symphony no. 5

125 23 66
                                    

"I WISH YOU WOULD SAVE ME"

Nogi same wiodły go ścieżką do domu przez miejski park i wąskie uliczki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nogi same wiodły go ścieżką do domu przez miejski park i wąskie uliczki.

Dlaczego?

Dlaczego ktoś odpowiedział na jego wołanie? Dlaczego ktoś dał mu nadzieję, przeszkadzając w planie i podjętej decyzji? Był gotów. Było gotów zabić się jeszcze tego samego dnia, ponieważ nie było innej drogi. Jednak ktoś (swoim żałosnym egoizmem) zniechęcił go do tego planu, starając się wyznaczyć nową drogę.

Tylko czy Taehyung był na tyle silny, aby spróbować nią kroczyć?

Nie wiedział.

Szczerze wolał, aby miejsce obok smutnej twarzy pozostało puste. Aby nie miał żadnych wątpliwości. Aby wiedział (tak na pewno), że nikogo nie obchodzi jego marny, samotny, pozbawiony kolorów, żywot. Tak wszystko byłoby o wiele prostsze.

Brunet zatrzymał się na wzgórzu przy barierkach, skąd łatwo można było podziwiać przepiękną panoramę okolicy, w której mieszkał i wielkiego Seulu w oddali.

Wlepił wzrok w wysokie, sięgające chmur, budynki, a także niebo ponad nimi, zastanawiając się, co chce mu powiedzieć wszechświat. Czy to był znak, że jeszcze jest dla niego za wcześnie, by rezygnował z życia? Czy to tylko zwykły żart, albo próba, stawiająca go w sytuacji zapytania, czy na pewno jest w stanie to zrobić.

Był w stanie. Wiedział to.

Więc dlaczego?

– Tu jesteś! – usłyszał z tyłu głos, którego nie rozpoznawał. Dobiegły go także kroki tejże osoby, która przystanęła na moment, a po chwili powoli wznowiła marsz w jego kierunku.

Zestresowany, mocniej chwycił barierki dłońmi, bo przecież nikt nie mógłby chcieć z nim rozmawiać.

Osoba zrównała się z nim i przystanęła, tak samo jak on, przy czerwonych barierkach. Kątem oka zauważył, że był to chłopak z jego szkoły, ponieważ miał na sobie taki sam mundurek. Jednak nie ośmielił się odwrócić i spojrzeć na twarz, by sprawdzić czy zna tą osobę.

Dłoń niemal od razu zacisnęła się na jego ramieniu, przez co się wzdrygnął. Nie zdołał jednak oprzeć się sile nieznajomego i chcąc nie chcąc, musiał się odwrócić, stając oko w oko z potencjalnym napastnikiem. Uniósł głowę i spojrzał na twarz chłopaka.

Otworzył usta.

Przed nim stał Park Jimin.

– Co...

– Wszystko w porządku? – przerwał mu blondyn, wbijając w niego poważne, mocne spojrzenie.

Dosłownie, jakby... jakby wiedział.

Ta myśl uderzyła Taehyunga ze zdwojoną siłą, przez co nie zareagował od razu na pytanie niższego. Wciąż wpatrywał się w oczy Jimina, nie dowierzając. To nie mogła być prawda. Nie mógł wiedzieć. Na pewno nie wiedział.

moonchild || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz