Rozdział 14

608 49 15
                                    

   PO PIERWSZYM ZADANIU czas jakby ruszył z miejsca i zanim wszyscy się obejrzeli, minął już prawie tydzień grudnia. Charlie z lekkim niepokojem obserwowała, jak nauczyciele beztrosko zapowiadają testy na ostatnie dni przed przerwą świąteczną, sprawiając, że SUM-owicze spędzali czas jedynie na nauce. 

   W tym ostatnim — a w zasadzie nawet jedynym, co robili — nie pomagał fakt, że profesor Dumbledore już oficjalnie zapowiedział Bal Bożonarodzeniowy. Charlie z utęsknieniem go wyczekiwała, po cichu licząc na zaproszenie od Bastiena. Jednak nawet i bez tego nie mogła się doczekać balu. Już w wakacje wybrała suknię — konieczność zabrania szaty wyjściowej figurowała w tegorocznym spisie rzeczy do Hogwartu — więc nie mogła się doczekać okazji, by ją włożyć. Podobne odczucia miały Nora i Viv, których stroje Marlow zdążyła nawet obejrzeć.

   To nie był jednak jedyny powód, dla którego chciała wybrać się na bal. Po obejrzeniu z mamą jeszcze w lipcu Dirty Dancing (i odpowiedniej ilości zachwytów nad Patrickiem Swayzem i Jennifer Gray) pokochała wszystkie potańcówkowe wydarzenia — a bal, mimo że był bardziej oficjalny, wciąż się do nich zaliczał. Samo tańczenie z kimś (och, i gdyby jeszcze było takie jak w finałowej scenie Dirty Dancing!) było czymś, czemu Charlie zdecydowanie nie mogła się oprzeć.

   Do Balu Bożonarodzeniowego zostały jednak jeszcze ponad dwa tygodnie, podczas których powinna się skupić na nauce. Ku jej niezadowoleniu najwięcej roboty miała z numerologii, nad którą musiała spędzać dwa razy więcej czasu niż nad resztą przedmiotów. Nawet z pomocą Nory przyswajanie materiału szło jej niesamowicie opornie. Wszystkie oznaczenia mieszały się jej przed oczami, a kiedy już się jej wydawało, że coś zrozumiała, zaraz się okazywało, że i tak zadania wychodziły jej źle.

   Nora załamywała ręce.

   — Jeśli tego nie zrozumiesz, to musisz się tego po prostu nauczyć na pamięć — westchnęła, kiedy Charlie po raz kolejny błędnie rozwiązała przykład z podręcznika.

   Marlow jęknęła i położyła się na książce.

   — Nie lubię się uczyć na pamięć — wymamrotała w kartki. — Musiałabym zapamiętać cały podręcznik.

   — Nie jest tak źle! Umiesz... — Nora zawahała się. — Umiesz policzyć liczby celu życia, wewnętrzną i ekspresji zewnętrznej!

   Charlie uniosła głowę i popatrzyła na nią z kamienną twarzą.

   — To zdecydowanie wystarczy, żebym zdała SUM-y na Trolla.

   Poirytowana, zaczęła upychać podręcznik do numerologii do torby, zaraz po nim ładując do środka ledwie zrolowany pergamin i kałamarz.

   — Charlie, ja chcę ci tylko pomóc — zaprotestowała Jordan. — Ale ty też nie możesz się poddawać.

   — Próbuję to robić już trzeci rok i dobrze widzisz, jak mi to idzie!

   — A masz jakiś lepszy pomysł niż to?

   — Nie, ale przydałoby mi się większe wsparcie od przyjaciółki, niż to, które mi teraz dajesz. Te liczby umie policzyć każdy idiota, więc dzięki za porównanie.

   — Charlie, dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło.

   — To czemu to powiedziałaś?

   Nora wpatrywała się w nią intensywnie przez dłuższą chwilę.

   — Nie wyżywaj się na mnie za to, że staram się pomóc — odparła cicho, po czym zgarnęła ze stolika swoje przybory i wymaszerowała z biblioteki.

Puchońska dusza {George Weasley}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz