17. Nieuchwytna miłość.

152 12 1
                                    

Następnego dnia punktualnie przyjechałem pod sklep i otworzyłem go bez większych problemów. Zadzwoniłem do szefa zawiadamiając go o problemach z klamką. Bez większej uwagi zbył mnie tłumacząc się brakiem czasu na cytuję „takie głupoty". Odchyliłem głowę do tyłu i wypuściłem powietrze zirytowany.

Postanowiłem zając się tym sam. Zaraz po intensywnym ruchu zabrałem się do pracy. Najlepsze było to, że był to sklep także z narzędziami. Zabrałem wszystkie potrzebne przyrządy i ułożyłem je przy drzwiach. Przyniosłem sobie krzesło i w spokoju odkręcałem klamkę. W międzyczasie obsługiwałem klientów. Oglądałem klamkę i jedyne co przychodziło mi na myśl to Emilia. Potrząsałem głową i skupiałem się na zadaniu. Znalazłszy źródło problemu, pogrzebałem we „wnętrznościach" klamki i udało mi się ją naprawić.

- I teraz tak? - powiedziałem sam do siebie skrzywiony. Nie pamiętałem jak wyglądała kolejność składania. Podrapałem się po głowie. Poprawiłem okulary. Macałem podłogę, tam wcześniej położyłem śrubokręt. Odwróciłem się sprawdzając gdzie leży.

Za mną stała Emilia. Obserwowała moją naprawę. Stanęła prosto od razu kiedy przyłapałem ją nagapieniu się.

- Hej. - odrzekłem niepewnie i uniosłem subtelnie kąciki ust.

- Hej. - odpowiedziała, po czym spuściła wzrok w dół. Nastała dziwna atmosfera. Oboje czuliśmy się zagubieni po wczorajszym. Co gorsza, prawdopodobnie oboje chcieliśmy tego pocałunku. Podniosłem śrubokręt i przykręciłem klamkę. Zachowywałem się naturalnie. Nie powinienem się nastawiać na nic. Zapewne jej oschłe zachowanie wróci, a tamto nic nie znaczyło. Wkręcałem śrubki, a w głowie miałem misz masz.

Wtedy poczułem dłoń na szyi i moja głowa podniosła się do góry. Zorientowałem, że dziewczyna mnie całuje. Stała obok mnie. Wstałem na nogi i objąłem jej policzki w dłonie. To było coś tak fascynującego, że zapragnąłem więcej. Czy to idzie w dobrą stronę? Odsunąłem się od niej rozkojarzony, popatrzyłem jej w oczy. Wyglądała jakby bała się mojej reakcji. Wzrok przepełniony wątpliwościami. Ten gest wiele ją kosztował. Podziwiałem jej usta. Te usta, które mnie całowały. Nie mogłem tego ukrywać, chciałem więcej. Zbliżałem się aż dotknąłem jej warg. Muskałem je subtelnie. Ten smak... Nagle zrozumiałem, że od długiego czasu pragnąłem to zrobić. Wszystko wokół na chwilę zniknęło. Dziewczyna swoje dłonie ułożyła na moich biodrach. Swoimi dłońmi podtrzymywałem jej twarz, by mi nie uciekła. Moje serce biło jak szalone. Mój oddech przyspieszył.

Odkleiliśmy się od siebie i oboje szukaliśmy w swoim spojrzeniach odpowiedzi. Co dalej?

- Dzień dobry! - usłyszałem ze sklepu. Ocknąłem się. Musiałem zająć się klientem.

Nie wiedzieliśmy jak mamy się zachować. Jedyne co było słychać to nasze głośne oddechy.

- Cholera... - powiedziała cicho spanikowana.

- Muszę... - zacząłem szukając odpowiednich słów. Przytaknęła z powagą. Opuściłem wzrok, po czym pospieszyłem się do lady. Wciąż czułem skonsternowanie. Wykonałem swoją robotę, lecz myślałem o pocałunku. Chciałem wrócić do dziewczyny i z nią porozmawiać, jednak pojawił się następny klient i musiałem go obsłużyć. Brązowowłosa tymczasem zabrała się do rozpakowywania produktów z kartonów. Czasem wymienialiśmy niepewne spojrzenia. Szczerze nawet nie wiedziałem co ma jej powiedzieć. Rozmowa z nią to raczej konieczność, rzecz nieunikniona. Tylko musiałem przemyśleć, jak mam ją zacząć? Postanowiłem podejść do niej i delikatnie zacząć.

- Chciałem... - zacząłem nieśmiało.

- Witajcie! - krzyknęła Pamela rozglądając się za nami. Emilia szybko zniknęła w inne miejsce. Przymknąłem zirytowany powieki. Po raz kolejny blondynka psuję mi plany. Zawsze ma wejście. Wyjrzała zza szafki i uśmiechnęła się jak głupi do sera. Pomachała mi. Niechętnie podążyłem w stronę kasy. - Hubert. Gdzie Emilia?

Walcząca z ogniem ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz