Simon
Patrzyłem, jak Emily ucieka. Z jednej strony chciałem ją gonić, ale z drugiej... Czy powinienem zmuszać ją do tego, aby uległa pożądaniu i poszła ze mną do łóżka? W tym momencie niczego bardziej nie pragnąłem, niż poczuć pod sobą drobne ciało, by skosztować, jak smakowała, by dotykać każdego zagłębienia, którego nie poznałem.
Zmełłem przekleństwo w ustach i zawróciłem do domu. Zatrzasnąłem drzwi za sobą. Czekał mnie zimny prysznic, bardzo długi. W łazience rozebrałem się w pospiechu i wszedłem do kabiny. Spojrzałem w dół – członek wciąż pozostawał twardy i gotowy do akcji. Gdyby Emily nie dopadły wyrzuty sumienia, właśnie zagłębiałbym się w jej wilgotnym wnętrzu. Syknąłem głośno, odkręciwszy strumień zimnej wody. Chłodna ciecz spływała po całym ciele, powodując spadek pożądania. O to właśnie mi chodziło.
Przez resztę dnia nie potrafiłem usiedzieć na miejscu. Robiłem wszystko, byleby nie myśleć o Emily i o tym, co zaszło między nami, ale szło mi koszmarnie. Już dawno nie byłem taki rozkojarzony, jak teraz przez tę kobietę. Noc wcale nie wyglądała lepiej – mogłem pomarzyć o choćby godzinie snu. Rano czułem piasek pod oczami, więc nastawiłem pełen ekspres kawy.
Przygotowałem się do biegania, jak co dzień. Myśli uciekły w kierunku Em. Ta dziewczyna prześladowała mnie niemal od samego początku. Nigdy nie miałem podobnego problemu, aż do teraz, i pierwszy raz nie potrafiłem zachować zdrowego dystansu, chociaż zazwyczaj panowałem nad sobą jak mało kto.
Nie w kwestii Emily Rawlings.
Chciałem do niej zajrzeć, lecz zdołałem się powstrzymać. Zdałem sobie sprawę, że nie powinienem jej nachodzić. Zachowałbym się w ten sposób jak Jacob, który w moich oczach okazał się skończonym dupkiem. Facet na nią nie zasługiwał.
Wsiadłem więc w samochód i udałem się na długą przejażdżkę. Co prawda Jimmy na razie nakazał przyczaić się i za bardzo nie wychylać, ale miałem gdzieś jego zalecenia, bo potrzebowałem przestrzeni i wolności.
Ruszyłem w kierunku Seattle. Rozsunąłem szyby w samochodzie, pozwalając, by wiatr robił z moimi włosami, co chciał. Włączywszy radio z przebojami z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, bębniłem palcami o deskę rozdzielczą. Mimo tego wcale nie odczułem spokoju. Nie tylko Emily siedziała w mojej głowie. Myśli zaprzątała również ostatnia akcja przechwycenia sarinu. To nadal nie dawało mi spokoju, a nerwowość niebezpiecznie narastała. Ogarnęło mnie silne przeczucie, że wkrótce coś się wydarzy. Nie wiedziałem tylko co.
Znajdowałem się pięć mil przed Seattle, kiedy zadzwonił telefon. Od razu rozpoznałem numer Marcusa, a adrenalina zaczęła krążyć w moich żyłach. Jeśli Seyfried się kontaktował, z pewnością coś zaszło albo plany uległy zmianie.
– Gdzie jesteś? Musimy się spotkać. Jak najszybciej.
– Co jest grane? – spytałem spokojnie, bez emocji.
Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, jak moja beznamiętność działała na zastępcę Jimmy'ego.
– Powiedzmy, że pojawił się nieoczekiwany problem. – Marcus brzmiał niepokojąco, aż włoski zjeżyły mi się na karku.
– Dokąd mam jechać?
Zastanawiałem się, co takiego mogło się wydarzyć, że chciał mnie zobaczyć. Działał na polecenie Jimmy'ego czy może złamał rozkaz i zamierzał się ze mną policzyć? Przy nim należało się wszystkiego spodziewać.
– Znasz stary, opuszczony magazyn tuż za Covington?
– Znam – potwierdziłem.
Co tu się działo, do jasnej cholery?
CZYTASZ
Szczypta tajemnic
RomanceKiedy Simon Peterson pojawia się w Covington, Emily jeszcze nie wie, że jej pozornie idealne i szczęśliwe życie runie jak domek z kart. Tajemniczy mężczyzna coraz bardziej ją intryguje, zwłaszcza że zawsze jest blisko, kiedy ona potrzebuje pomocy, w...