Rozdział 22

54 6 2
                                    

Następny dzień.

Crystal, to trzydziestolatka, która wychowuje samotnie dziecko. Jej mąż zginął rok temu w wypadku. Kobieta ma naprawdę ciężko. Jest ona bardzo miła i pomocna, dla rodziny Russo i nie tylko, dlatego oni również postanowili nieco jej pomóc.

Rano Eddie wyruszył do swojego przyjaciela, by mu pomóc, a Crystal przywiozła małego Michael'a do Ashley i Colin'a.

- Dziękuję wam bardzo. - powiedziała kobieta. - Naprawdę.

- To żaden kłopot. - uśmiechnął się Colin. - Będziemy się świetnie bawić, prawda młody? - brunet wyciągnął do chłopca rękę by przybić z nim żółwika. Mały Michael, trochę nieśmiale przybił z nim żółwika.

- Bądź grzeczny. - Crystal pocałowała synka w policzek po czym ruszyła w drogę, a para została sama z dzieckiem.

- Jesteś może głodny? - spytała Ashley na co chłopiec pokręcił przecząco głową. - Dobrze, to co chciałbyś porobić? Na co masz ochotę? - dziewczyna ukucnęła przy dziecku.

Malec był wstydziochem. Było to widać. Para musiała jakoś zdobyć jego zaufanie i sympatię.

- Wiesz co? - Colin również ukucnął obok chłopca. - Kupiłem wczoraj nową piłkę. - powiedział brunet. - Pomożesz mi ją wypróbować? - spytał chłopca na co on nieśmiale kiwnął główką. - Super, chodź ze mną. - wyciągnął rękę do chłopca, którą tamten po chwili niepewnie chwycił.

- Skąd masz piłkę? - szepnęła Ashley do Harvey'a.

- Kupiłem ostatnio jakąś i zostawiłem w bagażniku, wczoraj napompowałem ją z twoim dziadkiem. - odparł.

- Serio? Kiedy? - zdziwiła się dziewczyna.

- Kiedy spałaś. - mrugnął do niej i uśmiechnął się zadziornie.

***

Colin poustawiał kilka desek, w równych odległościach. Miały one po części zastępować prawdziwe bramki. Ashley poszła przygotować w tym czasie coś do picia, a chłopcy zaczęli grę. Na początku Michael grał niepewnie, dalej się wstydził, ale później nabrał nieco pewności i zaczął lepiej grać i rozmawiać z Colin'em.

- Lubisz grać w piłkę? - spytał Harvey z uśmiechem po czym delikatnie kopnął piłkę do chłopca.

- Tak. - odparł tamten z uśmiechem. - Tata mnie nauczył. Zawsze razem graliśmy mecze... Przeważnie ja wygrywałem, ale wiem, że on dawał mi fory... - powiedział ze smutkiem po czym trafił gola w bramce Colin'a.

Brunet wiedział, że chłopiec tęskni za ojcem. Było to widać. Tak małe dziecko, bardzo potrzebuje obojga rodziców.

- Jesteś pewien? - spytał Colin. - Ten strzał był idealny, jesteś naprawdę dobry. - mówił i podszedł z piłką do dziecka. - Chciałbyś być piłkarzem?

- Może... - odparł Michael. - Ale raczej bardziej wolałbym zostać muzykiem, jak tata. - dodał.

- Twój tata na czymś grał? - spytał brunet.

- Grał na różnych instrumentach i bardzo ładnie śpiewał... Najbardziej jednak lubił grać na gitarze. Zawsze grał i śpiewał dla mnie kołysanki, raz nawet napisał piosenkę dla mnie i dla mamy. - mówił z lekkim uśmiechem. - Obiecał, że nauczy mnie grać na gitarze... - chłopiec miał łzy w oczach. - Obiecał, że mnie nie zostawi... - zapłakał. - Mama mówi, że tatuś teraz jest w niebie i że gra tam na swojej gitarze dla aniołów i że czuwa nad nami... Ale... - płakał. - Ale ja tak bardzo za nim tęsknię... Dlaczego musiał tam iść? Dlaczego nie został z nami? Czy on już nas nie kochał...? Dlaczego nie mogę go już zobaczyć ani przytulić...?

Before You Go (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz