Rozdział 1

140 11 2
                                    

Trzy... Dwa... Jeden... Zero!

W całej szkole rozległ się dźwięk dzwonka, oznaczającego zakończenie się lekcji. Ashley zerwała się jak oparzona i wygnała prędko z klasy. Zbiegła na dół, do szatni by jak najszybciej wziąć z niej swoją jeansową kurtkę. Niestety, zaczęła się już robić spora kolejka. Brunetka po cichu podeszła bliżej i prześlizgnęła się między uczniami tak, by szybciej dojść do szatniarek. Gdy jej się to udało, podała jednej z kobiet numerek i po chwili otrzymała swoją kurtkę z powrotem. Dziewczyna założyła ją szybko na siebie i wybiegła ze szkoły.

Pośpiech wziął się stąd, że za kilka minut, autobus podjedzie na dworzec, a dziewczyna mogła na niego nie zdążyć. Jej szkoła znajdywała się za daleko. Miała nadzieję, że biegiem uda jej się zdążyć na czas.

Nie raz już jej się to udawało. Jak jej pójdzie tym razem? Zdziwione wróble spoglądały na biegnącą nastolatkę.

Ashley wbiegła na parking sprzed szkoły, odgarnęła szybko kosmyk włosów, który zakrył jej twarz, a potem szybko poprawiła plecak. Zerknęła na zegarek.

- Cholera... - szepnęła pod nosem, a sekundę później poczuła jak zderza się z czyimś ciałem.

Dziewczyna prawdopodobnie by się przewróciła, ale osoba, na którą wpadła solidnie ją przytrzymała. Ashley spojrzała w oczy osobie, która stała teraz na przeciwko niej i ciągle trzymała ją w ramionach.

- Lubisz na mnie wpadać, co? - powiedział Colin z ciepłym uśmiechem na ustach.

- Na to wychodzi. - uśmiechnęła się nastolatka, a później przypomniała sobie o autobusie. -Przepraszam za to. - powiedziała i ponownie zerknęła na zegarek. - Muszę już lecieć. - spojrzała z powrotem na chłopaka. - Cześć, Colin. - uśmiechnęła się raz jeszcze i pognała przed siebie.

- Skąd ten pośpiech?! - zawołał za nią brunet.

- Autobus! - odkrzyknęła i zniknęła za zakrętem.

Ashley poznała Colin'a, tu, w nowej szkole. Przy ich pierwszym spotkaniu również na niego wpadła. Obydwoje bardzo się zaprzyjaźnili. Colin był świetnym przyjacielem, dziewczyna zawsze mogła z nim o wszystkim pogadać. Chłopak nie raz pomagał jej z lekcjami, szczególnie z matematyką czy chemią, ona natomiast pomagała mu przy biologii i angielskim. Razem, naprawdę świetnie się dogadywali.

- Niech zdarzy się cud. - mówiła Ashley biegnąc. - Niech autobus się spóźni, niech złapie chociażby gumę na dworcu, albo niech coś w niego pierdolnie, ale tak by się nic mu się nie stało. Cholera, muszę na niego zdążyć! - przyśpieszyła tempa o tyle, o ile było to możliwe.

Po kilku minutach biegu i szybkiego chodzenia, podczas, gdy nie dawała już rady biegnąc, dziewczyna nareszcie dotarła do celu. Spojrzała na wielki zegar wiszący na dworcu, a potem zerknęła na miejsce, gdzie powinien znajdować się jej autobus.

- Cholera! - przeklęła. - Spóźniłam się tylko dwie minuty! Naprawdę?! Dzisiaj to musiałeś odjechać o równej godzinie! Wczoraj musieliśmy czekać dodatkowe dziesięć minut. Ugh! - tupnęła zdenerwowana nogą.

Kolejny autobus miała dopiero za dwie godziny, a nie bardzo miała gdzie się udać by na niego poczekać.

- Kto cię tak wkurzył? - usłyszała głos tuż obok siebie na co aż podskoczyła.

Gdy spojrzała w stronę, z której dochodził, ujrzała śmiejącego się Colin'a, siedzącego w swoim samochodzie.

- Spóźniłaś się na autobus, zgadłem? - domyślił się chłopak i nie ukrywał uśmiechu.

- Tak! - odpowiedziała zdenerwowana. - Dwie minuty! Rozumiesz ty to?! Cholera! A wczoraj to jeszcze trzeba było na niego czekać dodatkowo dziesięć minut zanim przyjedzie i zanim odjedzie. Ugh! - mówiła szybko, a Colin tylko się z niej śmiał. - No i z czego się tak śmiejesz? - spojrzała na niego.

- Wskakuj. - otworzył drzwi od strony pasażera. Nadal się uśmiechał. - Podwiozę cię. - dodał.

Brunetka westchnęła.

- Nie będę ci robić kłopotu. - powiedziała i poprawiła swój plecak.

- Ash... - chłopak spojrzał na nią. - Przecież to po drodze. - powiedział. - Wskakuj. - zachęcił ręką.

Brunetka przemyślała jego słowa, po czym skinęła głową i wsiadła do samochodu Colin'a. Zapięła pasy i po chwili ruszyli w drogę. Nastolatka odetchnęła lekko.

Nienawidziła biegać. Zwłaszcza na czas.

- Masz może wodę? - spytała bruneta.

- Tak, powinna być w plecaku. - wskazał na tylne siedzenie.

Ashley sięgnęła w tamtą stronę i wyjęła butelkę z plecaka chłopaka. Odkręciła zakrętkę i napiła się kilka łyków.

- Dzięki. - odparła i odłożyła butelkę na miejsce.

- Luzik. - Colin puścił jej oczko. - Ten autobus to tak często ma? - spytał.

- Taa... - westchnęła dziewczyna. - Zazwyczaj jednak udaje mi się na niego zdążyć, ale nie dziś. Od dawna masz ten samochód? - spytała zaciekawiona.

Colin w ostatnich latach mieszkał w bursie lub u wujostwa. Chłopak nie miał autobusów do szkoły. Później jednak zrobił sobie prawo jazdy i teraz miał już samochód.

- Może minął z tydzień. - odpowiedział. - W sumie to nawet nie było kiedy ci o tym powiedzieć. - mówił. - Ale wiesz co? - spojrzał na brunetkę, a ona na niego. - Teraz możesz ze mną jeździć do szkoły. To jest i tak po drodze, a ty nie będziesz musiała się tak śpieszyć na autobus.

Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę.

- Jeśli to nie będzie pro... - zaczęła, ale chłopak wszedł jej w słowa.

- Nie będzie problemu. - uśmiechnął się zachęcająco.

- Okej. - dziewczyna również się uśmiechnęła. - Dzięki, Col. - specjalnie zdrobniła jego imię na co chłopak ponownie się uśmiechnął i zerknął na nią.

- Do usług, Ash. - mrugnął do dziewczyny oczkiem.

Po kilku minutach rozmowy i jazdy, dotarli na miejsce. Colin zatrzymał się przed domem Russo.

- Jeszcze raz ci dziękuję. - brunetka zerknęła na chłopaka.

- Nie ma za co. - uśmiechnął się Harvey. - Do jutra, Ashley. - powiedział, gdy wysiadała.

- Do jutra, Colin. - uśmiechnęła się ciepło.

Before You Go (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz