28. Larwa.

99 6 2
                                    

Wróciłem do reszty zamyślony. 

Usiadłem obok Emilii i byłem trochę zdezorientowany. Dziewczyna zauważając moją duchową nieobecność zbliżyła się.

- Co chciała?

Patrzyłem na nią i zastanawiałem się co powiedzieć.

- To co zwykle. Błagała mnie o drugą szansę. - odpowiedziałem neutralnie. Sięgnąłem po piwo i napiłem się. Emilia chwilę analizowała to zdanie, po chwili potrząsnęła lekko głową i wróciła do rozmowy chłopaków. Wpatrywałem się w nią niepewnie. Wiedziałem, że to kiedyś wyjdzie mi bokiem. Od razu jak się dowie to mnie zostawi, ja nie mogę na to pozwolić. 

Brzmię jak paranoik, ale to z nią naprawdę mogę być sobą. Resztę imprezy nie mogłem skupić się na niczym poza tym co Julita wymyśliła. Jednak wygląd to nie wszystko, bo widząc po niej, stan psychiczny ma większe znaczenie.

Po północy podwiozła nas Julka i trafiliśmy pod dom Emilii. Dziewczyna była podpita, ale nie tak jak wtedy kiedy zabrałem ją do swojego domu i wymiotowała. Podziękowała dziewczynie Piotra, pożegnała się ze mną buziakiem i wyszła z wozu. Julka ruszyła do przodu, by odwieźć mnie. 

Coś jednak mnie powstrzymało.

Mam mało czasu.

Julita prędzej czy później zniszczy naszą relację.

- Zatrzymaj się! - rzuciłem nagle, a dziewczyna z piskiem zahamowała.

- Będziesz rzygał? - przerażone oczy skierowała na mnie.

- Nie. Um... wysiadam tutaj. Dzięki, Julka.

Zamknąłem za sobą drzwi i poszedłem szybko pod dom Emilii. Przy furtce zauważyłem jak dziewczynę sięga za klamkę drzwi wejściowych.

- Emilia.

Odwróciła się zaskoczona. Wyjrzała zza tarasu szukając samochodu Julki.

- Zostawiła cię? - uniosła brwi.

- Wysiadłem.

Podszedłem do niej. Objąłem w pasie, ująłem policzek w dłoń i obdarowałem soczystym pocałunkiem. Dziewczyna zdumiona wpatrywała się we mnie.

- Czy mógłbym zostać na noc? Tak po prostu. Jeśli ojciec dowie się, że piłem...

To było kłamstwo. Ojciec guzik ma do tego czy wracam trzeźwy, czy schlany w trzy dupy. Przełknęła ślinę. 

Przemyślała to i przytaknęła. Uniosłem kącik ust.

- Tylko musimy iść cicho, babcia ludzi zaskakiwać.

Wdrapaliśmy się na górę. Jej pokój wypełniła jasność. Usiadłem na łóżku i rozglądałem się po pomieszczeniu. Naprawdę lubiłem to miejsce. Nie było takie ogromne, było przytulne. Książki, albumy muzyczne i plakaty. Zbierała gorączkowo ubrania z podłogi. Zaśmiałem się.

- Co? Nie miałam czasu tu ogarnąć. - odezwała się ładując je do szafy.

- Pisałaś rozprawkę? - zapytałem z sarkazmem.

- Bardzo zabawne.

Rzuciła mi groźne spojrzenie, potem złagodniała. 

Usadowiła mi się na kolanach i objęła rękoma wokół szyi. Przyglądała się mojej twarzy i podniosła mi okulary do góry. Zawsze to robiła jak chciała spojrzeć mi głęboko w oczy. Uśmiechnęła się uroczo.

- Roznieśliśmy ich w pij ponga. - odrzekła z zadowoleniem. Zaśmialiśmy się. - Wiesz, czasem czuję...mieszkasz w takim wielkim bogatym domu, a mój dom jest...mały i zwykły... - przymknęła powieki ze skrzywioną miną. - Brzmię idiotycznie.

Walcząca z ogniem ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz