31. Wizyta.

95 6 1
                                    

Podnosi telefon z asfaltu i podaje mi go. Ja łapie urządzenie i chowam do kieszeni. 

Patrzy mi w oczy, ale nie długo. Krótko, boi się kontaktu wzrokowego. Nie wie jak będzie odebrany. Moje serce już przestało boleć, Ono zaczyna żyć. Zaczyna wybijać swój ulubiony rytm i wcale nie ma dosyć.

- Wiem. Spieprzyłem. Powinienem ci powiedzieć na początku. - zaczął przymykając powieki. Przetarł je palcami. - Nie mam żadnego wyjaśnienia. Nie będę się usprawiedliwiał, jestem winny i tyle. Zarobię pieniądze i wpłacę je na konto Pameli jako odszkodowanie.

Popatrzył na mnie jakby czekał na odpowiedź, jednak ja nie wiedziałam co mam powiedzieć.

- A sprawa z Julitą...urwałem z nią jakikolwiek kontakt.

Opuściłam wzrok. I co? Tak po prostu bądźmy dalej razem? 

A co jeśli daje temu kolejną szansę i nic z tego nie będzie? Na myśl, że miałabym go odrzucić zabolało mnie serce.

- Przepraszam. - złapał za moją dłoń. Spletliśmy swoje palce. Przełknęłam ślinę. 

Opamiętaj się!

Zabrałam dłoń. Wzięłam głęboki wdech. Odwróciłam się napięcie i podeszłam do roweru. Powinnam odjechać. Tylko czemu dalej stoję jak kłoda i nie jestem w stanie się poruszyć? 

A może powinnam zostać? To nie przez kłamstwo, to przez wszystko co się między nami wydarzyło. Mówią używaj rozumu, ale jak kiedy to serce wyskakuje mi prawie z piersi? Zamknęłam oczy. Dalej przyćmiewa mi rozum, słyszę tylko serce. Przecież ja go kocham. Naprawdę, szczerze i bezgranicznie. Kocham tego głąba, który był aroganckim i egoistycznym dupkiem.

Spojrzałam na niego poważnie. Wróciłam do niego. Chłopak nie do końca wiedział o co mi chodzi. Owinęłam go rękoma wokół szyi i pocałowałam. Namiętnie głaskałam jego podniebienie swoim językiem. Wyznaczałam mu tempo i uczyłam swoim ścieżek. Tego mi właśnie brakowało. Pasjonującego pocałunku, jego dotyku i smaku. Odsunęłam się od niego i przerwałam pocałunek. Okularnik oddychał głęboko i uśmiechnął się jednym kącikiem. Nie tylko mi tego brakowało. Uchylił usta by coś powiedzieć. Przytuliłam go. Najmocniej jak mogłam, trzymałam się kurczowo jego bluzy. Nie chciałam już by cokolwiek nas rozdzieliło. Hubert objął mnie i głaskał po plecach dłońmi. Wszystko czego chciałam właśnie trzymałam w objęciach. Już zapomniałam o tym wszystkim co się wydarzyło. Nie mogłam bez niego funkcjonować i nie miałam na to wpływu.

Nasz związek zaczął wracać do swojego trybu (sprawka Ady). Widzieliśmy się najczęściej jak to możliwe. Spędzaliśmy czas na spacerach lub wypadach na miasto. Czasem chodziliśmy na domówki u jego znajomych, Julitę widziałam na tylko jednej. Potem się nie pojawiała. Wszyscy mieli jej po dziurki, zachowała się jak świnia i nikt nie miał zamiaru z nią przebywać. 

Nie dziwie się. Dwulicowa i podstępna dziewczyna. To był koniec wszystkich problemów. Mogliśmy być ze sobą szczęśliwi.

Przynajmniej tak myślałam.

W dniu wyników pojechałam rowerem do szkoły. Denerwowałam się bardziej niż sądziłam, że będę. Stanęłam w drzwiach gabinetu dyrektorskiego i wzięłam głęboki wdech. Usiadłam na krześle. Dyrektor za biurkiem patrzył to na kartkę papieru z wynikami, to na mnie. Zupełna powaga, nie wyglądało to dobrze. Przełknęłam ślinę. Starałam się nie pokazywać emocji. Mężczyzna w końcu uśmiechnął się i podał mi kartkę.

- Gratuluję Panno Danielak. - zadowolony przytakiwał z uznaniem.

Spojrzałam na kartkę i próbowałam ukryć zachwyt. Zdałam! Ja naprawdę zdałam!

Walcząca z ogniem ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz