Epilog cz. 1

2.9K 208 65
                                    

Epilog

Pięć lat później

Simon

– Tatusiu! Tatusiu! – usłyszałem, czyszcząc broń w altance za domem.

Środkiem trawnika biegła mała MJ – moja rezolutna, prawie trzyletnia córeczka, Michelle Justine. Z wyglądu przypominała mnie, gdy byłem w jej wieku. Nigdzie natomiast nie widziałem jej brata, JD – Jonathana Damona, który niemal zawsze był obok siostry. Zapewne Emily przekupiła go nugetsami z frytkami i olbrzymią ilością ketchupu – ulubionym daniem naszego syna. Mały odziedziczył apetyt po mnie i zjadał dosłownie wszystko, co wychodziło spod ręki jego mamy.

– Co jest, skarbie? – zapytałem, odkładając pistolet na blat, z dala od zasięgu ręki MJ.

Chwyciłem córeczkę i posadziłem ją sobie na kolanie. Jej śliczne, niemal czarne oczęta, przypatrywały mi się uważnie.

– Źnowu myjeś pif pafy? – Michelle wskazała na broń, a tej leżało całkiem sporo.

Chciałem skorzystać z okazji, że wziąłem wolny dzień, ale za późno zabrałem się do pracy i mała właśnie mnie nakryła.

– Tak, kotku. – Ucałowałem ją w czoło, a ona zachichotała, gdy moja broda połaskotała ją po policzkach.

– Koliś! – Wyszczerzyła ząbki, po czym chwyciła za zarost, ciągnąc go, aż poczułem chyba wszystkie cebulki.

– I z tego powodu usiłujesz wydrzeć mi brodę? – stęknąłem, zagryzając zęby.

– Wyglondaś jak wytajułowany Mikołaj.

– Jak kto?

Aż byłem ciekaw, kto mnie porównał do znanego starca z Laponii.

– No cio ty Mikołaja nie źnaś? Dzisiaj pani w przedśkolu o nim citała – wyznała MJ. – Powiedziałam, że mój tatuś jeśt takim Mikołajem z tatuasiami.

– I co pani na to? – Uśmiechnąłem się do córki.

Uśmiechanie się przychodziło mi o wiele łatwiej niż w przeszłości, a przy dzieciach zdarzało się nad wyraz często. Ten widok przestał już dziwić Emily, która na początku nie mogła się na mnie napatrzeć.

– Że musiś kiedyś psijść do nas. Moje kolezianki chciom cie poznać.

– Będziesz się mną chwalić? – spytałem takim tonem, jakbym próbował wyciągnąć od niej tajemnice państwowe. A wyciągnąć cokolwiek z MJ było nie lada zadaniem.

– Jak jesteś taki ciekawy, to sie siam dowiedz – odparła, krzyżując ręce w zabawny sposób.

– To może chociaż zdradzisz, gdzie jest twój brat? Zdaje się, że zaginął po drodze.

Rozglądałem się za JD, ale nadal go nie zlokalizowałem.

– Fjitki wpiepsia. – Michelle wzruszyła ramionami, a ja ucieszyłem się, że jej matka tego nie słyszała. Jak nic, zabiłaby mnie za to, gdyż zbytnio się nie hamowałem z przeklinaniem przy dzieciach.

– A ty nie jesteś głodna?

Poczochrałem córkę po ciemnych włoskach związanych w kucyk. Nie zwróciłem jej uwagi tylko z jednego powodu – kiedy to robiłem, jeszcze więcej powtarzała.

– W psiedśkolu jadłam – wyjaśniła. – Mogem pif pafa? – Wlepiła wzrok w leżącą broń.

– Nie, kochanie. To są zabawki tatusia. Ty masz swoje – powtórzyłem znane hasło, którym raczyłem ją za każdym razem, gdy pytała o pistolety.

Szczypta tajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz