Rozdział 12

652 52 22
                                    

   CHARLIE, VIV I NORA od swojego niepokojącego odkrycia poświęciły mnóstwo czasu, by zbadać, co tak naprawdę działo się w Zakazanym Lesie. Głośne ryki i światła — może to nie był ogień? — skupiły na sobie całą uwagę dziewczyn. Wypytywały pozostałych uczniów, część nauczycieli — uznały, że jeśli powiedzą, że obawiają się tego, co dzieje się tuż przy murach Hogwartu, może któryś profesor wyjaśni im, o co tak naprawdę chodzi — i kilka duchów, jednak nikt o niczym nie wiedział. Albo wiedział, ale nie chciał powiedzieć.

   Nawet Hagrid, zazwyczaj bardzo gadatliwy, nie powiedział Norze ani słowa. Jordan, której gajowy zdradził już nieraz parę hogwarckich sekretów, była bardzo niezadowolona, jednak nie mogła nic z tym zrobić.

   Raz nawet przyjaciółki zapuściły się do samego Zakazanego Lasu. Mimo porządnego przygotowania do tej wyprawy i różdżek przez cały czas ściskanych w dłoniach, Charlie, Viv i Nora nie pozostały tam zbyt długo. Kiedy tylko usłyszały tętent kopyt centaurów, popatrzyły po sobie przerażone i jak najszybciej opuściły las.

   Nie mogąc dowiedzieć się, co tak naprawdę działo się w Zakazanym Lesie, przyjaciółki postanowiły skupić się na nauce. Nauczyciele wydawali się im w tym pomagać, dokładając tegorocznym SUM-owiczom góry esejów do napisania i zapowiadając niemal codzienne sprawdziany wiedzy — zarówno teoretyczne, jak i praktyczne.

   Mimo ciągłej pracy na jak najlepsze oceny, Charlie dalej spędzała ogromne ilości czasu, spotykając się z Bastienem. Uwielbiała to. Chłopak był zabawny i czarujący, wszystko, co mówił, było przepełnione pasją, a poza tym słuchał Charlie z zaciekawieniem.

   Marlow nie mogła pomyśleć o nim bez uśmiechu. Mimo że znała Bastiena niecały miesiąc, już dość nieśmiało zaczynała zastanawiać się w głębi duszy, czy może, może, czegoś do niego nie czuje.

   Co jednak na pewno czuła w związku z relacją z Bastienem, było zmęczenie. Przez to, że większość czasu spędzali na rozmowie, Charlie nie mogła się w tym czasie uczyć. Nie przeszkadzało jej to bardzo, bo ogromnie lubiła z nim rozmawiać, ale przez ich spotkania musiała poświęcać długie wieczorne i później nocne godziny na robienie zadań, których nierzadko było więcej niż za dużo.

   Jedno z takich zadań oddawała właśnie profesorowi Snape'owi. Esej porównujący działanie dwóch eliksirów pisała prawie do pierwszej nad ranem, ale — jak jej się wydawało — był całkiem dobry. Z dużą pewnością oczekiwała, że dostanie Z, jednak kiedy nauczyciel zmroził ją i jej pracę wzrokiem, jej pewność siebie nieco opadła.

   Nie przejmowała się tym długo. Co ma być, to będzie, a jeśli dostanie słabą ocenę, to zawsze może ją poprawić. No a poza tym Snape za nią nie przepadał, więc czemu ona miałaby się zamartwiać jego jednym spojrzeniem?

   Z takimi myślami ruszyła na dziedziniec. Mimo panującego już listopadowego chłodu był wypełniony uczniami wszystkich szkół. Charlie z uśmiechem zauważyła rozmawiające przy drzewie Viv i Norę, do których po chwili dołączyli bliźniacy z Lee. Ruszyła w ich kierunku.

   Będąc jeszcze oddalona od nich o pół placu, już była w stanie usłyszeć fragmenty ich rozmowy.

   — Dlaczego niby miałabym stawiać na Pottera? — zapytała Viv kwaśnym głosem.

   — Gość pokonał Sama Wiesz, Kogo jako dzieciak, więc z zadaniem na Turnieju poradzi sobie raz dwa — odparł Lee. — Nie dasz nawet galeona?

   — Dam ci galeona, jeśli obiecasz się nim udławić — dogryzła mu Nora.

   Charlie roześmiała się. Lee obruszył się obrażony, jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wciął się Fred.

Puchońska dusza {George Weasley}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz