"I CAN'T BELIEVE I (DID THIS)"
Towarzyska integracja na podratowanie zdrowia po męczącym tygodniu szkolnym, jak zwykł nazywać ich spotkania Namjoon, trwała w najlepsze. Muzyka dudniła z ogromnych kolumn, alkohol (nawet w rozsądnych ilościach) przelewał się przez szklanki, a oni tańczyli i rozmawiali, korzystając, jak najbardziej mogli, z tak szybko upływających lat młodości.
Po tym, jak Seokjin wraz z Jeonggukiem zeszli z piedestału atencji i wszyscy wrócili do poprzednich czynności, natychmiast doskoczył do nich Namjoon, patrząc na starszego surowym spojrzeniem.
– Co wam tak długo zeszło, co? Nie odbierałeś moich telefonów – narzekał, zaplatając ręce na klatce piersiowej – Tak trudno jest oddzwonić? Podobno już jechaliście.
– Nie panikuj, Joon – rzucił wyższy chłopak, kiwając dłonią na przypadkową osobę, aby podała mu szklankę z jakimś napojem – Mieliśmy bardzo ważną sprawę do załatwienia po drodze – upił łyka soku, który dostał do ręki sekundę wcześniej, po czym przyciągnął do siebie Jeona, obejmując go ramieniem – A jeśli martwiłeś się o Jeongguka, to w tym momencie mnie obrażasz. Ze mną nie stałaby mu się krzywda, prawda?
Ostatnie zdanie skierował do młodszego, mrugając do niego, na co ten lekko się zaczerwienił i pokiwał głową. Namjoon patrzył na tą scenę z otwartymi ustami i szokiem w oczach.
– Nie wierzę w to, co widzę – wymamrotał do siebie, a Hoseok, który stał obok niego, położył mu opiekuńczo dłoń na ramieniu.
– Spokojnie, Joonie – powiedział słodko, uśmiechając się szeroko – Najważniejsze, że już tutaj są, cali i zdrowi, i wszyscy możemy wreszcie się dobrze bawić!
– Hoseok ma rację – powiedział Yoongi, podchodząc do nich razem z Suran, która obejmowała go w pasie – Namjoon, nie dramatyzuj i nie zachowuj się, jak ich matka, tylko przedstaw nam swojego kuzyna i porządnie zacznijmy imprezę.
Kim przewrócił oczami i westchnął, ale posłusznie chwycił Jeongguka za ramię, odciągając go na środek pomieszczenia i (jak najdalej) od Seokjina.
Zanim cokolwiek powiedział, nachylił się, tak aby tylko młodszy go usłyszał.
– Później sobie porozmawiamy – rzucił przez zęby poważnie, po czym uśmiechnął się i pokazał, żeby ktoś ściszył muzykę – Okej, słuchajcie. Przedstawiam wam mojego kuzyna Jeon Jeongguka, który od przyszłego tygodnia będzie chodził do naszego liceum!
Wszyscy krzyknęli radośnie, witając się z nim na odległość. Chłopak poczerwieniał trochę, ale uśmiechnął się, wystawiając królicze zęby i skłonił się im, co większość przyjęła ze śmiechem, ale też rozczuleniem, bo młodszy był w ich oczach naprawdę uroczy.
Muzyka ponownie rozbrzmiała, a Jeongguk razem z Namjoonem wrócili się do przyjaciół, stojących po ich prawej stronie.
– Jeszcze raz witamy – powiedział Yoongi, ściskając rękę Jeona, na co on skinął głową – Nie wiem czy Seokjin wprowadził cię w zasady panujące w moim domu, choć znając jego, to pewnie nie, dlatego pozwól, że się powtórzę. Nie wchodź na piętro, nie dotykaj fortepianu w salonie, a łazienka jest na lewo od schodów w korytarzu – dodał, obdarzając go miłym uśmiechem – Mam nadzieję, że będziesz się dobrze z nami czuł.
CZYTASZ
moonchild || vmin
Fanfiction"tam, gdzie kończyła się struna, a zaczynała nienawiść, tam cię odnalazłem pośrodku całej niechęci, gdzie postanowiłeś nawiedzić moje wyblakłe życie, otrzeć moje gorzkie łzy i podarować mi słońce, którego ja nie potrafiłem już dostrzec" gdzie taehyu...