symphony no. 20

111 18 130
                                    

"I'VE NEVER HAD"

Taehyung wyszedł z domu z szybko bijącym sercem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyung wyszedł z domu z szybko bijącym sercem.

Stresował się.

I to cholernie, bo skala jego stresu była większa niż przy jego egzaminie skrzypcowym na pierwszym roku. Niesamowicie przerażał go fakt, że dzisiaj wychodził z kimś (jedną osobą) sam na sam pierwszy raz w życiu. Jak miał się zachowywać? Co miał mówić? Nawet jeśli rozmawiał już swobodnie z Jiminem i czuł się dość komfortowo w jego otoczeniu, ciągle nachodziły go wątpliwości, strach oraz pytania, jak reagować na różne rzeczy, czy nie zrobi z siebie debila przed Parkiem albo cokolwiek.

Taehyung był świadomy (i poniekąd miał takie przeczucie), że całe to wyjście może okazać się jedną, wielką katastrofą, po której blondyn z łatwością zerwie z nim całkowity kontakt i będzie udawać, że nie istnieje.

Tego obawiał się najbardziej.

Że wszystko szlag trafi, Jimin go zostawi, a on pozostanie sam.

Znowu.

Wciągnął powietrze ze świstem, gdy zobaczył niższego chłopaka, który pojawił się przy bramie, machając do niego z daleka. Ostatni raz wygładził wzorzystą koszulę (jedyną ładniejszą, jaką miał) i niepewnie mu odmachał, po czym zbiegł ze schodów, przeszedł przez ogród i przez furtkę.

– Hej – powiedział wesoło blondyn, uśmiechając się od ucha do ucha.

Jego postać dosłownie promieniała szczęściem, radością i doskonałym humorem. Taehyung przez chwilę miał wrażenie, że nawet słońce wypada słabo i jakoś tak blado przy blasku, jaki roztaczał wokół siebie Jimin.

– Hej – odparł, przełykając ślinę. Wciąż się stresował, wciąż bał, ale dzięki temu, że niższy uśmiechał się do niego tak ciepło, mógł choć o połowę zmniejszyć swój strach – To, gdzie idziemy? – zapytał, aby uniknąć niezręcznej ciszy, jaka mogłaby się pojawić.

Jimin sprawdził godzinę na telefonie, uśmiechając się tajemniczo.

– Jak mówiłem: niespodzianka – zaśmiał się, po czym złapał bruneta za nadgarstek i pociągnął w stronę przystanku autobusowego, znajdującego się kilka metrów od domu Kima – Chodźmy, bo nie możemy się spóźnić.

– Ale gdzie?

Blondyn jednak nie odpowiedział, chcąc naprawdę zaskoczyć Taehyunga.

Całe spotkanie zaplanował bardzo skrupulatnie i dokładnie, dbając o każdy szczegół i detal. Chciał, żeby utalentowany skrzypek, który zdecydowanie zbyt często płakał, mógł bez przeszkód śmiać się przez cały dzień, ciesząc się wszystkimi atrakcjami, które Jimin dla niego przygotował. Miał szczerą nadzieję, że kilka nocy, które spędził na planowaniu idealnego wyjścia dla Taehyunga, nie pójdą na marne i że brunet poczuje, że ktoś (a w tym przypadku Jimin) naprawdę słucha i dba o to, o czym mówi.

moonchild || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz