Emily
Budziłam się powoli, czując, że coś jest nie tak. Głowę miałam ciężką, w ustach sucho, całe moje ciało zdrętwiało. Próbowałam otworzyć powieki, ale nie dałam rady. Co się ze mną działo? Wtedy usłyszałam hałas. Ktoś znajdował się w tym samym pomieszczeniu.
– Uspokój się – szepnął tuż nad uchem. – Jesteś trochę poobijana, lecz ból wkrótce minie.
Znałam ten głos, jednak nie potrafiłam przypisać go do konkretnej twarzy. Znów zmusiłam się do otworzenia powiek i tym razem poszło mi lepiej. Przedmioty rozmazywały się przed moimi oczami, więc musiałam się skupić. Ogarnął mnie niepokój, trudny do określenia.
– Emily, jak się czujesz?
Simon. Kiedy ujrzałam jego zaniepokojoną twarz, zmarszczyłam czoło.
Co, do cholery?
Syknęłam. W końcu udało mi się usiąść mimo fatalnego samopoczucia. Patrzyłam skonsternowana na mężczyznę, aż w pewnym momencie zerknęłam w bok. Poczułam się ogłuszona. Nie rozpoznawałam tego pomieszczenia.
I nagle różne obrazy zaczęły przewijać się w moim umyśle. Wiadomość od Jacoba, jazda za miasto do starego magazynu, znalezienie na miejscu ciała męża oraz spotkanie tam Simona.
Jacob nie żył!
Ta myśl uderzyła mnie w splot słoneczny. W oczach stanęły pierwsze łzy, które po chwili spłynęły kaskadą wzdłuż policzków. Peterson zabił Jacoba i zwabił mnie w pułapkę. Spojrzałam na niego przerażona, próbując odsunąć się jak najdalej, jednak natrafiłam na oparcie łóżka. Nie miałam jak uciec, a już na pewno nie dałabym rady w obecnym stanie.
– Emily, uspokój się!
Mój oprawca przysiadł na skraju łóżka. Kiedy wysunął ręce w moją stronę, krzyknęłam histerycznie i skuliłam się jak małe dziecko, jakby ta postawa mogła mi w czymkolwiek pomóc.
Nabrałam pewności, że utknęłam w jakimś koszmarze, z którego nie potrafiłam się obudzić.
Nie mogłam się z tym pogodzić, że dałam się tak nabrać, że pozwoliłam, by Simon mnie omotał, a ja omal mu nie uległam. Przez moje zachowanie Jacob stracił życie. Nie rozumiałam, dlaczego zostałam celem Petersona. Czy to miało jakikolwiek związek z pracą Jacoba? W końcu niedawno wspomniał, że wpadł na trop niebezpiecznych ludzi.
– Nie zabijaj mnie! – krzyknęłam błagalnie. – Proszę!
Nie powstrzymałam drżenia ciała, szlochu, który wydobył się spomiędzy spierzchniętych warg, paraliżującego strachu przed człowiekiem, który mnie porwał.
– Dziewczyno, uspokój się! – Simon chwycił mnie mocno i ... przytulił do siebie, kładąc rękę na plecach w uspokajającym geście.
Zatrzęsłam się jeszcze mocniej, a serce zatłukło się niebezpiecznie w piersi.
– Nikogo nie zabiłem. Nie jestem winien śmierci Jacoba.
– Kła... kłamiesz – jąkałam się, z trudem chwytając powietrze.
Znalazłam się na granicy ataku paniki.
– Nie zabiłem twojego męża. – Niespodziewanie chwycił moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy. – Zabił go Marcus Seyfried, bardzo niebezpieczny człowiek. Jestem agentem FBI, Emily. Nie zabiłem twojego męża – powtórzył znacznie ciszej.
Nadal się cała trzęsłam, nadal rozpaczliwie płakałam, ale jego słowa powoli przebiły się przez zamroczony strachem umysł.
Agent FBI. Marcus. Usiłowałam coś powiedzieć, lecz z gardła ponownie wydostał się szloch. Wszystko we mnie krzyczało, żebym w to nie wierzyła. Peterson mógł kłamać.
CZYTASZ
Szczypta tajemnic
RomanceKiedy Simon Peterson pojawia się w Covington, Emily jeszcze nie wie, że jej pozornie idealne i szczęśliwe życie runie jak domek z kart. Tajemniczy mężczyzna coraz bardziej ją intryguje, zwłaszcza że zawsze jest blisko, kiedy ona potrzebuje pomocy, w...