symphony no. 17

117 17 183
                                    

"I'M CALLING YOU"

Było chłodno; bardzo chłodno, jak na październik, ale oni w ogóle się tym nie przejmowali

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Było chłodno; bardzo chłodno, jak na październik, ale oni w ogóle się tym nie przejmowali. Ciepło, które szło od ich szerokich uśmiechów i mocno zaciśniętych palców wokół siebie, skutecznie odstraszało jakikolwiek chłód, mogący spowodować ciarki na delikatnej skórze.

Nieważne było możliwe przeziębienie czy choćby zwykły katar, przez to, że spacerowali nocą w cienkich kurtkach. Na początku myśleli o wzięciu autobusu i szybszym przetransportowaniu się w swoje okolice, ale gdy zobaczyli, że następny kurs przyjedzie dopiero za ponad godzinę, szybko zrezygnowali z czekania i postanowili wybrać się w drogę powrotną pieszo. Nawet jeśli miałoby im to zająć dwa razy dłużej niż sam czas oczekiwania na pojazd.

Najważniejsze było to jednak, że mogli spędzić ze sobą jeszcze trochę więcej tego dnia, który bezpowrotnie chylił się ku końcowi.

– Dziękuję – powiedział w pewnym momencie Taehyung, odważywszy się na tyle, aby wydusić z siebie te kilka sylab.

Jimin zatrzymał się w pół kroku, zaskoczony jego nagłym wyznaniem, przez co Kimem szarpnęło do tyłu, bo wciąż trzymali się za ręce. Odwrócił się i spojrzał na blondyna, który wpatrywał się w niego z otwartymi oczami.

Po sekundzie uśmiechnął się szeroko, a jego oczy zamieniły się w dwa półksiężyce.

Taehyung przez chwilę pomyślał, że był to chyba najbardziej uroczy widok, jaki ostatnio widział.

– Ale za co? – zapytał, gdy już udało mu się przełknąć te wszystkie emocje, które poczuł na sam dźwięk tego słowa, wydobywającego się z ust bruneta. W końcu nie musiałby mu za nic dziękować, byli przyjaciółmi. Był tutaj dla niego, nie oczekując zapłaty.

Taehyung uśmiechnął się lekko i ciepłym wzrokiem spojrzał na ich złączone dłonie, potem podniósł go na Jimina, który z łagodnym, trochę zaciekawionym wyrazem twarzy czekał na jego odpowiedź.

Brunet westchnął głęboko, zbierając w sobie kolejną porcję odwagi.

– Za to, że mnie odprowadziłeś – zaczął cicho, czując jak robi mu się wstyd – Za to, że za mną pobiegłeś i za to, że opowiedziałeś mi o sobie, i za to, że chcesz mnie wysłuchać, nawet jeśli ja nie chcę mówić – czuł już to wcześniej, ale dopiero, gdy przerwał, jego oczy faktycznie wypełniły się łzami, które swobodnie spłynęły po jego policzkach.

Jimin natychmiast puścił jego dłoń i znalazł się przy nim, łapiąc go za twarz i kciukami ścierając drobne łzy.

Jego wzrok padł w końcu na usta Taehyunga, a potem podniósł go na jego oczy i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, jak blisko siebie stoją.

Obydwaj zmieszali się odrobinę i odsunęli się od siebie (z lekko zaczerwienionymi policzkami), jednak blondyn nie zabrał swoich rąk, tylko upewnił się, że na pewno dokładnie starł wszystkie jego łzy. Naprawdę bolało go serce, gdy Taehyung płakał. I naprawdę chciał, żeby Taehyung mógł się uśmiechać, szeroko i radośnie, tak jak to robił na imprezie albo jeszcze przed chwilą, gdy rozmawiali.

moonchild || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz