Rozdział 16

3K 226 51
                                    

Simon

Opuściłem obskurny pokój motelowy. Zamknąłem za sobą drzwi, dając Emily przestrzeń oraz chwilę do namysłu. Jej życie uległo drastycznej zmianie, w głównej mierze dzięki mnie.

Dzięki Jacobowi również, dobrze o tym wiesz.

Temu nie mogłem zaprzeczyć, ale to nie był dobry czas na to, by kogokolwiek rozliczać. Sam nawaliłem i musiałem ponieść wszelakie konsekwencje. Wyjąłem z kieszeni telefon do kontaktu z agencją. Jak wszystkie komórki służące agentom, ta była nie do namierzenia. Nie obawiałem się, że ktokolwiek wpadnie na mój trop, jednak miałem oczy dookoła głowy i starałem się zachować najwyższą ostrożność.

Z pamięci wystukałem numer, pod który już dawno nie dzwoniłem, lecz naprawdę nie miałem wyjścia, a byłem pewien, że otrzymam pomoc, o którą zamierzałem prosić Damona.

– Halo. – Ponury głos starszego brata sprawił, że niemal pokręciłem głową.

Obecnie nie utrzymywaliśmy najlepszych stosunków, ale swego czasu byliśmy sobie bardzo bliscy. Przynajmniej dopóki Damon nie postanowił pójść własną drogą. Drogą, której nie akceptowałem i to nie tylko z racji wykonywanego przeze mnie zawodu. Przez pewien okres nasz kontakt się urwał, a mimo to nie przeszedłem obojętnie nad tym, że Damon poszedł siedzieć za przemyt. Wykorzystałem swoje znajomości i udało mi się załatwić dla niego złagodzenie kary.

– Cześć – przywitałem się dość oschle.

Dlaczego postanowiłem prosić o pomoc akurat jego? Przecież mogłem zwrócić się do przełożonych – ukryliby nas w miejscu, do którego ani Marcus, ani Jimmy nie mieliby dostępu. Po prostu wolałem, żeby nikt nie znał mojego miejsca pobytu. Nie bałem się o siebie, a o dziewczynę. Musiałem zapewnić jej bezpieczeństwo.

– Simon. Sprawdzasz, czy znowu nie wpakowałem się w kłopoty? – zadał bezpośrednie pytanie. – Damon, podobnie jak ja, otwarcie mówił, co mu siedziało w głowie. – Mam to za sobą. Zresztą narzeczona by mnie zabiła, gdybym sprowadził na siebie problemy. Zostanę ojcem i nie zamierzam pozwolić sobie na taką lekkomyślność.

– Serio? – Zdębiałem na chwilę. – Ty ojcem? Narzeczona? Zdaje się, że sporo mnie ominęło.

– Chyba nie chcesz teraz roztrząsać tej kwestii? Mów, dlaczego dzwonisz.

– Potrzebuję twojej pomocy – westchnąłem, wracając do głównego tematu. Musiałem opracować jasno sprecyzowany plan działania.

– Czy ja dobrze zrozumiałem? – W głosie Damona dało się słyszeć zdumienie, a mało co, lub kto, było go w stanie zaskoczyć. – Mój wszechmocny, stojący na straży prawa braciszek potrzebuje pomocy?

Wziąłem głęboki oddech, udając, że wcale nie chciałem się rozłączyć.

– Pomożesz czy mam sobie radzić na własną rękę? – Naprawdę brakowało mi czasu na głupie przepychanki słowne.

– Pomogę. Zamieniam się w słuch. – Damon spoważniał, na co odetchnąłem z ulgą.

– Potrzebuję kryjówki dla siebie i pewnej kobiety – wyznałem. – Jadę kradzionym samochodem.

Podczas ucieczki poprzedniego wieczoru posunąłem się do kradzieży. Moje auto było spalone – Marcus natychmiast by je zlokalizował po numerach rejestracyjnych.

– Gdzie jesteś i jak szybko zdołasz dotrzeć do Vancouver? – padło kolejne pytanie.

– Przed kanadyjską granicą w małym motelu. Potrzebuję przedostać się na drugą stronę, a nie mam paszportów.

Szczypta tajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz