Pięć tygodni później.
Spacerowałem nieśpiesznie jednym z zatłoczonych korytarzy galerii handlowej, wysłuchując zażaleń Hayoona, który już w kolejnym sklepie z rzędu nie znalazł swojej wymarzonej kamizelki, mającej pasować do koszuli, którą ojciec przywiózł mu zza granicy. Byłem posłusznym przyjacielem, który dał się przekupić kubkiem mrożonej kawy z bitą śmietaną w zamian za dotrzymywanie mu towarzystwa podczas wielogodzinnych poszukiwań. Nie był zadowolony ze swoich dzisiejszych zakupów, na co wskazywał jego grymas i kilka nieprzyjemnych słów opisujących asortymenty sklepów, chociaż obaj nieśliśmy pełno toreb wypełnionych nowymi ciuchami Hayoona, który w jednym sklepie wydawał więcej, niż ja dostawałem od rodziców w przeciągu całego roku.
– Czy tak ciężko jest wybrać jakiś przyzwoity materiał na kardigan? – zapytał mnie dość nagle, a ja wzruszyłem ramionami, nie wyciągając nawet słomki z ust. – Czemu wszystkie odcienie brązu wyglądają jak stolec Tantana?
– Czym ty karmisz tego psa? – zapytałem, a Ha przewrócił oczami, ale na jego twarzy pojawił się uśmiech. – To już ostatni sklep, Min-Min – obiecał, kiedy przekroczyliśmy próg kolejnej placówki z markową odzieżą. – Potem pójdziemy na twoje zakupy.
– Nie mam żadnych zakupów – odpowiedziałem, uśmiechając się do ekspedientki, która mordowała wzrokiem mój kubek z kawą. – Idę usiąść w poczekalni dla znudzonych mężów, zanim mnie wyrzucą.
– Dobrze, kochanie – odmruknął, puszczając mi oczko, więc pokazałem mu język, zmierzając w stronę obitych czarną skórą foteli i kanap.
Opadłem na miękkie siedzenie, które zapadło się pode mną i zerknąłem z rozbawieniem na mężczyznę, który przysypiał kilka miejsc dalej, mając na kolanach stos eleganckich sukienek. Wygrzebałem z kieszeni telefon, aby sprawdzić, czy nie dostałem żadnej wiadomości od Siwoo, z niezadowoleniem dostrzegając pustą skrzynkę odbiorczą. Wiedziałem, że skończył już zajęcia, a to oznacza, że w tym momencie powinien się pakować na weekend, nim wsiądzie do samochodu, żeby w końcu do mnie przyjechać. Minęły dwa tygodnie, od kiedy się z nim widziałem, i umierałem ze zniecierpliwienia. Pragnąłem, aby ten dzień skończył się jak najszybciej, tylko żebym już mógł powitać sobotni poranek w ramionach ukochanego, wiedząc, że mamy prawie dwa dni na nacieszenie się sobą, nim ponownie nadejdzie nasze rozstanie. Dlatego tak bardzo czekałem, aż dostanę wiadomość od chłopaka z informacją, że właśnie wyjeżdża z Seulu i za kilka godzin już będę miał go przy sobie.
– Moja wiara w ludzkość odzyskana! – Z zamyślenia wyrwał mnie głos Hayoona, który rzucił torby z zakupami tuż przy moich nogach, a teraz przykładał do swojej klatki piersiowej kamizelkę w kolorze butelkowej zieleni. – Myślę, że będzie idealna.
– Jest ładna.
– Mam też coś dla ciebie – dodał, podając mi srebrną kurtkę, która na pierwszy rzut oka wyglądała jak folia aluminiowa, jednak im dłużej przyglądałem się strukturze materiału i rozmieszczeniu czarnych pasków, ładnie podkreślających ramiona, tym bardziej doceniałem projektanta. – Będzie genialnie na tobie leżeć, a ja już nie mogę znieść bezguścia, które na sobie nosisz.
– Nie potrzebuję nowej...
– Nie możesz trzeci rok chodzić w tym samym – przerwał mi. – Przymierz chociaż, żebym wiedział, czy rozmiar dobry wziąłem.
Przewróciłem oczami, na co przyjaciel zacmokał karcąco, i odłożyłem resztkę kawy na szklany stoliczek, by przyjrzeć się kurtce. Od razu rzucało się w oczy, że jest wykonana bardzo starannie oraz z materiału wysokiej jakości i z pewnością była czymś, co chętnie bym nosił; cóż, Hayoon znał mój gust lepiej niż ja sam. Jednak gdy tylko zerknąłem na metkę, dostrzegając na niej sześć cyfr, poczułem uderzenie gorąca, które od razu wywołało zawroty głowy.
CZYTASZ
TAKE ME TO BED
Romance『zaĸończone, вoy х вoy』 Yoo Minsu jest seksoholikiem i, wypierając istnienie problemu, próbuje być szczęśliwy w nienawidzącym go świecie. '𝘞𝘦 𝘸𝘦𝘳𝘦 𝘣𝘰𝘳𝘯 𝘴𝘪𝘤𝘬, 𝘺𝘰𝘶 𝘩𝘦𝘢𝘳𝘥 𝘵𝘩𝘦𝘮 𝘴𝘢𝘺 𝘪𝘵' - 𝖧𝗈𝗓𝗂𝖾𝗋 '𝖳𝖺𝗄𝖾 𝗆𝖾 𝗍𝗈 𝖼...