5. Zgól wąsa Helga.

195 11 4
                                    


Sądziłam, że wszystko wraca do normy. Powiedzmy, że do normy. Ostatni miesiąc był jakiś pokręcony, dlatego też ostatni czas wydawał się nadzwyczajnie spokojny. Ten spokojny czas to kumulujące się chmury, które miały przeinaczyć się w burze.

Kolejny dzień w szkole zapowiadał się spokojnie. Do szkoły przyszłam tym razem punktualnie, sprawa ze mną ucichła. Przechodzenie przez korytarz nie powodowało cichych rozmów, a wejście do stołówki nie sprawiało, że ludzie wokół mnie kierowali na mnie swoje spojrzenia. O wiele swobodniej kroczyłam po budynku szkolnym. Po czwartej lekcji kierowałam się do szafki. Zmieniłam swoje książki i ze swoją leniwą pupą szłam do sali lekcyjnej. Trwała długa przerwa. Znaczyło to, że jeszcze z piętnaście minut zanim rozbrzmi dzwonek. Rozpoczął się nowy tydzień, więc po szkole będę musiała z powrotem widzieć buca w okularach. Na samą myśl mi się zwracało. Przechodząc przez korytarz wyobrażałam sobie dzień, w którym moja katorga się skończy. Pociągnięcie wyrwało mnie z rozmyślań. Znalazłam się w wypustce. Za bluzkę trzymała mnie Adrianna Lew. Wysoka, umięśniona, lecz wciąż kobieca. Ciemnowłosa z mocnymi czarnymi kreskami na powiekach i blada jak ściana na twarzy.

- Co jest? - odezwałam się oburzona. Adrianna nie cieszyła się dobrymi opiniami w szkole. Uważana była za agresywną i często wdającą się w bójki dziewczynę. Nie miałam z nią nigdy do czynienia, jakoś nie interesowała mnie szczególnie. Inni się jej bali a mi wisiała i powiewała.

- To ja się pytam co jest kurwa. - wyrzęziła przez zęby z groźnym spojrzeniem. Drugą dłonią uniosła karteczkę z napisem "zgól wąsa, Helga Lew. - całusy Emilia Danielak". Zmarszczyłam zdziwiona brwi. Nie pisałam tego ja, za żadne skarby. Z karteczki podniosłam na nią wzrok i spojrzałam, czy faktycznie tego wąsa ma. Kąciki ust uniosły się automatycznie, kiedy okazało się, że tego wąsa ma. - O zajebiście. Jeszcze cieszysz mordę ?!

Uniosłam dłonie w geście kapitulacji, zanim otworzyłam buzię żeby coś powiedzieć to zdążyłam oberwać w twarz. Bolała mnie warga. Jebana miała uderzenie. Drugi cios ominęłam, nie wiem czy wciąż miałabym po tym zęby. Potem pchnęła mnie. Postanowiłam, że nie dam się tak i oddałam jej w twarz. Moja pięść odbija jej czerwony ślad na kości policzkowej. Złapała mnie kurczowo za bluzkę, więc ja też złapałam ją.

- Masz przejebane. - powiedziała szeptem z wściekłością. Drugi raz oberwałam, bolało.

- Dziewczyny! Spokój! - podbiegła nauczycielka polskiego zauważając z daleka naszą bójkę. Posłuchałyśmy się kobiety i postanowiłyśmy nie pogarszać sytuacji. - Do dyrektora! Natychmiast!

- No pięknie. Emilia Danielak i Adrianna Lew. - dyrektor na nasz widok z zadowolonej miny zrobił minę poważnego urzędnika. Łysy, przy tuszy i po czterdziestce mężczyzna z niezadowoleniem słuchał wcześniej relacji polonistki. Adrianna siedziała przepełniona złością luźno na krześle, natomiast mnie ta cała sytuacja trochę bawiła. Co nie oznaczało, że nie zdenerwowało mnie to fałszywe oskarżenie w moją stronę. - Nasze gwiazdy szkolne. O co poszło?

Żadna z nas nie zamierzała się odzywać. Bynajmniej nie ja. Niech Pani nieogolony wąs zabierze głos. Niechętnie zerkała w moją stronę. Wyciągnęła karteczkę z kieszeni i położyła ją niedbale na biurku. Dyrektor uniósł brwi i wziął do ręki karteczkę. Spojrzał na Lew i tak jak ja zerknął na jej wąsa. Myślałam, że padnę. Zacisnęłam usta, by nie wybuchnąć śmiechem. Potem odłożył karteczkę, spojrzał się na mnie. Splótł swoje palce u rąk razem i ułożył na drewnianym blacie.

- Emilio? Słucham.

- To nie byłam ja. Nie ja to napisałam. - powiedziałam jedynie.

Walcząca z ogniem ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz