14

1K 68 27
                                    

- A-ale... Dlaczego szef? Jednak on był mordercą? Skąd wiedzieliście? - odezwała się już spokojniej, gdy po jakimś czasie wciąż nie uderzył w nas żaden laser.

- Gra zakończona. Gratulacje.

- Dziewczyna nie mogła kłamać o alibi. Zapomniałaś, że to wciąż była tylko gra. Ci ludzie pewnie nawet się nie znali. Prawdopodobnie w zasadach było, że niewinni żeby przeżyć muszą zagrać tak wiarygodnie, abyśmy im uwierzyli. Morderca pewnie tak samo. Także jeśli dziewczyna wiedziałaby o tym, że chłopaka z nią nie było - powiedziałaby o tym, bo chciała przeżyć.

- To ma sens... Ale dlaczego szef?

- Morderca musiał być praworęczny i tylko trochę wyższy niż 168 centymetrów.

- Zaraz, chwila. Jak to praworęczny. Przecież nożyce były dla leworęcznych.

- Ale rany były po prawej stronie pleców. Zresztą nożyce były wbite pod takim kątem, że niemożliwe żeby zrobiła to osoba leworęczna.

- A co z jego alibi?

- Bardzo nieumiejętnie zmyślone. Po pierwsze podobno pojechał do Osaki na spotkanie trwające półtorej godziny i od razu wrócił. W takim razie w Tokio był przed szesnastą.

- Dlaczego?

- Shinkansen jedzie jakieś dwie i pół godziny w jedną stronę. Poza tym nie podałam mu czasu popełnienia przestępstwa, a sam założył, że wracając o siedemnastej nie mógłby zabić dziewczyny. Więc musiał znać godzinę morderstwa. - wzruszyłam ramionami. - No i jako jedyny miał całkiem logiczny motyw.

- Wow. Jesteś pewna, że nie pracowałaś dla policji w poprzednim życiu?

- Cóż, tego wykluczyć nie mogę.

- Dość tych pogaduszek. Chodźmy wreszcie stąd. - zaczął marudzić chłopak, ale nie mogłam zobaczyć jego miny, bo stanął tyłem do nas.

Przechodząc przez pokój z miejscem zbrodni, dotarliśmy do wyjścia. Jeszcze zanim wyszliśmy z budynku wzięłam kartę leżącą na stoliku. I tak piątka karo trafiła do mojej małej kolekcji. Chociaż kolekcji tak naprawdę już nie miałam, ponieważ skonfiskował ją Kapelusznik.

- Czekajcie! - zatrzymała nas, gdy chcieliśmy już odejść. - Chishiya skąd wiedziałeś, że Tanaka chciała żebyś nacisnął przycisk szefa?

- A to akurat proste. Koleś czyta w myślach. - odpowiedziałam i pomachałam do dziewczyny, po czym wreszcie się rozeszliśmy.

- Pod koniec nie była już taka denerwująca, prawda? - zapytał, gdy już się oddaliliśmy na dość sporą odległość.

- Może i nie była. Ale musisz przyznać, że miałeś ochotę wziąć te nożyce i zrobić z niej puzzle.

- Może i miałem. - przewrócił oczami, a ja uśmiechnęłam się triumfalnie.

- W ogóle, gdzie jest ten cholerny samochód? - mimo, że wróciliśmy do miejsca, w którym stało wcześniej auto, pojazdu nie było.

- Pewnie pojechali bez nas. - Chishiya jedynie wzruszył ramionami i z lekkim uśmiechem, wciąż szedł przed siebie.

- I co? Chcesz iść taki kawał drogi? No dobra, możemy zrobić sobie spacerek.

Zmieniłam zdanie, gdy ziewnęłam chyba po raz setny w ciągu półtorej godziny, a wciąż nie byliśmy nawet w połowie drogi.

- Chishiya... Nie dam już rady. Wracam do domu. - powłócząc nogami skręciłam i zaczęłam iść w stronę domu Haru.

Wiedziałam, że na pewno jest on bliżej niż Plaża, do której zostało nam jeszcze przynajmniej 13 kilometrów drogi.

- Czekaj, gdzie ty idziesz?

- Mówię przecież, że do domu. Chodź ze mną, chyba że wolisz włóczyć się po Tokio jeszcze przez najbliższe trzy godziny. - blondyn mruknął coś niezadowolony, jednak po chwili ruszył za mną.

W mieszkaniu byliśmy niecałe piętnaście minut później. Zerknęłam na jedyny działający tu zegar. Było już grubo po pierwszej. Pomyślałam wtedy, że w sumie dobrze, że Haru nie wyrzuciła tego starego grata. Mało kto miał teraz w domach zegary mechaniczne, a tylko one działały w obecnej sytuacji. 

Rzuciłam buty gdzieś w kąt i ruszyłam do pokoju przyjaciółki. Sypialnia Haru jedynym pokojem w mieszkaniu. Oczywiście były tu łazienka i kuchnia, ale żadnego salonu, jadalni czy jakiegokolwiek dodatkowego pomieszczenia. Mieszkanie było bardzo małe i czasem nawet zastanawiałam się jak ta dziewczyna tu wytrzymuje i mieści wszystkie swoje rzeczy. 

- Jest tu tylko ten jeden pokój? - zapytał chłopak rozglądając się. 

- Tak, ale to nie moje mieszkanie. To mojej przyjaciółki. - sama również się rozejrzałam z lekkim uśmiechem.

W pokoju jak zwykle było ciemno, jednak nie na tyle żeby nic nie widzieć. Pod ścianą stało duże, dwuosobowe łóżko, a obok niego stolik nocny. Po drugiej stronie spore biurko, zawalone jakimiś papierami i książkami. 

- Jestem zmęczona, idę spać. A ty rób co chcesz. - ziewnęłam i rzuciłam się na łóżko, odkładając wcześniej okulary na stolik.

Poczułam jeszcze tylko jak materac się ugina i chłopak kładzie się obok, a chwilę później usnęłam.

Gdy się obudziłam, na dworze było już jasno. Przez jakiś czas leżałam jeszcze bez ruchu wpatrując się w sufit. Zastanawiałam się, co jeśli nie da się stąd uciec. Co jeśli do końca życia będę musiała grać w te porąbane gry i nigdy już nie zobaczę starych znajomych. Westchnęłam. Nie powinnam być taką pesymistką. Muszę wziąć się w garść. 

Podniosłam się do siadu i przeciągnęłam się. Spojrzałam w bok na Chishiyę. Delikatnie ogarnęłam mu włosy z twarzy. W sumie wyglądał całkiem uroczo, kiedy spał. Uśmiechnęłam się, gdy zmarszczył nos i mruknął coś pod nosem, po czym obrócił się na drugi bok.

Postanowiłam wstać i się ogarnąć, bo po wczorajszej grze nie miałam nawet siły wziąć prysznica, ani tym bardziej się przebrać. Wzięłam jakąś bluzę Haru, granatowe jeansy i bieliznę. Wszystko oprócz bluzy było moimi ubraniami, które kiedyś u niej zostawiłam na wszelki wypadek. Założyłam buty, leżące na przedpokoju, po czym przeszłam do mieszkania na przeciwko. U Haru nie było już wody, bo zużyłam całą kilkanaście dni temu.

Promise Me ×Alice In Borderland×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz