30. Załamanie.

98 8 0
                                    

Nie pojawiłam się w szkole w poniedziałek. 

Nie miałam siły wstać, a co dopiero pójść do szkoły. Od ósmej nie spałam, ale jedyne co robiłam to leżałam w łóżku. Wgapiałam się w pustą przestrzeń i rozmyślałam. 

Na wspomnienie tego balu miałam mieszane odczucia. Czułam się oszukana. Hubert chciał być ze mną by odkupić swoje winy. 

Tylko co jeśli się naprawdę we mnie zakochał? 

Nie. 

Nie mogę z nim być z łaski. Nawet jeśli się w nim zakochałam.

Drugie było upokorzenie. Gdybym wyjaśniła z nim to poza salą gimnastyczną na pewno nie skończyło by się tak. Czułam wstyd, że wiele osób widziało to nagranie. Głupia wierzyłam w jego „kocham cię", w jego pocałunki i czułe gesty. Kiedy były one tylko fałszywe. 

A co jeśli nie były? Oszaleje! Komu wierzyć? Komu zaufać? Czy jest warto komukolwiek ufać? Mam dość. Potrzebuje resetu. Porządnego resetu. Przymknęłam powieki a z nich uleciały łzy. Szybko je wytarłam. Nawet nie wiem ile tak leżałam. Spałam, leżałam i myślałam przez cały dzień. Telefon mi wibrował, ale nie zamierzałam nawet sprawdzać kto próbował się do mnie dodzwonić.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Oczywiste było, że nie zamierzałam się ruszać z łóżka.

- Emilia! Koleżanka do ciebie! - zawołała babcia z dołu. Pierwszą osobą o jakiej pomyślałam była Adrianna. 

Podniosłam się z łóżka. W piżamie zeszłam na dół. Spodziewałam się każdej innej osoby, ale nie jej. Zwróciła do mnie i zmierzyła zaintrygowanym spojrzeniem. Przewróciłam oczami i zaprowadziłam ją na taras.

- Trochę delikatniej! To Louis! - krzyczała wyrywając się. Puściłam jej dłoń nad łokciem dopiero przed zamkniętymi drzwiami.

- Co tu robisz? Nie to, że niszczysz moje życie miłosne to chcesz zniszczyć moje życie rodzinne?!

- Wyszło słabo. - założyła ręce na klatce piersiowej zawstydzona.

- Słabo? - zaśmiałam się oschle.

- Naprawdę nie wiedziałam co jest na tym nagraniu. Ta, Julita podeszła do mnie i powiedziała, że przygotowała nagranie dla absolwentów. I...

- Nie wierzę ci. Ty mnie nienawidzisz.

- Tym razem to prawda. Przepraszam.

Nastało kilka sekund ciszy. Analizowałam, czy dobrze usłyszałam. Pierwsze zdanie się zgadzało, ale drugie?

- Co? - uniosłam brwi i otworzyłam usta ze zdumienia.

- Za wszystko. Czuję się okropnie. Widziałam jak się zmieniłaś przy Hubercie.

- Przestań. - zwróciłam zniechęcony wzrok w bok. Założyłam ręce na biodrach. - Jego już nie ma. Udowodniłaś mi, że nie zasługuje na nic. Nawet na miłość. Dzięki. W końcu na coś się przydałaś.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i wspięłam się po schodach. Opadłam na łóżku ze szklanymi oczami.

Następnie dni mijały monotonnie. 

Jedyne co się zmieniło to to, że Pamela nie kombinowała jak mi dołożyć. Zrozumiała, że bardziej się nie da. Chodziłam po korytarzach z obojętnością, na lekcjach nie słuchałam nauczycieli tylko bazgrałam w zeszytach. Ostatni tydzień wyglądał tak, że chodziłam do szkoły, a po szkole wracałam do domu. I tyle. Odrabiałam lekcję, uczyłam się do matury tyle co ile i kładłam się spać.



Walcząca z ogniem ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz