hej.
chcę wam powiedzieć tak dużo odnośnie tej historii, a nie wiem czy będę w stanie powiedzieć wam wszystko.
po pierwsze chciałabym wam podziękować za bycie ze mną, komentowanie i przeżywanie tej książki razem z jej bohaterami. jest mi niezmiernie miło, jak widzę wasze reakcje i jestem wdzięczna za wszystko. dzięki wam "moonchild" wylądowało na #1 w tagu vmin (utrzymuje się tam ponad tydzień) a także w soulmates (tu ponad 3 tygodnie). jestem tak szczęśliwa i dumna. dziękuję wam, naprawdę!
mam też szczerą nadzieję, że podobało się wam to au, fabuła, postacie i to, jak to poprowadziłam. będę wdzięczna za jakiś króciutki komentarz nawet czy było okej :)
chciałabym zadedykować tą książkę wam wszystkim, którzy przeczytali choć jeden rozdział i którzy tu (może) jeszcze zawitają. dziękuję wam za wsparcie i miłość do tego vmin au. kocham was mocno.
oprócz wam, dedykuję to książkę sobie. i tu wychodzi to, czym się chciałam z wami podzielić już od samego początku. nie będę was męczyć jak ci autorzy w lekturach/wierszach, gdzie trzeba było się zastanawiać czy główny bohater jest porte-parole (osobą, która wypowiada się w czyimś imieniu; tu: w moim imieniu) autora czy nie.
tutaj to prawda.
taehyung jest moim porte-parole. taehyung to ja, ja to taehyung.
za pomocą tej książki opowiedziałam wam moją własną historię i to, z czym sama się zmagałam pod koniec 2018 roku. oczywiście większość wydarzeń to fikcja, ponieważ ja nie miałam kogoś takiego jak jimin i jego przyjaciele. mi pomogli bangtani, a najbardziej to namjoon, gdy wydał "mono" w czasie, gdzie myślałam, że wszystko nie ma już sensu. i wiedzcie, że nawet po tych dwóch latach, nadal jest to dla mnie ciężkie, aby o tym mówić – odważyłam się o tym powiedzieć dopiero przyjaciółce pod koniec 2019, a teraz mam odwagę powiedzieć to także i wam, bo stwierdziłam, że umieszczenie mojej historii w fabule książki będzie odpowiednim rozprawieniem się z tym, co przeszłam. tutaj macie takie moje słowa, które napisałam, zaczynając tą książkę (gdybym np. kiedyś coś wydawała, to bym mogła rzucić to do przedmowy haha):
to będzie moje ostateczne rozprawienie się z całym bólem, żalem i nienawiścią (oraz mimo wszystko też radosnymi wspomnieniami) spowodowaną moją trzyletnią historią ze szkołą muzyczną. i może dzięki temu dam radę wreszcie zostawić to całkowicie za sobą i iść w przyszłość, nie cierpiąc już z tego powodu.
początkowe rozdziały, gdzie pokazałam wam przeszłość taehyunga, jego problemy, myśli, częściowo sytuacje ze szkoły (brak przyjaciół, z którymi mogłabym porozmawiać od serca), jego zainteresowania, przyjaciele poznani w Internecie, rozmowa/relacje z rodzicami, a także rozmowa z nauczycielką od skrzypiec (i ona sama), i oczywiście gra na skrzypcach – wszystko to jest prawdą, wyjętą dosłownie z mojego życia. nawet po dwóch latach pamiętam szczątki tych rozmów i jeśli wydaje się to tak dziwnie napisane, to wybaczcie, po prostu tak to pamiętam (choć naprawdę wolałabym zapomnieć).
CZYTASZ
moonchild || vmin
Fanfiction"tam, gdzie kończyła się struna, a zaczynała nienawiść, tam cię odnalazłem pośrodku całej niechęci, gdzie postanowiłeś nawiedzić moje wyblakłe życie, otrzeć moje gorzkie łzy i podarować mi słońce, którego ja nie potrafiłem już dostrzec" gdzie taehyu...