"I'M SUFFERING"
Nie spostrzegali upływającego czasu.
We własnych ramionach spędzali minuty i sekundy, poznając się niewerbalnie, za pomocą ciepłego dotyku, który roztaczał nieśmiałe bezpieczeństwo.
W końcu Taehyung uspokoił się na tyle, że przestał płakać. Siedział na ziemi, wtulony w szyję Jimina, który bez przerwy trzymał go mocno przy sobie. Oddychali spokojnie, miarowo, bez pośpiechu przygotowując się na to, co miało nadejść.
Słowa, słowa, słowa.
Obydwaj wiedzieli, że prędzej czy później, będą musieli porozmawiać. Obydwaj byli sobie winni wyjaśnienia – nieważne, że zwlekali, że chcieli jak najbardziej odłożyć w czasie to, co było nieuchronne. Usta w końcu musiały się otworzyć, a serce musiało popchnąć te uczucia, które pragnęli przekazać, aby raz na zawsze pozbyć się niedopowiedzeń.
Przynajmniej częściowo.
Jimin odetchnął bardziej nerwowo, co Taehyung wyczuł i również się spiął.
Nadchodził czas. Czas spowiedzi przed drugą osobą i samym sobą, przed sumieniem i duszą, która nie mogła żyć dalej, kryjąc w sobie cały niewypowiedziany żal.
Blondyn odchrząknął i przełknął łzy.
– Dziesięć lat temu – zaczął, urywanym głosem, bo jednak nie był w stanie zatrzymać wszystkich wspomnień, które, jak lawina, spadły prosto na jego proste, szczere serce.
Pociągnął nosem, a Taehyung mimowolnie podniósł głowę do góry, żeby na niego spojrzeć.
Jimin nie odwzajemnił tego spojrzenia.
– Dziesięć lat temu chodziłem do szkoły tanecznej, uczyłem się baletu i tańca nowoczesnego – uśmiechnął się lekko na obraz siebie sprzed lat, gdy tańczył i kochał taniec całym sercem – W zasadzie to poszedłem tam, mając pięć lat, więc w sumie dwanaście lat temu, ale to nieistotne. Te dziesięć lat temu miałem konkurs taneczny pod koniec roku. Byłem podekscytowany z dwóch powodów, bo po pierwsze, radziłem sobie w tańcu naprawdę nieźle, a po drugie, moja mama była w ciąży z moimi siostrami i niedługo miały się one urodzić. Los tak chciał, że ich narodziny wypadły w ten sam dzień, kiedy miałem swój konkurs – przerwał na chwilę, ponieważ łzy powoli, ale wytrwale, wiązały mu gardło.
Jęknął, zaciskając wargi, żeby nie rozpłakać się całkowicie, a Taehyung natychmiast przysunął się jeszcze bliżej niego (jeśli było to w ogóle możliwe) i objął go mocno ramionami w pasie.
– Gdy mamie odeszły wody, ani myślałem jechać na konkurs, ponieważ wszyscy byliśmy gotowi, aby jechać razem do szpitala. Jednak moja mama się nie zgodziła. Powiedziała, że to moja życiowa szansa i że muszę jechać. Kazała mojemu tacie zawieść mnie na konkurs, a po nią przyjechała karetka. To była zima. Jechałem z moim tatą na konkurs, kiedy niespodziewanie wpadliśmy w poślizg i – uciął gwałtownie, bo gorące łzy i ból spowodowany wspomnieniami, nie pozwolił mu kontynuować.
CZYTASZ
moonchild || vmin
Fanfic"tam, gdzie kończyła się struna, a zaczynała nienawiść, tam cię odnalazłem pośrodku całej niechęci, gdzie postanowiłeś nawiedzić moje wyblakłe życie, otrzeć moje gorzkie łzy i podarować mi słońce, którego ja nie potrafiłem już dostrzec" gdzie taehyu...