"I COULDN'T SMILE"
Po niespodziewanym występie Taehyunga (i jego jeszcze bardziej niespodziewanej ucieczce) atmosfera w domu Yoongiego zrobiła się na tyle dziwna, że wszyscy, oprócz ich paczki, pozbierali się i opuścili posiadłość państwa Min.
Yoongi oparł się dłońmi o blat w kuchni. Pozostali siedzieli na krzesłach lub stali wokół wyspy kuchennej, każdy zatopiony we własnych myślach.
Hoseok wszedł do pomieszczenia, chowając telefon do kieszeni.
– Próbowałem się dodzwonić do Jimina, ale nie wyszło, więc wysłałem mu wiadomość, a przed chwilą odpisał mi, że wszystko z nimi w porządku i że idzie odprowadzić Taehyunga – przekazał im wszystko to, czego dowiedział się od blondyna.
– Ale przecież Taehyung mieszka chyba na drugim końcu miasta – rzucił nagle Seokjin, podnosząc się na równe nogi – Zawiozę ich.
– Siadaj na dupie – powiedział Yoongi, chwytając go za ramię, gdy starszy brał w dłoń marynarkę i już chciał iść do samochodu – Przecież piłeś. Weź pomyśl czasem – przypomniał mu, na co Kim uderzył się dłonią w czoło – Są duzi, poradzą sobie. Poza tym Jimin nie wypił ani kropli, więc na pewno przypilnuje Taehyunga. Z resztą, sądząc po tym, co się wydarzyło, Taehyung sam na pewno wytrzeźwiał.
Po słowach czarnowłosego nastała krótka chwila ciszy, podczas której każdy przypomniał sobie niesamowitą grę bruneta, w ogóle nie podejrzewając go o taki talent.
– Właśnie – odezwał się Namjoon – Nie będziemy o tym rozmawiać?
– O czym? – zapytał Yoongi, wyglądając jakby przez jego głowę przelatywały miliony pytań, a on na każde musiał znaleźć odpowiedź w trybie natychmiastowym.
– O Taehyungu – odparł takim tonem, jakby to było oczywiste – O jego występie i o tym, że Jimin za nim pobiegł.
– To, co się dzieje między nimi, to ich sprawa – uciął Min, spoglądając po wszystkich zebranych, jakby chcąc, aby każdy z zebranych przyswoił i zapamiętał tą informację – O jego występie też nie mamy prawa rozmawiać. Bawiliśmy się w konkurs talentów, a ty zmusiłeś go do tego, żeby coś zrobił, więc zrobił. Powinieneś być zadowolony, nieprawdaż? – dorzucił z odrobiną jadu w głosie, na co Joon gwałtownie wstał z krzesła.
– Masz coś do mnie? – warknął, podchodząc do starszego. Suran instynktownie od razu wskoczyła pomiędzy nich, odpychając Yoongiego, który stał wyprostowany, podświadomie napinając mięśnie i patrząc na szarowłosego z wyzwaniem w oczach, gotowy w każdej chwili do kontrataku.
– Nie, ale nie musiałeś go tak naciskać. W końcu dopiero, co nas poznał i był z nami na imprezie pierwszy raz w życiu – powiedział głośniej niż zamierzał, ale wszystko przez nagłe emocje, które nie pozwalały mu przejść obok tego obojętnie. Był właścicielem domu (pod nieobecność rodziców), więc dbał o to, aby każdy czuł się w nim dobrze.
CZYTASZ
moonchild || vmin
Fanfiction"tam, gdzie kończyła się struna, a zaczynała nienawiść, tam cię odnalazłem pośrodku całej niechęci, gdzie postanowiłeś nawiedzić moje wyblakłe życie, otrzeć moje gorzkie łzy i podarować mi słońce, którego ja nie potrafiłem już dostrzec" gdzie taehyu...