Rozdział 40

289 29 24
                                    

   KOLEJNE DNI CHARLIE spędziła, próbując wejść w rytm życia na Grimmauld Place 12. Nie było to co prawda najtrudniejsze zadanie — wszyscy lokatorzy zaklętej kamienicy zaangażowani byli w głównej mierze w sprzątanie, więc i ona szybko do nich dołączyła — jednak i tak przez znaczną większość czasu próbowała pogodzić twarze, jakie codziennie widywała, z ich nagle bardzo żywymi osobowościami.

   Najbardziej charakterystyczną postacią był Syriusz Black, niezadowolony ze swoich zajęć pan domu. Wysoki, z długimi, czarnymi włosami i ostrymi rysami twarzy początkowo przerażał nieco Charlie, zwłaszcza gdy krzyczał na swoją matkę na obrazie, jednak im dłużej z nim przebywała, tym bardziej się do niego przekonywała. Mężczyzna codziennie korzystał ze swojego repertuaru niekończących się żartów, razem z całą zgromadzoną w domu młodzieżą narzekał na Snape'a, a kiedy mu się nudziło, czasami zamieniał się w wielkiego psa.

   Sprzątanie domu wychodziło mu równie dobrze co rozbawianie pozostałych domowników, do tego jednak zabierał się z dużo większą złością, jak gdyby nie tylko musiał uporządkować kolejne pomieszczenia, ale aż prowadzić wojnę przeciwko każdemu jednemu z osobna. To on jako pierwszy (czasami w towarzystwie bliźniaków, którzy mogli już korzystać z magii poza Hogwartem) atakował przeklęte pamiątki rodzinne, przygniłe gobeliny i szafki o morderczych zapędach; to on, próbując odkleić obrazy od ścian, rzucał w nie zaklęcie za zaklęciem, nie bacząc na lamenty jego oburzonych przodków nad tym, kto spędza czas w ich domu; i to on wreszcie prowadził prywatną batalię ze Stworkiem, skrzatem domowym, który całe dnie spędzał, mamrocząc pod nosem obelgi pod adresem lokatorów.

   I chociaż nieraz została przez niego nazwana szlamą, to właśnie on sprawił, że Charlie znalazła nić porozumienia z Hermioną Granger. Rok młodsza Gryfonka, za którą Marlow wcześniej nie bardzo przepadała, okazała się mieć całkiem sporo do powiedzenia, jeśli chodziło o status skrzatów domowych w czarodziejskim świecie — zupełnie jak ona sama. Zgodnie stwierdziły, że Stworek został po prostu przyuczony do takiego zachowania, nawet jeśli było ono dość krzywdzące, a wszystkiemu winien był system zmuszający skrzaty do niewolniczej pracy. A kiedy dowiedziała się, że Granger założyła WESZ — stowarzyszenie Walki o Emancypację Skrzatów Zniewolonych — zupełnie na poważnie postanowiła do niego dołączyć.

   Jej decyzja wywołała sporo rozbawienia, głównie ze strony Weasley'ów. Ron otwarcie uznawał to za idiotyczny pomysł (nawet mimo tego, że sam był członkiem stowarzyszenia), bliźniacy trochę się z niej podśmiewywali, a Ginny tylko popatrzyła na nią z rozbawieniem, gdy Charlie wpłacała wpisowe. Viv machnęła ręką na jej decyzję i jako jedyna postanowiła się nie wtrącać, jednak sama nie chciała dołączyć do WESZ-u, więc chyba również była trochę przeciwna jej pomysłowi. Marlow jednak nie miała zamiaru kwestionować swojej decyzji, nawet w obliczu stanowiska swoich przyjaciół i wyzwisk kierowanych w jej stronę od Stworka.

   To jednak oburzało wszystkich poza nią i Hermioną, więc skrzat miał na karku całą gromadę w najlepszym wypadku poirytowanych, a w najgorszym wściekłych jak rzadko czarodziejów, którzy nie bacząc na jego próby sprzątania (będące raczej sposobem na wykradzenie rodowych pamiątek zanim zostaną zniszczone), raz za razem wyrzucali go z pomieszczenia. Mimo całego współczucia, jakie Charlie miała dla Stworka, musiała przyznać, że bez jego obecności wszystko funkcjonowało jakoś przyjemniej i bardziej gładko, więc nie narzekała zbytnio, gdy ten znikał za zatrzaskiwanymi drzwiami.

   Sprzątanie nie było jednak jedynym zajęciem na Grimmauld Place, chociaż w to Syriusz się już nie angażował. Podsłuchiwanie spotkań Zakonu Feniksa odbywających się co wieczór w kuchni było zajęciem zarezerwowanym wyłącznie dla tych, którzy nie byli na nie wpuszczani — a więc dla Charlie, młodszych Weasley'ów, Hermiony i Viv. Wszystkich to burzyło; członkowie ich rodzin (no, poza Granger, której powód pobytu w Kwaterze Głównej dalej był dla Marlow tajemnicą) mogli wszystko słyszeć, a oni sami musieli głowić się, co tak naprawdę się dzieje. Może i przebywali na Grimmauld Place dla bezpieczeństwa (to właśnie powiedziano im, gdy przenosili się na wakacje ze swoich domów, zupełnie tak samo, jak przekazano to Charlie), jednak frustracja z powodu niewiedzy powoli doprowadzała ich wszystkich do szaleństwa.

Puchońska dusza {George Weasley}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz