Rozdział 25

44 6 2
                                    

Kilka miesięcy później.

- Tak, już jestem na miejscu. - mówiła Ashley do telefonu. Rozmawiała z Colin'em. - Yhym, Drew jest ze mną. Rozpakujemy niektóre rzeczy i trochę posprzątamy. Całe szczęście lokal nie jest w najgorszym stanie więc myślę, że dość szybko się to ogarnie. - mówiła otwierając przy tym drzwi od sali. - Jasne, zadzwonię. Tak, ja też cię kocham. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Papa. - rozłączyła się i weszła z Drew do środka.

Ashley od dłuższego czasu myślała nad założeniem swojej własnej restauracji. Właśnie teraz była na dobrej drodze. Rin, brat Drew pomógł jej znaleźć idealne miejsce. Lokal nie znajdywał się daleko od jej domu co jeszcze bardziej ją cieszyło. W środku pozostało kilka rzeczy po poprzednikach więc szykowanie wszystkiego pójdzie znacznie szybciej. Morley zaproponowała pomoc, nie tylko w przygotowaniach, ale i w pracy. Obie zgodnie stwierdziły, że to będzie ich wspólna restauracja. Dziewczyny zaczęły wielkie sprzątanie. Włączyły sobie muzykę by praca szła nieco szybciej. Gdy skończyły, zaczęły rozpakowywać niektóre potrzebne rzeczy z kartonów.

- I jak tam ci się układa z Lucas'em? - spytała Ashley. - To było słodkie jak wtedy do ciebie przyszedł.

- Hah. - zaśmiała się Drew. - Tak, cóż. - uśmiechnęła się nastolatka i zarumieniła przy tym lekko. - Cieszę się, że już jest wszystko jasne... I cieszę się, że jestem z Lucas'em. Nie sądziłam, że będziemy parą, ale nie żałuję. - mówiła zarumieniona.

- To dobrze, cieszę się. - uśmiechnęła się Russo. - Wyglądacie razem uroczo. - dodała i schowała talerze do jednej z szafek.

- A co z Colin'em? - spytała Morley. - Jak on się czuje?

Ashley westchnęła.

- On nie chce mnie martwić, ale ja widzę, że słabo się czuje. - odparła dziewczyna i oparła się o blat. - Miał mi o wszystkim mówić, ale zdaje się, że jest inaczej. Wiem, że nie chce mnie martwić, ale... - brunetka przeczesała ręką włosy.

- Wiesz co? - wtrąciła Drew. - Porozmawiaj z jego lekarzem. - powiedziała.

- Też o tym myślałam, ale jeśli Colin zakazał lekarzowi by mówił jego bliskim cokolwiek o jego stanie to i tak się niczego nie dowiem. - westchnęła ponownie. - Pogadam z nim. - stwierdziła i ruszyła w kierunku wyjścia. - Zamkniesz?

- Jasne, leć. - uśmiechnęła się młodsza Morley co dziewczyna odwzajemniła.

***

- Ashley? - drzwi otworzył tata Colin'a.

- Dzień dobry, jest Colin? - spytała Russo.

- Wyszedł, ale powinien za chwilę wrócić. - odparł starszy Harvey. - Wejdź, proszę.

Gdy weszli do środka, dziewczyna usiadła na kanapie na przeciwko rodziców chłopaka.

- Wybaczcie, że zapytam, ale muszę. - powiedziała. - Czy Colin wam może cokolwiek mówił o swoim stanie? A może rozmawialiście z jego lekarzem? Czuję, że nie mówi mi wszystkiego i mam nadzieję, że może chociaż państwo coś wiedzą?

- Wiemy tyle, że w przyszłym tygodniu Colin ma kolejną wizytę. On zabronił lekarzowi cokolwiek innego mówić.

- Ugh! No nie. - zdenerwowała się dziewczyna. - Już ja się z nim rozmówię. - westchnęła.

- Z kim się rozmówisz? - spytał młodszy Harvey wchodząc do salonu. - Cześć, wam. - przywitał się z rodzicami.

- Ty. - wskazała na bruneta.

- Ja. - odparł tamten i dziewczyna do niego podeszła.

- Co ci powiedział lekarz? - spytała i spojrzała mu w oczy. - Nie kazałeś by cokolwiek on nam mówił więc to ty musisz powiedzieć prawdę. - założyła ręce na piersi.

Before You Go (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz