18

1K 59 48
                                    

- Chishiya? Masz jakichś przyjaciół w Plaży? - zapytałam, gdy panująca cisza zaczęła być już dla mnie męcząca.

- Dlaczego pytasz? - spojrzał na mnie z zaskoczeniem.

- Z ciekawości. - wzruszyłam ramionami i odwróciłam wzrok na widok za oknem.

- Chyba... Nie mam. W większości ledwo znam tych ludzi. Albo nie znam w ogóle.

- W takim razie od dzisiaj masz pierwszego przyjaciela w Plaży. Yaaay. - spojrzałam na niego i klasnęłam w dłonie.

- Boże, ty to jednak jesteś głupia. - odwrócił się, by ukryć uśmiech, który pojawił się na jego twarzy.

- Mam się o to obrazić, czy raczej uznać za żart?

- Jak chcesz.

Gdy dotarliśmy na miejsce, wysiedliśmy z samochodu i wciąż rozmawiając weszliśmy do hotelu. Mimo później godziny na korytarzach wcale nie było pusto i nie zapowiadało się, żeby w najbliższym czasie ludzie się rozeszli. Trochę zaskoczona, postanowiłam sprawdzić basen, a Chishiya szedł za mną jak jakiś cień.

- Oi, Suguru! - krzyknełam do chłopaka jak tylko go zobaczyłam.

- O kurwa ty jednak żyjesz. A już miałem nadzieję, że będę mieć spokój...

- Mhm, jasne. I tak wiem, że się cieszysz. - uśmiechnęłam się w tak przesłodzony sposób, że aż sama miałam ochotę wyjść i nie wrócić.

- No tak, tak. Oczywiście przyjaciółeczko. - najwidoczniej Niragi postanowił kontynuować moją grę, bo objął mnie ramieniem i uśmiechnął się jakby był pięciolatkiem.

- Zechcesz może powiedzieć mi co tu się dzieje?

- Ten pijak Kapelusznik postanowił zorganizować jakąś imprezę, żeby pocieszyć hołotę po dużych stratach dzisiaj.

- Dużych stratach?

- W cholerę ludzi zginęło. - wzruszył ramionami. - Dzień jak codzień.

- Woah, Niragi ale jesteście uroczy razem! Może podzielisz się koleżanką z nami? - rozmowę przerwał nam krzyk jakiegoś ohydnego kolesia, który podszedł do nas.

- Wybacz, ja się nie dzielę. - przyciągnął mnie bliżej siebie i spojrzał na faceta, jakby miał zamiar wymordować mu rodzinę.

- Dobra wystarczy tych czułości, muszę już iść. - uśmiechnęłam się ponownie i opuściłam to jakże przemiłe towarzystwo.

- Co to było? - blondyn patrzył na mnie z rozczarowaniem i rozbawieniem jednocześnie.

- Próba wkurzenia Niragiego. Jak widać nie wyszło. - westchnęłam.

- Dobra, nawet nie chcę wiedzieć co was łączy. Spadam. - pomachał mi lekko i odszedł z powrotem w kierunku wejścia do hotelu.

Odwróciłam się, ale nie dane mi było zajść daleko, ponieważ ktoś postanowił się na mnie rzucić.

- O boże, Tanaka nawet nie wiesz jak się martwiłem. - Rin prawie płakał, gdy to mówił. - Gdzie byłaś? Co się działo? Dlaczego nie wróciłaś? I skąd te rany na twarzy?

Pytania opuszczały jego usta z prędkością karabinu, którym koniomordy chciał nas wymordować.

- Rin uspokój się. - roześmiałam się. - Może chodźmy do pokoju, tu jest trochę zbyt głośno.

Chłopak zgodził się i przeszliśmy do mojego pokoju. Wtedy ponownie zaczął mnie wypytywać, a ja opowiedziałam co się stało i dlaczego nie wróciliśmy po pierwszej grze.

- I co spałaś z tym facetem na jednym łóżku? A co jakby ci coś zrobił? Co jeśli jest niebezpieczny?

- Przypominam, że ciebie też wpuściłam do mieszkania w środku nocy, mimo że ciebie znałam zdecydowanie krócej niż jego.

- Ale to była całkiem inna sytuacja.

- Przesadzasz. A ja jestem już zmęczona, więc jakbyś mógł wyjść to byłabym wdzięczna. - może i byłam zmęczona, ale nie było to wcale głównym powodem, przez który go wyprosiłam.

Zaczynało mnie już powoli denerwować, że Rin czepia się wszystkich i co chwilę mnie poucza. Ponadto brzmiał na zdecydowanie zbyt zdenerwowanego niż powinien być.

Gdy chłopak wyszedł marudząc coś pod nosem, ułożyłam się na łóżku i przez pewien czas po prostu wpatrywałam się w sufit, rozmyślając. Zastanawiam się czy zagrać ponownie następnej nocy. Co prawda miałam jeszcze osiem dni wizy, ale skoro dobrze mi szło jak narazie to czemu by tego nie wykorzystać? Miałam wrażenie, że zrobienie sobie 'zapasu' dni, jest naprawdę dobrym pomysłem i nie powinnam go ignorować. Postanowiłam więc zagrać ponownie.

Rano obudziłam się dość wcześnie jak na mnie, bo około ósmej. Ogarnęłam się i zeszłam na śniadanie. Jeśli miałabym podać największy minus Plaży to było to właśnie jedzenie. Może i nie była to wina samego miejsca, a całego świata, w którym się znaleźliśmy, ale właśnie przez ten szczegół nie można było nazwać Plaży rajem.

Mianowicie większości dań po prostu nie było, ponieważ nie dało się ich zrobić. Nie można było zjeść nic, co zawierało jajka, mięso, warzywa, owoce, czy mleko. Co prawda pewnie udałoby się znaleźć w jakiejś hurtowni sproszkowane mleko albo jajka, ale jak narazie nie było czasu na takie poszukiwania. A przynajmniej tak twierdził Kapelusznik. Dla niego ważniejsze było zbieranie broni, alkoholu i kolejnych ludzi, którzy będą chcieli do niego dołączyć.

Niedługo po śniadaniu zastałam zawołana do 'gabinetu' numeru jeden. Niezbyt zadowolona ruszyłam w tamtą stronę. Gdy weszłam do pomieszczenia mężczyzna od razu przeszedł do rzeczy.

- Jak wiesz, zostałaś przyjęta do zarządu, jednak teraz już oficjalnie, jako że udało ci się pomyślnie przejść test. Możesz więc sama wybierać areny gry i masz pozwolenie na posiadanie broni. Zresztą widzę, że już z niego korzystasz. - tu wskazał na pasek, do którego miałam przypięty nóż. - Dodatkowo, nie musisz grać co drugi dzień jak reszta graczy. Możesz grać nawet w ostatnie dni swojej wizy. Nie przeszkadza mi to dopóki przynosisz karty.

- Rozumiem. Coś jeszcze? - po krótkim namyśle Kapelusznik stwierdził, że to już wszystko i mogłam wyjść.

Resztę dnia spędziłam jak zwykle, odpoczywając nad basenem z Rinem i ćwicząc grę na gitarze, by nie wypaść z wprawy.

Kiedy w mieście pojawiły się areny, wybrałam tą znajdującą się najbliżej hotelu, żebym mogła zrobić sobie krótki spacer.

Promise Me ×Alice In Borderland×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz