"I GIVE YOU MY TIME"
Z Jiminem rozstali się za szkolną bramą, idąc w dwóch przeciwnych kierunkach. Ustalili, że blondyn przyjdzie po Taehyunga do jego domu i razem udadzą się na imprezę, żeby brunet na pewno trafił.
Kierując się w swoją stronę, Taehyung nie myślał o tym, że opuści zajęcia w szkole muzycznej, że matka może robić mu wyrzuty za notoryczne opuszczanie lekcji, że prawdopodobnie nie ma się w co ubrać.
Nie, Taehyung był w stanie myśleć tylko o tym, że naprawdę się zgodził i przyjął zaproszenie Jimina na imprezę do ludzi, którzy znał tylko z widzenia. Z każdym kolejnym krokiem zaczęła przerażać go wizja, że będzie musiał wyjść do obcych osób i spróbować jakkolwiek się z nimi zaznajomić lub przynajmniej poprowadzić jakąś prostą rozmowę, na przykład o pogodzie.
Taehyung był dziwakiem (i sam był tego w pełni świadomy), jeśli chodziło o kontakty społeczne. Całe jego życie krążyło wokół książek i wiecznej nauki, potem jeszcze wokół muzyki i skrzypiec, a w międzyczasie, gdy miał chociaż chwilę odpoczynku, wokół filmów, seriali, anime i k-dram, które oglądał oraz zespołów, które słuchał.
Nic poza tym.
Spojrzał na zegarek w telefonie i uświadomił sobie, że za niespełna dwie godziny przyjdzie po niego Jimin.
O czasie na odrobienie lekcji nie było nawet mowy, a tym bardziej na jakiekolwiek przegranie etiudy. Szybko przekalkulował to, co musiał zrobić i stwierdził, że jeśli wstanie wcześniej, wyrobi się ze wszystkim w sobotę. Szczęście, że akurat był piątek i nie musiał aż tak przejmować się terminem oddania prac.
Jednak i tak wpadł do domu, jak huragan, pośpiesznie zostawiając buty w przedpokoju. Mruknął coś niezrozumiale w stronę rodzicielki, która zapewne stała przy kuchni i popędził do swojego pokoju, żeby się przygotować.
Stres zaczął powoli przejmować całego ciało.
Otworzył szafę z ubraniami na oścież i w jednej chwili załamał ręce. Nie miał nic nowego, a tym samym ładnego, żeby założyć na dzisiejsze spotkanie. Z powodzeniem zaczął myśleć, że najlepiej będzie jak napisze Jiminowi wiadomość, że odpuszcza sobie tą imprezę i nigdzie nie idzie.
Sięgnął po telefon. Dłoń mu zadrżała.
A gdyby tak...
– To głupi pomysł – mruknął do siebie, a nagle drzwi do jego pokoju się otworzyły. Pojawiła się w nich głowa jego mamy, przyglądająca się synowi z poważną miną.
– Nie poszedłeś do szkoły po zajęciach? – spytała, opierając się o futrynę. Taehyung przełknął ślinę.
– Nie, wisiała kartka, że zajęcia zostały odwołane, bo nie było pani od chóru – wymyślił na poczekaniu, a kobieta pokiwała twierdząco głową.
CZYTASZ
moonchild || vmin
Fanfiction"tam, gdzie kończyła się struna, a zaczynała nienawiść, tam cię odnalazłem pośrodku całej niechęci, gdzie postanowiłeś nawiedzić moje wyblakłe życie, otrzeć moje gorzkie łzy i podarować mi słońce, którego ja nie potrafiłem już dostrzec" gdzie taehyu...