12. Komplikacje.

140 11 0
                                    

- Nie próbuj. - wypowiedziałam niemo.

- Słucham, Pamelo. - odrzekła matematyczka.

- Emilia Danielak.

Spojrzenia pozostałych zwróciły się na mnie. Nauczycielka uniosła brwi pytająco i tak jak pozostali czekała na moje potwierdzenie. Zaśmiałam się niezręcznie.

- Nie jestem dobrą kandydatką na to stanowisko. - powiedziałam pod naciskiem.

- To nic takiego, zbierasz a potem liczysz. - zachęcała starsza kobieta.

Otworzyłam buzię by zaprotestować, ale nauczycielka zadowolona klasnęła dłońmi i podsumowała z radością, że znalazła kogoś na stanowisko. Wypuściłam bezsilnie powietrze. Gotowało się we mnie. Postanowiłam coś z tym zrobić. 

Po dzwonku wszyscy już wyszli, ja wciąż stałam przed biurkiem.

- Tak, Emilio?

- Także chciałam zgłosić kandydatkę.

Zmarszczyła brwi.

- Pamela Jastrzębiak.

Kobieta zanotowała i z uśmiechem pożegnała mnie. Od ucha do ucha uśmiechnięta wyszłam z sali. Zaczęłaś to Pamelo, a ja to zakończę.

Następnego dnia wymieniałam książki. Zamknęłam szafkę i rozległo się:

- Co?! - głośno zdziwiona Pamela na końcu korytarza dowiedziała się w czym bierze udział. Wściekła od razu pospieszyła do mnie. Czekałam z lekkim uśmiechem i rękami trzymającymi książki. - Ty jesteś jakaś nienormalna?! - krzyknęła kipiąca ze wściekłości.

- Myślałam, że dzięki Tobie wszyscy już to wiedzą.

- Myślisz, że jesteś taka cwana?

Pokręciłam przecząco głową udając niewinną.

- Gram dokładnie twoją strategią, kochana. - powiedziałam ciszej i odeszłam zadowolona.

Tak smakuje wygrana.



W pracy robiłam to co zwykle. Zajęłam się rozpakowywaniem zamówień. W międzyczasie obsługiwałam klientów. Hubert kompletował kolejne zamówienia i wpisywał dane wcześniejszych. Głównie zajmował się papierami. Pomagał mi często z rozpakowywaniem, lub jeszcze częściej obsługą klientów.
Tego dnia humor mi dopisywał dzięki między innymi wygraną z Pamelą. Wciąż myślami powracałam do tej chwili i powtarzałam ją w kółko. Skończyłam rozkładanie kartonu i podeszłam do lady by chwilę odsapnąć.

- Dużo tego jeszcze? - zapytałam widząc cały blat papierów. Podniósł na mnie zmęczone oczy. Przetarł powieki i wyprostował się.

- Już prawie koniec. - wyciągnął się jak kot. - Jak było? - zbierał niektóre kartki.

- Jeśli pytasz o to o co myślę, że pytasz. To nie mam nic do powiedzenia.

Popatrzył na mnie zdziwiony. Poprawił okulary. Odłożył kartki i założył ręce na klatkę piersiową.

- Tak źle?

- Olał mnie.

Zamilkł doskonale znając swojego kumpla. Nie zaskoczyło go to. Wypuścił powietrze. Podszedł i dupą przysiadł na ladzie. Przeczesał włosy do tyłu. Ręce oparł za siebie o blat.

- Mimo to nie jesteś przybita.

- Przez niego mam być jeszcze przybita? - zaśmiałam się. - Ja nie potrzebuję faceta do szczęścia. Jestem za mądra, by przejmować się jakimś flirciarzem.

Walcząca z ogniem ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz