symphony no. 12

113 18 181
                                    

"I THOUGHT"

Seokjin stał nonszalancko oparty o swojego Hyundaia Palisade, zeszłoroczny gwiazdkowy prezent od rodziców i bez pośpiechu pił czarną kawę ze Starbucksa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Seokjin stał nonszalancko oparty o swojego Hyundaia Palisade, zeszłoroczny gwiazdkowy prezent od rodziców i bez pośpiechu pił czarną kawę ze Starbucksa. Jego, ledwo co zakupiony outfit i nowe włosy prosto od fryzjera, pachniały świeżością i pieniędzmi, których chłopak w żadnym stopniu na siebie nie żałował.

W końcu tak zarabiał na życie. Wyglądem.

Jego rodzice, nazywani przez koreańskie i światowe media królewską parą świata mody, dosłownie rządzili w tej dziedzinie. Jego ojciec był właścicielem kilku ekskluzywnych domów mody w Korei Południowej, Japonii, Stanach, Paryżu, Szwajcarii i we Włoszech, a matka była sławną projektantką. Obydwoje zarazili syna miłością do mody, tym samym czyniąc go niejednokrotnie modelem swoich kolekcji. Piękno chłopaka, idące w parze z wpływami rodziców, już w nastoletnich latach uczyniło go znanym i pożądanym modelem czy to na pokazach mody, czy na przeróżnych sesjach.

Dlatego, oprócz masy pieniędzy od rodziców, dysponował również własnymi środkami, a miał się czym pochwalić. Jednak początkująca sława i ilość zer na koncie nie uczyniły z niego nadętego snoba, a nastolatka łaknącego chwili spokoju i zwykłych przyjaciół.

Dzięki swojemu zaparciu udało mu się przekonać rodziców, aby chodził do pospolitego gimnazjum, gdzie poznał Yoongiego i resztę swojej paczki, z którą wybrał się także do liceum. Nie pragnął poklasku czy uwielbienia, wystarczało mu towarzystwo piątki najbliższych przyjaciół. I mimo tego, że wyglądał (i czasami tak się zachowywał) na płytkiego, wykorzystują swoją pozycję, zakochanego w sobie narcyza i króla szkoły, był mądrym, zabawnym i dbającym o bliskich chłopakiem, który sypał sucharami, jak z rękawa.

Kim spojrzał na zegarek, nie przejmując się tym, że jest spóźniony na imprezę już dobrą godzinę. W końcu, jak sam powtarzał, król się nigdy nie spóźnia, to wszyscy inni przychodzą za wcześnie.

Jednak tym razem był spóźniony nie ze swojej winy. No, może niecałkowicie.

Powodem jego spóźnienia był telefon, który otrzymał od Namjoona i prośba chłopaka o odebranie jego kuzyna z treningu boksu oraz bezpieczne przywiezienie go na miejsce imprezy.

Do tej pory śmiać mu się chciało na dźwięk spanikowanego głosu szarowłosego, który wręcz błagał go, żeby podjechał po chłopaka. Produkował się, obiecując, czego on mu to nie da za tą przysługę, kiedy Seokjin po prostu skitował jego gadanie krótkim nakazem wysłania mu adresu i zdjęcia kuzyna.

Teraz stał przed budynkiem, a widząc, że dochodzi dziewiętnasta, czyli planowana godzina zakończenia treningu, dopił kawę i wyrzucił kubek do pobliskiego śmietnika.

Kilkanaście sekund po siódmej drzwi zostały otwarte i zaczęli przez nie przechodzić młodzi i starsi ludzie, rozmawiając ze sobą lub śpiesząc się do swoich samochodów. Seokjin odepchnął się nogą od opony auta i podszedł bliżej, wypatrując w tłumie włosów w kolorze czereśni.

moonchild || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz