Emily
Przebudziłam się kolejnego dnia, z niemałym zaskoczeniem spostrzegając, że byłam w łóżku zupełnie sama. Podniosłem głowę, aby rozejrzeć się za Simonem, ale nie było go w pokoju. Drzwi do łazienki pozostawały zamknięte, a za nimi panowała głucha cisza. Najprawdopodobniej wyszedł, kiedy spałam. Z powrotem runęłam w pościel i obróciłam głowę, zerkając na elektroniczny zegarek, który wskazywał siódmą rano.
Z jednej strony nie chciało mi się wstawać, a z drugiej ciekawiło mnie, co robił Cortez. Wczorajszy dzień spędziliśmy w łóżku. Z pokoju wychodziłam jedynie do łazienki. To Simon przyniósł obiad z poprzedniego dnia. Po nasyceniu głodu, zasnęliśmy wtuleni w siebie. Wyczerpani seksem, najedzeni, regenerowaliśmy siły na kolejne miłosne zapasy.
Czy żałowałam? Absolutnie nie. Nie wiedziałam, jak to o mnie świadczyło – wszak niedawno straciłam męża – ale nie potrafiłam dłużej zachowywać pozorów. Poddałam się po ledwie dwóch tygodniach zamknięcia w domku Damona. I naprawdę nie plułam sobie przez to w brodę. Dlaczego?
To nie tak, że śmierć Jacoba nie miała dla mnie żadnego znaczenia i tylko czekałam na okazję, by wskoczyć Simonowi do łóżka. Na początku nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Szukałam winnego – padło na Simona. Do tego doszedł fakt, że Cortez nie był mi obojętny i pragnęłam go, chociaż nie powinnam. Zachowywałam się jak zwierzę zamknięte w klatce. Ubzdurałam sobie, że jeśli ulegnę pożądaniu, to tak, jakbym zhańbiła pamięć Jacoba. A on na to nie zasługiwał, nawet jeśli przed jego śmiercią nie układało się między nami.
Każdy człowiek posiada swoją granicę i ja do niej dotarłam. W wieczór urodzin alkohol wyzwolił we mnie odwagę, aby sięgnąć po to, o czym marzyłam. Po Simona. On też mnie pożądał – czułam to bardzo wyraźnie i zapewne, gdyby nie fakt, że nie byłam trzeźwa, już wtedy doszłoby między nami do czegoś więcej niż tylko kilka niewinnych pocałunków i pieszczot.
Po przebudzeniu się i ujrzeniu pustego miejsca obok, ogarnął mnie żal. Wtedy usłyszałam dochodzący z łazienki szum wody i zadałam sobie jedno pytanie: czy znów zamierzam salwować się ucieczką? Wtedy podjęłam decyzję i zaskoczyłam nie tylko siebie, ale przede wszystkim Corteza. I tak to się zaczęło.
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu ubrań. Na krześle leżała koszulka mężczyzny, więc po nią sięgnęłam. Zakrywała mnie do połowy uda, lecz przede wszystkim – pachniała nim. Wciągnęłam ten zapach w nozdrza i westchnęłam. Zadrżałam, jakby Simon stał tuż obok, jakby mnie obejmował. Jak to było możliwe, że tak szybko zawrócił mi w głowie?
Opuściłam pomieszczenie i zeszłam na dół. W domu panowała absolutna cisza, dlatego wyjrzałam przez okno, jednak nigdzie nie zauważyłam męskiej sylwetki. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie się podział, bo kluczyki od auta leżały na komodzie w korytarzu. Zresztą nie zostawiłby mnie bez opieki – w końcu przyrzekł, że będę bezpieczna.
Wreszcie zauważyłam, że drzwi od piwnicy były uchylone, więc otworzyłam je na oścież i stanęłam, nasłuchując.
– Emily? – zawołał z dołu, a moje serce zabiło mocniej na sam dźwięk jego głosu.
– Szukałam cię – odpowiedziałam, wchodząc na schody.
Zeszłam po nich i moim oczom ukazał się czyszczący broń Simon. Robił to z wprawą, w ogóle na nią nie patrząc, bo jego wzrok skupił się na mnie. Cortez pieścił mnie spojrzeniem, zatrzymując się na poszczególnych partiach mojego ciała. Wzdłuż mojego kręgosłupa spłynął dreszcz podniecenia. Momentalnie zwilgotniałam między udami. Jak to było możliwe, że działał na mnie z tak ogromną siłą?
– Sądziłem, że dłużej pośpisz – wymruczał, odkładając pistolet na szafkę.
Dotarłam na sam dół, kiedy podszedł do drewnianej barierki, zagradzając mi sobą przejście.
CZYTASZ
Szczypta tajemnic
Storie d'amoreKiedy Simon Peterson pojawia się w Covington, Emily jeszcze nie wie, że jej pozornie idealne i szczęśliwe życie runie jak domek z kart. Tajemniczy mężczyzna coraz bardziej ją intryguje, zwłaszcza że zawsze jest blisko, kiedy ona potrzebuje pomocy, w...