"I WANNA TELL YOU A STORY"
Zorientował się, co się stało, dopiero, gdy podniósł wzrok na zebranych nastolatków, którzy, w kompletnej ciszy, wpatrywali się w niego z szokiem w oczach.
Warga mu zadrżała.
Sekundę później Taehyung nerwowo niemalże rzucił drewniane skrzypce na czarny fortepian i wybiegł z salonu, pędząc na oślep w stronę drzwi wyjściowych.
Chciał zniknąć.
Jak najszybciej, jak najdalej, jak najgłębiej.
Byle tylko nie musieć patrzeć na twarze wykrzywione w kompletnym zdumieniu, byle tylko nie słyszeć przejmującej ciszy, która, jak ostre kolce, wbiła się w jego duszę. Nie takiej reakcji oczekiwał. Stop, żadnej nie oczekiwał, bo do tej pory nie miał pojęcia, co w niego wstąpiło, że namawiany okrzykami, poderwał się z miejsca, chwycił w dłonie skrzypce, które od samego początku przyjęcia patrzyły na niego ironicznie i z rozczarowaniem, i ot tak zaczął grać koncert Brahmsa.
Czy to wina alkoholu, czy sam chciał poczuć smak wolnej, nieposkromionej wymogami gry, a może jakaś chora potrzeba bycia, choć przez ułamek sekundy, w centrum uwagi?
Nie wiedział.
I szczerze, nie miał zamiaru się dowiedzieć.
Chciał po prostu wymazać ostatnie kilka minut tego dnia i zapomnieć o wszystkim. Niestety był świadomy, że nigdy tego nie zapomni. Tak samo, jak ci wszyscy, którzy byli tego świadkami.
Świadkami ostatniego wołania zranionego artysty.
Wypadł z domu, biegnąc w kierunku bramy. Choć brakowało mu sił i bolały go płuca od szybszego pobierania powietrza, nie zatrzymał się. Po prostu nie mógł.
Wszyscy stali, jak sparaliżowani, nie dowierzając, że chwilę wcześniej zobaczyli tak wspaniały występ wyjęty spod ręki Taehyunga. Gdy trzasnęły drzwi wyjściowe, dopiero wtedy oprzytomnieli, gorączkowo zaczynając o tym rozmawiać.
Jimin stał na progu salonu, wpatrując się w miejsce, gdzie stał Taehyung.
Jego serce biło dwa razy szybciej.
Potrząsnął głową, gdy dotarło do niego to, co się stało i nim ktoś zdążył się do niego odezwać, odwrócił się i jak strzała pomknął za Taehyungiem. Wszyscy spojrzeli za nim, dalej nie rozumiejąc, co dane im było doświadczyć i co jeszcze mogło się zdarzyć.
Jego przyjaciele spojrzeli po sobie, zbyt zszokowani tym wszystkim, żeby jakkolwiek zareagować.
Blondyn wybiegł za bramę, zastanawiając się, w którą stronę mógł pobiec Kim. Nie mógł zbyt długo zwlekać z podjęciem decyzji, bo teraz liczyła się każda sekunda, podczas której Taehyung coraz bardziej się od niego oddalał.
CZYTASZ
moonchild || vmin
Fanfiction"tam, gdzie kończyła się struna, a zaczynała nienawiść, tam cię odnalazłem pośrodku całej niechęci, gdzie postanowiłeś nawiedzić moje wyblakłe życie, otrzeć moje gorzkie łzy i podarować mi słońce, którego ja nie potrafiłem już dostrzec" gdzie taehyu...