukałem do drzwi i po jakimś czasie otworzyła mi pielęgniarka.
Wzięła dziewczynę pod swe skrzydła i gdy upewniłem się że jest pod dobrą opieką - odszedłem.

Zniszczę cię... ~ Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz