"I (DON'T) KNOW"
Chwila.
Dokładnie tyle to trwało. Nie dłużej, nie krócej. Ułamek sekundy, podczas której czas na chwilę zatrzymał swój szaleńczy, morderczy bieg i przystanął, aby popatrzeć na wzajemne zderzenie dwóch odmiennych światów.
Pocałunek? Czy tylko całus?
Czy to miało znaczenie?
Ważniejszy był fakt, że Jimin poczuł miękkie usta wyższego chłopaka na swoich i jego serce spowolniło swoją pracę, żeby po sekundzie przyśpieszyć jak szalone. Nie wiedział, co się dzieje. Rejestrował tylko to, że sam przymknął oczy i nieudolnie mocniej przycisnął swoje wargi do warg Taehyunga.
Koniec nastąpił po następnych słowach wypowiedzianych w myślach.
Odsunęli się od siebie w kolejnej sekundzie, spoglądając w swoje oczy, mając w głowie kompletną pustkę.
Taehyung zacisnął usta w wąską kreskę, rumieniąc się.
Jimin zrobił dokładnie to samo.
Choć w głębi duszy chcieli, okropnie chcieli, aby zaistniała sytuacja się powtórzyła, to jednak byli zbyt nieśmiali i sparaliżowani, żeby podejść i znów przyłożyć delikatnie usta do ust. Wiedzieli też podświadomie, że ponowny pocałunek zmieniłby wszystko bezpowrotnie.
Tego jednak nie chcieli robić.
Blondyn westchnął, nie wiedząc, co mógł powiedzieć. Szczęśliwie ubiegł go wyższy.
– Dobranoc – odezwał się niemrawo, jakby dobrze nie znał języka koreańskiego, poprawiając włosy, po czym posłał mu zestresowany uśmiech i odwrócił się na pięcie, odbiegając w stronę domu.
– Dobranoc – krzyknął za nim Jimin po chwili, stojąc nadal w tym samym miejscu, zbyt zdekoncentrowany, aby wymyślić coś bardziej kreatywnego.
Taehyung zerknął tylko przez ramię, ale nic więcej nie odpowiedział.
Niższy chłopak patrzył na jego oddalającą się, wysoką postać i oddychał nierówno, przez wszystko to, co się wydarzyło. Jego myśli płynęły w nieokreśloną stronę, ale każda z nich, bez wyjątku, dotyczyła bruneta. Był świadomy tylko tego, że dziwnym trafem czuje się dobrze, lekko i niezwykle komfortowo.
Nieśmiały uśmiech wkradł się na jego usta, gdy odwrócił się by odejść w swoją stronę.
W szkole obaj, za pomocą jednego spojrzenia, uzgodnili, że nie odezwą się na temat sobotniej sytuacji słowem, pozostawiając to w sferze spraw, które kiedyś poruszą, lecz na pewno nie w najbliższej przyszłości.
Zachowywali się przez cały czas tak samo, jak zwykle, rozmawiając ze sobą i uczestnicząc mniej lub bardziej w lekcjach i kontaktach z innymi.
Na dłuższej przerwie Suran nie wytrzymała i pomaszerowała do ich ławki, sprawiając wrażenie, że wcale ich nie śledzili w parku nad rzeką Han i o niczym nie ma pojęcia.
CZYTASZ
moonchild || vmin
Fanfiction"tam, gdzie kończyła się struna, a zaczynała nienawiść, tam cię odnalazłem pośrodku całej niechęci, gdzie postanowiłeś nawiedzić moje wyblakłe życie, otrzeć moje gorzkie łzy i podarować mi słońce, którego ja nie potrafiłem już dostrzec" gdzie taehyu...