Czarna koperta.
Karty zebrane przez mieszkańców Plaży są trzymane w sejfie, w apartamencie Kapelusznika. Kod do sejfu znajduje się w czarniej, zapieczętowanej kopercie. Koperta jest nieprzezroczysta i ukryta. Można ją otworzyć tylko po zmianie numeru jeden. Nowy numer jeden sprawdzi kod na oczach zarządu. Następnie umieści go w nowej kopercie i ją zapieczętuje. Koperta zostanie podpisana przez zarząd i schowana.
Od razu po drugim zebraniu udałem się do pokoju, w którym umówiłem się z resztą. Kuina, Usagi i Arisu już na mnie czekali. Usiadłem w fotelu i przyjrzałem im się.
- Wiecie, co mamy zamiar zrobić? - pytanie skierowałem głównie do nowej dwójki. Skinęli głowami. - Gdy już zaczniemy, nie możecie się wycofać.
Ponownie niemo zgodzili się.
- W takim razie przedstawię wam plan. Arisu zbada apartament, odnajdzie sejf i ukradnie karty.
- A co z kodem?
- Mam pewien pomysł. Powiem Ci, gdy dotrzesz do sejfu. - podałem chłopakowi krótkofalówkę.
- Rozumiem. Ostrożności nigdy nie za wiele.
- Usagi i Kuina staną na czatach. - kontynuowałem.
- To zbyt niebezpieczne. Zabiją nas, jeśli wpadniemy. - Usagi wtrąciła się.
- W takim razie musisz się tak postarać, żeby nas nie złapali. - uśmiechnąłem się.
Biedna.
Nawet nie wiedziała, że to nie od niej zależy, czy plan się powiedzie. Zresztą nawet nie wiedziała, na czym naprawdę polegał mój plan. No cóż. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
- Tylko tak możemy coś zmienić. Po śmierci Kapelusznika sojusz się chwieje. Skorzystamy na tym planie. - o dziwo to Arisu próbował przekonać koleżankę.
Zaśmiałem się w duchu. Jaka szkoda, że wy niekoniecznie skorzystacie.
- Za chwilę będą ogłaszać, jakie zaszły zmiany. Lepiej się pospieszmy. - wstałem i zabrałem jedną z krótkofalówek, leżących na stoliku.
Udałem się na jedno z wyższych pięter i stanąłem tak, żeby mieć dobry widok na balkon przywództwa.
Gdy sala zapełniła się mieszkańcami Plaży, jak zwykle wkurwiony książę podszedł do balustrady.
- Mamy nowego przywódcę! Kapelusznika już z nami nie ma. Jego miejsce zajmie Aguni. - na sali zapanowało poruszenie. - Zamknąć się! Kapelusznik zginął podczas gry. Głosem większości członków zarządu nowym numerem jeden został Aguni. Wysłuchajmy go. Lepiej się skupcie.
Westchnąłem.
Jakimś cudem zapadła cisza w oczekiwaniu na słowa nowego numeru jeden. Myślałem, że raczej nie zgodzą się na taki rozwój wydarzeń. A tu proszę, jakie potulne baranki.
- Nowy przywódca przemawia w lobby. - odezwałem się do krótkofalówki, na tyle cicho, żeby nikt z tłumu poniżej tego nie usłyszał. - Zarząd i wojskowi są w dobudówce. Drugiej szansy nie będzie. Dam wam znać, jeśli coś się zmieni. Wszystko w twoich rękach Arisu.
Pora dowiedzieć się, czy jesteś mądry na tyle żeby znaleźć prawdziwy sejf.
- Rozumiem.
- Kapelusznik nie żyje. - przemówił Aguni. - Teraz ja sprawuję tu władzę. Będziecie mnie słuchać. Dla mnie żyć i dla mnie umierać. - uśmiechnąłem się pod nosem.
Nasz nowy szef chyba uważa się za ważniejszego niż jest w rzeczywistości.
- Mam sejf. - odezwał się Arisu. - Jaki jest kod?
- Spróbuj 8022.
- Widziałeś treść listu?
- Nie. Ale mina Aguniego mi wystarczyła. W tamtej chwili ogarnął go mrok. Był zaskoczony i skonstrenowany. Kartka musi być pusta.
- Pusta? To skąd wziąłeś kod?
- Z pieczęci. - przywołałem w pamięci jej wygląd i uśmiechnąłem się do siebie. - Litery na sygnecie szefa układały się w takie cyfry. Osiem, zero, dwa, dwa. To był kod.
- Nie chciałbym być twoim wrogiem. - usłyszałem podziw w głosie chłopaka.
Przełączyłem się na kanał, na którym byłem tylko ja i Kuina.
- Kuina, zwijaj się. Jeśli cię złapią to wątpię, czy uda mi się wyciągnąć cię z tego bagna.
Wyłączyłem i schowałem krótkofalówkę, po czym ruszyłem w stronę wejścia na balkon, na którym kończył właśnie swoją przemowę Aguni.
- Aguni. - mężczyzna odwrócił się w moją stronę. - Podsłuchałem pewną ciekawą rozmowę. Myślę, że powinieneś jak najszybciej wrócić do apartamentu Kapelusznika.
Wojskowi spojrzeli po sobie, po czym, gdy Aguni wydał rozkaz, ruszyli do odpowiedniego miejsca. Wpadli do apartamentu i złapali, stojącą na czatach Usagi.
Chwilę po tym jak weszliśmy, przez otwarte drzwi weszła osoba, której, szczerze mówiąc się tu nie spodziewałem. Tanaka podeszła do nas i objęła mnie ramieniem.
- Chishiya... Jesteś okrutny, wiesz? - zapytała, śmiejąc się.
- Bezczelny kretyn. - Arisu gwałtownie się odwrócił i spojrzał na nas.
- Dlaczego? - z szokiem na twarzy patrzył na mnie, na co jedynie się uśmiechnąłem.
Jak się okazuje, chłopak nie jest zbyt mądry.
- Puszczaj mnie! - dwóch przydupasów wprowadziło, krzyczącą dziewczynę.
- Usagi! - Arisu rzucił się w jej stronę, jednak na drodze stanął mu karabin Niragiego.
Chłopak upadł po zderzeniu się twarzą z nie najlżejszym przedmiotem, jakim mógł dostać.
- Przestań ją ciągle wołać, idioto. - Niragi zaczął kopać leżącego chłopaka.
- Ocaliłeś mnie, Chishiya. - Aguni odwrócił się w moją stronę. - Mamy ich dzięki tobie.
- Zrobiłem jedynie, co było trzeba. - nowy przywódca patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, po czym zatrzymał wzrok na pewnym obrazie.
Czyli kartka wcale nie była pusta.
- Ciekawe, jak to jest być twoim wrogiem. Pewnie dość zabawnie, co? - Tanaka spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Zabawnie? Dla kogo?
- Dla obu stron.
- Wiesz, zazwyczaj ludzie mówią, że nie chcieliby być moim wrogiem. Nie wiem, czy w takim razie byłoby to dla nich zabawne.
- Może dla nich nie, ale dla mnie na pewno. Zróbmy tak. - nachyliła się w moją stronę tak blisko, że czułem jej ciepły oddech na szyi. - Zmierzmy się. Sprawdźmy, które z nas szybciej zdobędzie karty.
CZYTASZ
Promise Me ×Alice In Borderland×
Fanfiction- Patrz jak łazisz! Ugh świetnie, moja nowa bluza nadaje się do śmietnika dzięki tobie pokrako. - niewiele wyższy ode mnie chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem, wskazując na swoją białą bluzę. Teraz ubranie przyozdobione było kwiatem z kawy, który wy...