Odłożyłam znalezione rośliny i podeszłam do Hibi, by jej pomóc. Omori również już skończył i teraz pomagał bratu. Jakieś pół minuty później mieliśmy już wszystkie siedem cyfr. Stanęliśmy przy drzwiach i ułożyliśmy kartki obok kwiatów na podłodze.
- Tylko jak mamy odgadnąć kolejność?
Chishiya odwrócił się i spojrzał na rabatki. Po chwili ułożył kartki w kolejności od tej z fioletowego tulipana - do tej wyjętej z czerwonego. Podniósł wzrok na mnie i przekrzywił głowę jakby szukając potwierdzenia. Reszta również spojrzała na mnie z wyczekiwaniem. Pokręciłam głową spoglądając na kwiaty.
- Na odwrót.
Jasnowłosy zmarszczył brwi i ponownie wgapił się kartki. Rozejrzał się i zawiesił wzrok na drzwiach. Po chwili jedynie westchnął z zawiedzioną miną. Uznałam to za przyznanie mi racji.
- Pozostało 30 sekund.
Zapamiętałam kod i podeszłam do drzwi. Były szare i zimne. Co znaczy, że metalowe. Po prawej, pod klamką znajdował się wyświetlacz. Nerwowo wpisałam kod. Nie byłam pewna czy jest prawidłowy - zwłaszcza, że Chishiya podał inny.
- Pozostało 15 sekund.
Zatwierdziłam kod i odsunęłam się od drzwi, wstrzymując oddech. Przez chwilę nic się nie stało. Z nerwów przygryzłam wargę. Kątem oka zobaczyłam, że wszyscy czekają w napięciu.
Elektryczny zamek wydał dźwięk, wyświetlacz zaświecił się na zielono. Drzwi otworzyły się. Mogliśmy odetchnąć z ulgą.
Następne dwa pokoje ukończyliśmy również bez wielkiego problemu. Jednak gdy drzwi do ostatniego pomieszczania się otworzyły i ukazały nam się kolejne - wysokie, masywne drzwi zamknięte na pięć kłódek - zamarłam.
Mieliśmy tylko trzy klucze.
Całkowicie zapomniałam o szukaniu tego w pokoju z tulipanami. Radość reszty też nagle zmalała. Jedynie niewysoki chłopak pozostał obojętny.
- Mi się wydaje, czy my nie mamy jednego z kluczy? - zapytała niepewnie Kitagawa. Nikt się nie odezwał.
Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam kiedy Chishiya stanął przede mną. Zwróciłam na niego uwagę dopiero po chwili. Wtedy żartobliwie skłonił się i wyciągnął w moją stronę rękę, w której trzymał czarnego tulipana. Do łodygi rośliny przywiązany był mały złoty kluczyk. Odebrałam mu kwiat.
- Nie mogłeś wcześniej powiedzieć, że go masz? - roześmiałam się, delikatnie uderzając go tulipanem w głowę, na co uśmiechnął się rozbawiony.
Westchnęłam z ulgą i przyłączyłam kluczyk do reszty. Już w lepszym humorze przekroczyliśmy próg. Pokój był pusty. Jedyne co się w nim znajdowało to dwie pary drzwi. Jedne z pięcioma kłódkami, drugie - zwyczajne, proste bez zamka czy nawet klamki.
Kobiecy głos powiadomił nas, że na następny pokój mamy 5 minut czasu, po czym kazała wszystkim zdjąć buty. Dopiero gdy wszyscy zdjęli obuwie jedne z drzwi otworzyły się. Boso przeszliśmy do pokoju w którym mieliśmy zdobyć ostatni już klucz, a drzwi za nami zamknęły się.
Na końcu pomieszczenia stał stolik, a na nim złoty klucz. Jednak, żeby się tam dostać musieliśmy pokonać blisko pięć metrów podłogi, pokrytej tłuczonym szkłem. Jakieś dwa metry nad ziemią wisiały również drążki, po których można było przemieścić się na koniec pomieszczenia. Nie było to jednak łatwe do wykonania.
- Ej blondi, może ty to zrobisz? - odezwał się z kpiną w głowie jeden z braci, patrząc na Chishiyę. - Ty i Hibi zrobiliście w tej grze najmniej, ale ona pewnie nie da rady, więc wykaż się. No dalej!
Gdy reszta drużyny próbowała zmusić chłopaka do pójścia po klucz, czas mijał. Nie chciałam przegrać tylko dlatego, że oni wolą się kłócić o to, kto ma wykonać zadanie. Z ciężkim sercem podeszłam do krawędzi morza ze szkła. Złapałam się pierwszego z drążków i odchyliłam się, żeby się rozkołysać i przeskoczyć na następny. Powtórzyłam to jeszcze kilka razy. Szczerze mówiąc byłam przerażona. Modliłam się w duchu żeby nie spaść, bo to skończyłoby się najpewniej bardzo boleśnie.
Dłonie mnie piekły i zaczynały boleć, ale nie mogłam teraz zawrócić. Nie mogę zginąć podczas drugiej gry. Zwłaszcza, że jeśli cały ten świat to jedna wielka gra to znaczy, że można ją wygrać. Czyli wrócić. A ja bardzo chciałam wrócić.
- Tanaka! Co ty robisz?! - nagle po pomieszczeniu rozniósł się krzyk przerażonej Hibi.
Głośny dźwięk wystraszył mnie na tyle, że zmęczone dłonie puściły drążek, przez co spadłam na podłogę. O mało się nie przewróciłam, gdy poczułam szkło pod stopami. Przeszył mnie tak ogromny ból, że przez chwilę nie mogłam się ruszyć. Musiałam krzywo wylądować, bo nie był to typ bólu spowodowany wieloma ranami ciętymi. Ktoś za mną zaczął krzyczeć na kogoś innego, że to jego wina, ale nie byłam w stanie rozpoznać głosów. Kręciło mi się w głowie, a przy każdym ruchu kawałki szkła wbijały się w ciało. Mimo to zmusiłam się, by podnieść głowę i ruszyć przed siebie.
By zająć czymś myśli zaczęłam cicho śpiewać jedną z piosenek z mojej playlisty. Dopiero wtedy poczułam, jak bardzo brakowało mi muzyki. Z przymkniętymi oczami starałam się jak najdelikatniej iść przed siebie. Jakieś pół metra od stolika podłoga była już czysta. Podeszłam do niego chwiejnie. Jak tylko wzięłam klucz do ręki, drzwi ponownie się otworzyły. Musiałam oprzeć się o stolik, żeby nie upaść przez nagły atak zawrotów głowy. Wciąż cicho śpiewałam piosenkę, przez co nawet nie usłyszałam jak ktoś się do mnie zbliża.
Jeden z bliźniaków stanął przede mną - już w butach na nogach - i spojrzał na mnie ze zmartwioną miną.
- Wszystko dobrze? - to pytanie było tak niedorzeczne, że aż wywołało u mnie śmiech.
- No jasne, po prostu mam z milion odłamków szkła w nogach, to nic takiego.
Po chwili poczułam jak mnie unosi i niesie w stronę wyjścia. Zaskoczona zachwiałam się i odruchowo go objęłam, przez co się zawstydziłam i spuściłam wzrok. Moje policzki delikatnie piekły i usłyszałam tylko jak szatyn zachichotał. Gdy znaleźliśmy się przy drzwiach z kłódkami przekazałam wszystkie klucze najbliższej osobie.
Zawroty głowy zdążyły już prawie całkiem ustać. Chłopak, który mnie trzymał uśmiechnął się do mnie delikatnie, po czym powoli się schylił i posadził mnie na podłodze. Od razu zaczęłam oczyszczać rany na nogach z odłamków szkła. Gdy się z tym uporałam, drzwi na zewnątrz były już otwarte, a w pomieszczeniu została nas tylko piątka.
- Gra zakończona. Gratulacje.
CZYTASZ
Promise Me ×Alice In Borderland×
Fanfiction- Patrz jak łazisz! Ugh świetnie, moja nowa bluza nadaje się do śmietnika dzięki tobie pokrako. - niewiele wyższy ode mnie chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem, wskazując na swoją białą bluzę. Teraz ubranie przyozdobione było kwiatem z kawy, który wy...