18. Nie obchodzi mnie to czy tego chcesz, czy nie!

142 11 4
                                    

Zmęczona wchodziłam po schodkach i już czułam ten miękki materac. Szybki prysznic i jutro mogę spać do czternastej. Paliło się światło na tarasie, babcia zazwyczaj je włączała, żebym widziała schodki. Miałam często problem zmęczona wchodzić na nie, potykałam się. Na dworze panowały już ciemności. Ziewnęłam głośno i weszłam do domu.

- Jestem. - odrzekłam leniwie. Zdjęłam buty i z trudem skierowałam się do pokoju. Kolejne schody ciągnące się w nieskończoność.

- Zrobić ci kolację? - odezwała się babcia za mną.

- Nie, wezmę szybki prysznic i... - kolejne ziewnięcie. - Będę iść spać. Dobranoc.

- Dobranoc.

Rzuciłam torbę na bok i twarzą padłam na łóżko. Za chwilę wstanę, pomyślałam. Za moment. Dzwonek do drzwi wypełnił cały dom swoim dźwiękiem. Jęknęłam niezdolna sama wstać. Kto o tej porze dobija się do drzwi?! Podniosłam zwłoki z łóżka i doczłapałam się do drzwi. Babcia była już w swoim pokoju i szykowała się dospania. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Zamarłam. 

Przede mną stał Hubert. W koszuli rozpiętej przy szyi, z rozciągniętym krawatem i eleganckimi spodniami. Miał rozczochrane włosy i okulary na nosie. Żołądek mi się skręcał, a serce wybijało szybszy rytm. Nie wydawało mi się, to był On. Podniósł wzrok i się zawiesił.

- Wiedziałem co powiedzieć, do momentu aż otworzyłaś drzwi. - zaśmiał się zawstydzony. Wpatrywałam się w niego zaintrygowana. Zamknęłam drzwi i wyszłam za zewnątrz. Dłonie włożyłam w tylne kieszenie. Staliśmy na tarasie. Usłyszeć można świerszcze, które dogrywały swoje melodie. Oprócz nich czasami przejeżdżały auta. - Próbowałem. Próbowałem nie myśleć o tobie i o tym pocałunku. Nawet chciałem iść na tą pieprzoną kolację. Zamiast tam, przyszedłem tutaj. - westchnął i zdesperowany wykonał jedno kółko. - Powiedz mi, czy twoim zdaniem mam serce z kamienia? To, że jestem facetem nie znaczy, że nie mam uczuć. - podniósł głos oburzony. Popatrzył na mnie ze ściągniętymi brwiami i smutną mimiką twarzy. - Nie wiem co ty ze mną zrobiłaś. Zaraz oszaleje! - złapał się za głowę. - I teraz mnie słuchaj, bo dwa razy nie będę powtarzał. Jutro przyjeżdżam po ciebie wieczorem i idziemy na randkę! Nie obchodzi mnie czy chcesz, czy nie. Rozumiesz? Nawet jakbym cię miał zaciągać siłą. - głośno mówił pełny wściekłości. Słuchałam go i moje kąciki delikatnie się uniosły.

- Dobra! - odpowiedziałam głośno.

- I nawet nie waż mi się stawiać, bo... - zatrzymał się zbity z tropu. - Zaraz, co ty powiedziałaś?

- Dobra.

Uspokoił się i popatrzył na mnie z zastanowieniem.

- No...dobra. To ten...jutro, wieczór. Dwudziesta.

Niepewnie wycofywał się. Odwrócił się i odchodził drapiąc się po głowie. Przy furtce tylko po raz ostatni spojrzał na mnie zupełnie jakby czuł, że zaraz powiem coś typu "żartowałam". Zaśmiałam się, kompletnie zgłupiał. Sądził, że będę się stawiać. 

Moje działania stawiały moją przyszłość pod znakiem zapytania. Czy ja wiem co ja robię? Za pewne odbije mi się to później. Do tego czasu będę korzystała z życia ile mogę. Na tarasie oglądałam jeszcze jak odchodzi, a kiedy zostałam sama to trawiłam tą informację. Idę na randkę, w dodatku z Hubertem. Z chłopakiem, którego nie lubiłam. Zaśmiałam się pod nosem.

- Emilciu, nie idziesz do środka?

Babcia Irenka stała w drzwiach zaskoczona.

- Idę.

Dołączyłam do kobiety.



- A nie mówiłem? - powiedział oparty o ścianę Brzeski. Uśmiechał się cwaniacko. Ręce założył na klatkę piersiową.

Walcząca z ogniem ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz