22. Jestem chłopakiem Emilii.

122 9 2
                                    

Wstałam wcześnie rano, w weekend miałam odbyć swoją karę. Nie odczuwałam już takiego zniechęcenia myśląc, że gdy wrócę do domu to zobaczę tatę. Podjechałam rowerem pod szkołę i weszłam do środka. Biblioteka świeciła pustkami. Pani Renata ubrana w czerwony sweter, czarne spodnie i z kucykiem na głowie chodziła po pomieszczeniu i układała książki. Stanęła przy swojej ladzie i przywitała mnie z uśmiechem. Znała mnie, bo często przychodziłam.

- Emilia znowu coś nabroiłaś?

- Tak jakby. - uśmiechnęłam się zawstydzona. Zamilkłam i rozglądałam się po bibliotece. Kobieta wpisywała coś w książeczkę, natomiast ja czekałam aż zjawi się księżniczka. Po kilku minutach blondynka przyszła ubrana w czarną bluzkę z dekoltem w serek, krótkie spodenki i buty sportowe. Popatrzyła na mnie z wyższością i niechętnie powiedziała bibliotekarce dzień dobry.

Dostałyśmy polecenie by wyłożyć książki z kartonów w odpowiednie miejsca na półkach. Zabrałam się do tego pierwsza, Pamela z zirytowaniem wpatrywała się w pudełka. Powolnie doszłam do półek i odłożyłam ostrożnie karton. Każda książka miała karteczkę do której półki miała być dołożona. Niedaleko mnie znalazła się blondynka. Starałam nie interesować się jej obecnością, lecz aż mnie kusiło by jej dopiec.

- Tatuś nie załatwił ci wolnego weekendu? - odrzekłam w międzyczasie odkładając powieści na półki. Tamta prychnęła i zabrała się do roboty. Ukrywałam triumfalny uśmieszek. Czyżby cierpliwość świetnego i bogatego Pana się skończyła?

Wraz z biegiem czasu coraz większą wprawę miałam. Wiedziałam, które półki miały jaki numer. Po skończeniu układania książek dostałam zadanie powycierać ławki do czytania. Dostałam płyn i ręcznik kuchenny. Niedaleko szwendała się Pamela z miotłą. Zamiatała podłogę. Jeśli zastanawiacie się czy czułam się wtedy wyżej od niej, to tak. Czułam przewagę, że to nie ja jestem tą gorszą tym razem. Praca mijała szybciej wraz z intensywnością wykonywanych czynności. Miałyśmy sporo roboty, więc czas mijał niemiłosiernie szybko. Nawet w sumie mogłabym tak pracować. Wszystko robisz swoim tempem, nikt cię nie pospiesza i nikt wokół ciebie nie lata.

- Dziewczyny, zróbcie sobie dziesięć minut przerwy. - powiedziała z lekkim uśmiechem Pani Renata. Z jej miny mogłam wywnioskować, że podobało jej się jak odbywamy swoją karę. Nie marudzimy, wykonujemy jej polecenia i robimy to zgrabnie.

Zasiadłam na ławce niedaleko, Pamela usiadła o dwie ławki dalej. Otrzymałyśmy po kubku wody i odpoczywałyśmy. Blondynka piła wodę i zapatrzyła się na blat biurka.

- Lecisz na Huberta? - wyrzuciłam z siebie. Zachowując się naturalnie napiłam się picia. Częste podrywy w sklepie w jej wykonaniu sprawiały, że chciałam znów wyciągnąć ją za te blond kłaki.

- Nie twój interes. - odpowiedziała obojętnie. Wyprostowała się na krześle i popatrzyła na mnie spod byka. - A ty co?

- Ja?

- Coś jest między wami? Nawet na zdjęciu można zauważyć, że kręcicie ze sobą.

Zaśmiałam się kpiąco pod nosem. Odwróciłam się w jej stronę. Nagranie tak, czy inaczej jest w sieci. Nie mam nic do stracenia. Dobiję ją. Tym jednym zdaniem ją zniszczę.

- Jest moim chłopakiem. - powiedziałam z naciskiem na słowo„chłopak". Uniosłam jedną brew do góry i kącik ust. Pamela śmiała się sądząc, że żartuję. Spostrzegając moją powagę zbladła na twarzy. Ścisnęła plastikowy kubek, który jak się okazało był pusty. Uśmiechnęła się sztucznie. Nie podobało mi się to.

- Za pewne widział już filmik?

Przełknęłam ślinę. Musiałam skłamać, inaczej menda zrobiłaby coś co mogło pogorszyć moją sytuację, a i tak już nie jest zbyt stabilna.

Walcząca z ogniem ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz