- A-ale... Dlaczego szef? Jednak on był mordercą? Skąd wiedzieliście? - odezwała się już spokojniej, gdy po jakimś czasie wciąż nie uderzył w nas żaden laser.
- Gra zakończona. Gratulacje.
- Dziewczyna nie mogła kłamać o alibi. Zapomniałaś, że to wciąż była tylko gra. Ci ludzie pewnie nawet się nie znali. Prawdopodobnie w zasadach było, że niewinni żeby przeżyć muszą zagrać tak wiarygodnie, abyśmy im uwierzyli. Morderca pewnie tak samo. Także jeśli dziewczyna wiedziałaby o tym, że chłopaka z nią nie było - powiedziałaby o tym, bo chciała przeżyć.
- To ma sens... Ale dlaczego szef?
- Morderca musiał być praworęczny i tylko trochę wyższy niż 168 centymetrów.
- Zaraz, chwila. Jak to praworęczny. Przecież nożyce były dla leworęcznych.
- Ale rany były po prawej stronie pleców. Zresztą nożyce były wbite pod takim kątem, że niemożliwe żeby zrobiła to osoba leworęczna.
- A co z jego alibi?
- Bardzo nieumiejętnie zmyślone. Po pierwsze podobno pojechał do Osaki na spotkanie trwające półtorej godziny i od razu wrócił. W takim razie w Tokio był przed szesnastą.
- Dlaczego?
- Shinkansen jedzie jakieś dwie i pół godziny w jedną stronę. Poza tym nie podałam mu czasu popełnienia przestępstwa, a sam założył, że wracając o siedemnastej nie mógłby zabić dziewczyny. Więc musiał znać godzinę morderstwa. - wzruszyłam ramionami. - No i jako jedyny miał całkiem logiczny motyw.
- Wow. Jesteś pewna, że nie pracowałaś dla policji w poprzednim życiu?
- Cóż, tego wykluczyć nie mogę.
- Dość tych pogaduszek. Chodźmy wreszcie stąd. - zaczął marudzić chłopak, ale nie mogłam zobaczyć jego miny, bo stanął tyłem do nas.
Przechodząc przez pokój z miejscem zbrodni, dotarliśmy do wyjścia. Jeszcze zanim wyszliśmy z budynku wzięłam kartę leżącą na stoliku. I tak piątka karo trafiła do mojej małej kolekcji. Chociaż kolekcji tak naprawdę już nie miałam, ponieważ skonfiskował ją Kapelusznik.
- Czekajcie! - zatrzymała nas, gdy chcieliśmy już odejść. - Chishiya skąd wiedziałeś, że Tanaka chciała żebyś nacisnął przycisk szefa?
- A to akurat proste. Koleś czyta w myślach. - odpowiedziałam i pomachałam do dziewczyny, po czym wreszcie się rozeszliśmy.
- Pod koniec nie była już taka denerwująca, prawda? - zapytał, gdy już się oddaliliśmy na dość sporą odległość.
- Może i nie była. Ale musisz przyznać, że miałeś ochotę wziąć te nożyce i zrobić z niej puzzle.
- Może i miałem. - przewrócił oczami, a ja uśmiechnęłam się triumfalnie.
- W ogóle, gdzie jest ten cholerny samochód? - mimo, że wróciliśmy do miejsca, w którym stało wcześniej auto, pojazdu nie było.
- Pewnie pojechali bez nas. - Chishiya jedynie wzruszył ramionami i z lekkim uśmiechem, wciąż szedł przed siebie.
- I co? Chcesz iść taki kawał drogi? No dobra, możemy zrobić sobie spacerek.
Zmieniłam zdanie, gdy ziewnęłam chyba po raz setny w ciągu półtorej godziny, a wciąż nie byliśmy nawet w połowie drogi.
- Chishiya... Nie dam już rady. Wracam do domu. - powłócząc nogami skręciłam i zaczęłam iść w stronę domu Haru.
Wiedziałam, że na pewno jest on bliżej niż Plaża, do której zostało nam jeszcze przynajmniej 13 kilometrów drogi.
- Czekaj, gdzie ty idziesz?
- Mówię przecież, że do domu. Chodź ze mną, chyba że wolisz włóczyć się po Tokio jeszcze przez najbliższe trzy godziny. - blondyn mruknął coś niezadowolony, jednak po chwili ruszył za mną.
W mieszkaniu byliśmy niecałe piętnaście minut później. Zerknęłam na jedyny działający tu zegar. Było już grubo po pierwszej. Pomyślałam wtedy, że w sumie dobrze, że Haru nie wyrzuciła tego starego grata. Mało kto miał teraz w domach zegary mechaniczne, a tylko one działały w obecnej sytuacji.
Rzuciłam buty gdzieś w kąt i ruszyłam do pokoju przyjaciółki. Sypialnia Haru jedynym pokojem w mieszkaniu. Oczywiście były tu łazienka i kuchnia, ale żadnego salonu, jadalni czy jakiegokolwiek dodatkowego pomieszczenia. Mieszkanie było bardzo małe i czasem nawet zastanawiałam się jak ta dziewczyna tu wytrzymuje i mieści wszystkie swoje rzeczy.
- Jest tu tylko ten jeden pokój? - zapytał chłopak rozglądając się.
- Tak, ale to nie moje mieszkanie. To mojej przyjaciółki. - sama również się rozejrzałam z lekkim uśmiechem.
W pokoju jak zwykle było ciemno, jednak nie na tyle żeby nic nie widzieć. Pod ścianą stało duże, dwuosobowe łóżko, a obok niego stolik nocny. Po drugiej stronie spore biurko, zawalone jakimiś papierami i książkami.
- Jestem zmęczona, idę spać. A ty rób co chcesz. - ziewnęłam i rzuciłam się na łóżko, odkładając wcześniej okulary na stolik.
Poczułam jeszcze tylko jak materac się ugina i chłopak kładzie się obok, a chwilę później usnęłam.
Gdy się obudziłam, na dworze było już jasno. Przez jakiś czas leżałam jeszcze bez ruchu wpatrując się w sufit. Zastanawiałam się, co jeśli nie da się stąd uciec. Co jeśli do końca życia będę musiała grać w te porąbane gry i nigdy już nie zobaczę starych znajomych. Westchnęłam. Nie powinnam być taką pesymistką. Muszę wziąć się w garść.
Podniosłam się do siadu i przeciągnęłam się. Spojrzałam w bok na Chishiyę. Delikatnie ogarnęłam mu włosy z twarzy. W sumie wyglądał całkiem uroczo, kiedy spał. Uśmiechnęłam się, gdy zmarszczył nos i mruknął coś pod nosem, po czym obrócił się na drugi bok.
Postanowiłam wstać i się ogarnąć, bo po wczorajszej grze nie miałam nawet siły wziąć prysznica, ani tym bardziej się przebrać. Wzięłam jakąś bluzę Haru, granatowe jeansy i bieliznę. Wszystko oprócz bluzy było moimi ubraniami, które kiedyś u niej zostawiłam na wszelki wypadek. Założyłam buty, leżące na przedpokoju, po czym przeszłam do mieszkania na przeciwko. U Haru nie było już wody, bo zużyłam całą kilkanaście dni temu.
CZYTASZ
Promise Me ×Alice In Borderland×
Fanfiction- Patrz jak łazisz! Ugh świetnie, moja nowa bluza nadaje się do śmietnika dzięki tobie pokrako. - niewiele wyższy ode mnie chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem, wskazując na swoją białą bluzę. Teraz ubranie przyozdobione było kwiatem z kawy, który wy...