"I HEAR"
Gdy tylko drzwi od gabinetu szkolnej pielęgniarki, gdzie zanieśli Taehyunga po tym, jak zemdlał, się zamknęły, przerażone oblicze Jimina zamieniło się w pokryte wściekłością i niesamowitą powagą z morderczym wzrokiem.
– Gdzie on, kurwa, jest?! – krzyknął, nie zwracając się jednak do nikogo szczególnego, choć oprócz niego, Seokjina i Jeongguka, którzy pomogli mu przetransportować tutaj Taehyunga, był z nimi także Yoongi, który wcześniej czekał w bibliotece na Suran aż skończy dodatkowy angielski, ale dostawszy wiadomość od Kima od razu stawił się na pierwszym piętrze budynku.
Seokjin stwierdził, że jego obecność będzie niezbędna, gdyż tylko on potrafił skutecznie uspokoić wkurzonego Jimina.
– Znajdę go i nogi z dupy mu powyrywam, a potem wsadzę mu je do gardła, aż się nimi udławi! – warknął, chodząc tam i z powrotem, bo gniew i buzujące emocje nie pozwalały mu na bezczynne siedzenie. Nerwowo przeczesał włosy, w ogóle nie przejmując się tym, że któryś z nauczycieli może usłyszeć jego wrzaski i przekleństwa.
W końcu nie wytrzymał, wrzasnął na cały głos, przywalił pięścią w ścianę i z furią skierował się w stronę wyjścia ze szkoły, ale widząc, co się dzieje, Yoongi szybko znalazł się przy przyjacielu i złapał go za ramiona.
– Uspokój się, do cholery – powiedział stanowczo, potrząsając chłopakiem – Tak niczego nie załatwisz.
– Yoon ma rację – dorzucił Jin, podkreślając każde wypowiedziane słowo i wstając na równe nogi, aby w razie potrzeby pomóc czarnowłosemu w powstrzymaniu Parka przez zrobieniem czegoś głupiego – Poza tym Gguk solidnie obił im mordy. Dostali za swoje, serio.
– Działałem tylko w samoobronie – odezwał się młodszy, wzruszając ramionami, ale delikatny uśmiech nie schodził mu z twarzy, bo cieszył się z tego, że udało mu się uratować przyjaciela (nawet jeśli nie zamienili jeszcze ze sobą ani słowa) zaraz na starcie w nowej szkole. Nawet jeśli było to potraktowanie trójki uczniów pięściami. Oprócz tego, podziw w oczach Seokjina był dla niego dodatkowym powodem do dumy.
– Wiem – Jimin zazgrzytał zębami i zacisnął mocno powieki. Westchnął głęboko, zrzucając z siebie ręce Yoongiego. Opadł na ławkę pod ścianą – I jestem wam za to naprawdę wdzięczny. Nie wiem, co by... Ahh, że też akurat dzisiaj, kiedy Taehyung kończy szybciej, a ja mam dodatkową matmę – dodał, odchylając do tyłu głowę z bezradności.
– Nie ma sprawy, Jimin – Seokjin poklepał go po głowie i uśmiechnął się szeroko – Miałem w planie zabrać Gguka do naszej ulubionej kawiarni po zajęciach, żeby pokazać mu, gdzie najczęściej przesiadujemy, ale on zauważył, że ta trójka się nad kimś znęca. Gdy podeszliśmy bliżej, okazało się, że to Taehyung, więc tym bardziej pobiegliśmy mu pomóc.
Jimin kiwnął tylko głową. Oddychał już wolniej, uspokajając się z każdą sekundą, choć krew nadal się w nim gotowała. Był zły, wręcz niemiłosiernie wkurwiony na Ryu i jego przydupasów, ale najbardziej był zły na siebie. Mimo, iż to nie od niego zależało, że miał dodatkową matematykę, to i tak sądził, że zostawienie Taehyunga samego i cała ta sytuacja, była tylko i wyłącznie jego winą.
CZYTASZ
moonchild || vmin
Fanfiction"tam, gdzie kończyła się struna, a zaczynała nienawiść, tam cię odnalazłem pośrodku całej niechęci, gdzie postanowiłeś nawiedzić moje wyblakłe życie, otrzeć moje gorzkie łzy i podarować mi słońce, którego ja nie potrafiłem już dostrzec" gdzie taehyu...