Epilog cz.2

2.8K 206 63
                                    

Emily

– Śpią? – zagaił Simon, kiedy przekroczyłam próg sypialni po tym, jak położyłam dzieci do łóżek.

– Niczym dwa aniołki. – Uśmiechnęłam się czule. – Wezmę prysznic i dołączę do ciebie. – W moim głosie tliła się obietnica.

– Sama? – Narzeczony poderwał się na równe nogi. – Nieładnie, Emily – wychrypiał, aż moim ciałem targnął gwałtowny dreszcz.

– Jesteś nienasycony – parsknęłam śmiechem, gdy ujął mnie za biodra i przykleił się do moich pleców.

Razem przekroczyliśmy próg łazienki, a on zamknął drzwi.

– Przy tobie inaczej nie potrafię – wymruczał, gryząc mnie delikatnie w kark. Mrowienie się nasiliło i byłam pewna, że Simon to zauważył. – Jesteś równie apetyczna, jak twoje babeczki – skwitował, a ja nie wytrzymałam i kolejny raz wybuchnęłam śmiechem.

Tylko on potrafił porównać mnie do wypieków, ale – między innymi – za to kochałam tego człowieka.

Rozbierał mnie powoli, sycąc wzrok każdym skrawkiem mojego nagiego ciała. Zafundowałam mu to samo i oblizałam usta, gdy jego sterczący członek wyskoczył spod bielizny. Pierwsza weszłam do kabiny, a mój mężczyzna zasunął drzwi. Obsypywał mnie pocałunkami, począwszy od karku, skończywszy na pośladkach. Nie przeszkadzała mu lejąca się strugami z góry gorąca woda.

Kiedy odwrócił mnie przodem do siebie, a jego język rozchylił płatki kobiecości, westchnęłam głęboko. Ssał i lizał moją cipkę, spijając sączącą się z niej wilgoć. Wreszcie podniósł mnie i wbił się tak mocno, że mój krzyk odbił się od szklanych drzwi kabiny. Objęłam Simona mocno za kark i przywarłam ustami do jego ust. Wychodziłam mu naprzeciw, wypychając biodra w jego stronę. Drapałam paznokciami pokryte tatuażami plecy, zostawiałam na nich delikatne, czerwone pręgi, które powinny zniknąć za jakiś czas.

W pewnym momencie Cortez wdarł się we mnie po raz ostatni, fundując mi oszałamiający orgazm. Drżałam, podczas gdy ukochany trzymał mnie mocno, dopóki nie przestałam się trząść.

– Nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam się tobą nasycić. – Tembr jego głosu sprawił, że odruchowo zacisnęłam uda. Wreszcie dotarliśmy do łóżka, a ja ułożyłam się wygodnie tuż przy Simonie.

– Spróbuj tylko, a będzie ci potrzebna pomoc kolegów z pracy – zażartowałam, świdrując go wzrokiem.

Niewiele zmienił się przez wszystkie lata, które spędziliśmy razem. Chociaż ostatnio dostrzegłam kilka siwych włosów na skroniach oraz brodzie, której za nic nie chciał się pozbyć. I dobrze! Urwałabym mu co nieco, gdyby to zrobił. Uwielbiałam ją, zresztą MJ również. Zwłaszcza, kiedy tatuś łaskotał ją zarostem po brzuszku.

Po raz kolejny przyjrzałam się pierścionkowi, który kilka godzin wcześniej przyszły mąż założył mi na palec. Był piękny, wręcz idealny. Nieprzesadzony. Dokładnie taki, o jakim marzyłam.

Simon zaskoczył mnie oświadczynami. Na początku związku zaproponowałam, żebyśmy się z niczym nie spieszyli. Później zaszłam w ciążę i w ogóle przestałam zwracać uwagę na to, że nie jesteśmy małżeństwem. Byłam szczęśliwa, miałam cudowną rodzinę, więc czego więcej potrzebowałam do szczęścia? Teraz – patrząc na ten prosty, acz znaczący dowód miłości – cieszyłam się, że wkrótce zmienię nazwisko i zalegalizujemy naszą relację.

– Grozisz mi? – Brwi ukochanego powędrowały w górę, a ja pocałowałam go w lewy kącik ust.

– Nieprzerwanie od pięciu lat. Kiedy powiemy dzieciom o krótkich wakacjach u wujka Damona i cioci Angel? – spytałam, przypominając sobie o zaplanowanym za kilka dni wyjeździe.

Szczypta tajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz