6

1.2K 62 19
                                    

- Słuchaj, bo jestem ciekaw... - zaczął, by zwrócić na siebie moją uwagę. - Jakim cudem wciąż masz wodę w mieszkaniu?

Zaśmiałam się rozbawiona. Myślałam, że chodzi o coś poważnego, a nie o tak proste pytanie.

- No co..? U mnie woda skończyła się już po dwóch dniach. - przybrał minę obrażonego dziecka, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej.

- No cóż... Wiesz jak w ogóle działa instalacja wodna? - pokręcił głową. - Więc tak... W każdym pionie jest pompa, ktora cały czas dostarcza wodę na samą górę budynku. Rury połączone z mieszkaniami, są wypełnione tą wodą. Gdy ktoś odkręca kran - woda spływa z góry, a pompa sprawia, że rury są pełne cały czas mimo odlania jej części. Problem zaczyna się gdy braknie prądu, ponieważ pompa bez prądu nie zadziała. Wtedy woda, która w rurach już była pozostanie na swoim miejscu, ale nie zostanie dostarczona nowa. Czyli - w zależności od piętra na którym się znajdujesz - masz do dyspozycji tyle wody ile znajduje się w rurach nad twoim mieszkaniem. Im wyżej mieszkasz tym mniej wody będziesz mógł pobrać.

W trakcie wyjaśniania spoglądałam na Rina, żeby upewnić się ze rozumiał. Kiwał głową co jakiś czas i patrzył na mnie zainteresowany.

- Zresztą można też obliczyć ile wody jest w rurach. Wystarczy znać średnicę rurki i jej wysokość, obliczyć jej objętość, a potem tylko zamienić na litry. Chcesz, żebym wyjaśniła to dokładniej, czy nie koniecznie? - uśmiechnęłam się rozbawiona, przypominając sobie miny znajomych, gdy musiałam im coś wyjaśnić.

- Wiesz co... Może nie? - podrapał się po szyi, będąc już trochę zdezorientowanym. - Mam wrażenie, że jak zaczniesz wyjaśniać to mi resztki mózgu uszami wypłyną.

- W takim razie wracając... Jeśli mieszkasz na drugim piętrze w budynku dziesięciopiętrowym - będziesz miał do dyspozycji około dwieście litrów wody z jednego pionu. Także jeśli masz osobne instalacje do łazienki i kuchni - wody masz dwa razy więcej. Po dwieście z każdej z instalacji.

- Dobra chyba zrozumiałem. Czyli bez prądu nie ma nowej wody, ale można skorzystać z tej która została w rurach, tak?

- Dokładnie. Co znaczy, że wody masz tyle ile zostało w rurach nad tobą.

- Już rozumiem, dzięki. W ogóle, co studiujesz? Widziałem jakieś dziwne notatki, ktore wyglądały jak czary na przyzwanie szatana. - zaśmiał się, wskazując kilka kartek leżących na stoliczku przed kanapą.

- Studiuję na wydziale inżynierii architektonicznej i budowlanej.

- Wow to wiele wyjaśnia. Pewnie jesteś z tego niezła, prawda?

- Chyba tak. A ty czym się zajmujesz?

- Cóż... Jestem fryzjerem. - podrapał się po karku, jakby trochę zawstydzony.

- Wow, nieźle. Może chciałbyś zrobić mi jakąś metamorfozę?

Zaproponowałam to z nadzieją, że lepiej się poznamy i może nawet zaprzyjaźnimy. Straszliwie brakowało mi moich przyjaciół, ale dopóki nie mogłam się z nimi skontaktować w jakikolwiek sposób, potrzebowałam kogoś nowego. W końcu nie chciałam oszaleć z samotności.

- Jasne, czemu nie. Możemy się potem przejść do salonu, w którym pracowałem i wziąć kilka rzeczy.

Rin był bardzo miłym chłopakiem i świetnie mi się z nim rozmawiało. Potrafił mnie rozbawić łatwiej niż niektórzy moi znajomi. Poza tym był bardzo ciekawy, tego co robiłam, jak żyłam i jaka jestem. On sam też opowiadał mi trochę o sobie, jednak zręcznie unikał tematu swojego brata bliźniaka, jakby ten w ogóle nie istniał. Martwiło mnie to jednak nie chciałam męczyć chłopaka zbyt wieloma pytaniami na temat, na który ewidentnie nie miał ochoty rozmawiać. Obiecałam sobie, że dowiem się co się stało i że mu pomogę, ale też że poczekam, aż sam będzie gotów mi o tym opowiedzieć.

Rozmawialiśmy do samego wieczora, a gdy światła w mieście się zapaliły, zdecydowaliśmy się iść spać.

- Hej, jeszcze jedno. - zatrzymałam go, zanim zniknął w drzwiach pokoju Ichiki. - Ile dni wizy ci zostało?

- Jeszcze tydzień. A tobie?

- Cztery dni - mruknęłam, patrząc w podłogę.

Zagrałam tylko dwie gry, a już czułam się tym zmęczona. Wciąż tylko granie, zdradzanie, umieranie i tak w kółko. Powoli zaczynałam mieć tego dość. Ale z drugiej strony miałam wrażenie, że na dłuższą metę mogłabym się do tego przyzwyczaić. I to chyba było nawet gorsze od zmęczenia.

- W takim razie jutro zagramy, co ty na to? - zgodziłam się niewiele myśląc. - Dobranoc.

- Dobranoc.

Rankiem, po zjedzeniu śniadania, które zresztą było bardzo podobne co obiad dzień wcześniej, szatyn zaproponował, żeby przejść się do jego wcześniejszego miejsca pracy. Chciał wziąć jakiś sprzęt, który pomoże mu w mojej metamorfozie. Byłam bardzo ciekawa co chłopak wymyśli i miałam nadzieję, że mimo wszystko będzie dobrze i nowa fryzura mi się spodoba.

Droga do salonu zajęła nam około trzydziestu minut. Gdy Rin poszedł po swój sprzęt, ja postanowiłam pospacerować po sklepach w okolicy. Byłam w kilku spożywczakach, sklepach z ubraniami, ale nie znalazłam nic ciekawego.

Na samym końcu, znudzona już po małej "wycieczce" jakimś cudem trafiłam do sklepu muzycznego. Mój wrok od razu padł na błękitną gitarę akustyczną. Była przepiękna.

Chyba od zawsze marzyłam o gitarze. A przynajmniej odkąd pamiętam. Kiedyś nauczyłam się nawet grać na gitarze Haru, ale zawsze chciałam mieć swoją. Jednak matka się nie zgadzała. Uważała, że przez "jakiś głupi instrument" przestanę się uczyć i oleję studia.

- Weź ją jeśli chcesz. W końcu i tak nikomu już się nie przyda bardziej. - Rin stanął obok mnie z uśmiechem patrząc na gitarę. - Umiesz grać?

- Mniej więcej... - wciąż nie byłam pewna jego propozycji.

- Weź ją. Przynajmniej w mieszkaniu będzie weselej.

Promise Me ×Alice In Borderland×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz