Epilog

1.1K 72 21
                                    

- Oszaleli.

- Okropne. Aż tyle zrobią, żeby przeżyć? - patrzyłem w ekrany bez emocji.

Ludzie starali się uciec przed wojskowymi, jednak w większości przypadków kończyli martwi na podłodze.

Ciała leżały wszędzie. Na korytarzach, w pokojach, w lobby, a nawet w drzwiach windy.

- Nigdy tak nie znajdą wiedźmy. - Kuina ponownie przerwała ciszę.

- Ty możesz nią być.

- Ty też. - skrzywiłem się lekko i wróciłem spojrzeniem do ekranów.

Nagle Kuina pochyliła się w stronę jednego z monitorów po czym wybiegła z pomieszczenia. Wzruszyłem ramionami i również wyszedłem. Pora zakończyć tę śmieszną grę.

Wyszedłem na dach.

- Nie masz już dość dręczenia słabszych? - Niragi spojrzał w moją stronę, gdy usłyszał pytanie.

- Gdzie się ukrywałeś?

- Znam setki kryjówek. - stanąłem naprzeciw niego z rękami w kieszeniach.

- Naprawdę mnie wnerwiasz. Ciągle i ciągle i ciągle. Zgrywasz jakiegoś cwaniaka.

- Jestem cwany. - przerwałem mu z uśmiechem.

- Świetnie. - chłopak podniósł karabin i wstał. - Zakończmy to.

- Odkąd zaczęła się gra, zmieniło się źródło zasilania.

- No i? - Niragi był widocznie zdezorientowany nagłą zmianą tematu.

- Do tej pory korzystaliśmy z agregatów, a teraz używamy hotelowego zasilania. Ci na górze musieli się tu zakraść i je kontrolują.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- Mówię o tym kto jest wiedźmą. Co innego nas teraz obchodzi? - zapewnie wiele innych, ciekawszych rzeczy.

Miałem wrażenie, że Niragiego wcale nie interesowało już to kto jest wiedźmą. Chciał po prostu wyżyć się na jak największej ilości osób.

- Sugerujesz, że to ja? To niemożliwe.

- Tylko zarząd ma dostęp do zasilania. Nie mówiąc już o tym, że tylko wy macie dostęp do piwnic. Dlatego wytłukę cały zarząd, począwszy od ciebie.

- Myślisz, że z bliska tym nie trafię? - Niragi wycelował we mnie, ale nie minęło kilka sekund, a zastygł w bezruchu.

- Nikt nie będzie mi tu dzisiaj nikogo mordował. No chyba, że ja, jeśli mnie nie posłuchacie. - usłyszałem bardzo dobrze znany mi głos tuż za sobą, a po chwili poczułem ostrze noża przy szyi.

- I jak niby masz zamiar przekonać mnie, żebym nie zabijał tego idioty? - nie mam pojęcia co zrobiła dziewczyna, ale Niragi praktycznie od razu opuścił karabin. - Niech Ci będzie.

Chłopak wbił wzrok w ziemię i przeszedł obok, zmierzając do wejścia do budynku.

Odwróciłem się, gdy tylko ostrze zniknęło z mojego pola widzenia.

- Dlaczego mi przeszkodziłaś?

- Może i twoje rozumowanie jest dobre, ale to nie on jest wiedźmą. Nikt z zarządu nie jest.

- Skąd wiesz?

- Momoka musiała zostać zamordowana najwcześniej godzinę przed rozpoczęciem gry. Jednak wątpię, żeby ciało leżało na środku lobby aż tak długo. W takim razie było tam jakieś piętnaście, maksymalnie dwadzieścia minut przed komunikatem. W tym czasie wojskowi mieli zebranie organizacyjne w dobudówce. Świta Kapelusznika zebrała się w sali konferencyjnej, żeby przedyskutować zaistniałą sytuację.

- Więc? Jak według ciebie wiedźma zmieniła zasilanie?

- To nie wiedźma to zrobiła. Nawet w Plaży mamy konserwatorów, prawda? Mistrz gry na pewno też ma kogoś kto odwala za niego większość roboty. Ponadto na pewno nie jest to tylko jedna osoba, a dość spora grupa. Ludzie, którzy organizują gry, grają jako berkowie, czy sabotują rozgrywkę.

- Ma to jakiś sens. - westchnąłem i usiadłem na dachu.

Tanaka również usiadła, jednak po chwili ciszy odwróciła się i położyła głowę na moich kolanach.

- Co ty robisz?

- Na ziemi jest zbyt niewygodnie. - odpowiedziała z głupkowatym uśmiechem.

- Jesteś pijana, prawda?

-Nie. - zaprzeczyła od razu. - Może trochę... Ale to nie moja wina. To przez to wino. Jakby nie było takie dobre, to bym go nie wypiła aż tyle.

Westchnąłem jedynie i pozwoliłem jej leżeć, skoro tak chciała.

- Co zrobiłaś, że ten psychol tak szybko odpuścił?

- A co musiałabym zrobić, gdybyś to ty był na jego miejscu?

Zastanowiłem się przez chwilę, ale nie mogłem na nic wpaść. Gdy nie dałem odpowiedzi, dziewczyna wyciągnęła pistolet i przyłożyła sobie do skroni.

- Właśnie to zrobiłam.

- To zadziałało? Na niego? - autentycznie byłem w szoku. Jak coś takiego mogło sprawić, że ten psychopata odpuścił? - Musi cię bardzo lubić, skoro twoje życie jest dla niego ważniejsze od pozbycia się kogoś tak wkurzającego jak ja.

Nie otrzymałem odpowiedzi. W zamian dziewczyna po prostu się uśmiechnęła i wpatrzyła w niebo. Na dłuższą chwilę zapadła cisza.

- Gdybym był wiedźmą...

- Ale nie jesteś. - dziewczyna nawet nie dała mi skończyć.

- Ale gdybym był. Zabiłabyś mnie?

- Nie. - odpowiedziała od razu.

- Dlaczego?

- Nie byłabym w stanie. Jak mogłabym zabić przyjaciela dla jakiejś głupiej gry?

Znów nastała cisza.

- Skąd wiesz, że nie jestem wiedźmą?

- Na Boga, co się tak uczepiłeś tego tematu? - westchnęła lekko zdenerwowana. - Momoka musiała zginąć mniej więcej w momencie, gdy byłeś w apartamencie Kapelusznika i kradłeś karty. A skoro mówimy o kartach. Gratulacje. Przegrałeś zakład.

- Co? Jak to? - spojrzałem na nią zaskoczony.

- Wyjmij karty. - od razu wykonałem polecenie. - Sprawdź je.

Zacząłem je przeglądać. Wyglądały na autentyczne. Jednak tylko do pewnego momentu.

- Brakuje dwóch kart. - w talii, którą trzymałem nie znalazłem siódemki karo i dwójki pik. - Dlaczego?

- Trzymasz fałszywą talię. - dziewczyna wyjęła z kieszeni pudełeczko na karty i podała mi je.

W jej talii były wszystkie niepowtarzające się karty, które zdobyliśmy do tej pory.

- To ja powiedziałam Kapelusznikowi, gdzie schować karty. - uśmiechnęła się, mówiąc to. - Podczas, gdy wszyscy myśleli, że talia leży bezpiecznie w sejfie, tak naprawdę została ukryta na widoku. Jednak jak widać był to najskuteczniejszy sposób, skoro nawet ty na to nie wpadłeś.

- Leżały w tej szufladzie, prawda? W tej, z której wyjęłaś wino. Wcale nie przyszłaś tam po alkohol. - spojrzałem na brązowowłosą z lekkim podziwem. - Ale skoro wiedziałaś, gdzie są karty, to po co chciałaś się założyć?

- Próbowałam cię naprowadzić na dobry tok myślenia. Nie wyszło. I teraz musisz spełnić moje życzenie. - uśmiechnęła się radośnie.

- Czego sobie życzysz w takim razie?

- Obiecaj mi coś.

- Co takiego?

- Obiecaj, że wygrasz i wrócisz do normalnego świata, bez względu na wszystko. - kompletnie mnie zaskoczyła.

W końcu mogła zażądać czegokolwiek, a chciała jedynie czegoś takiego.

- Obiecuję.

Promise Me ×Alice In Borderland×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz