- Sądziłem, że przeżyję i wrócę ze wszystkimi do świata. A jeśli to niemożliwe, to niech chociaż Usagi wróci. Tylko dlatego wciąż żyję. - usłyszałam głos Arisu, więc zatrzymałam się.
Stanęłam za drzwiami i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.
- Wzruszające. Twoje marzenia. Fajne, ale niepraktyczne. - rozpoznałam głos Chishiyi i wyjrzałam na zewnątrz.
Blondyn stał tyłem do mnie, na przeciwko niego Arisu, a niedaleko Kuina. Westchnęłam. Pewnie chcą namówić biednego chłopaka, żeby dołączył do nich i pomógł im w wykonaniu ich szalonego planu.
- Musiałbyś wygrywać i zostać kolejnym numerem jeden, ale to niemożliwe. - tym razem odezwała się dziewczyna.
- Nic wam do tego.
- Sądzimy, że macie potencjał. - Chishiya odwrócił głowę w stronę Arisu.
- Co?
- Dlatego rozmawiamy.
- W sensie? - oparłam się o framugę i z zaciekawieniem przysłuchiwałam się dalszej rozmowie.
- A co gdybym ci powiedział, że można to zmienić? - chłopak ponownie odwrócił się, by spojrzeć gdzieś w dal, ale zauważył też mnie. Uśmiechnęłam się i podeszłam do nich. - Tanaka. Co tu robisz?
- Szukałam cię. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ile słyszałaś?
- A co? Mówiłeś coś, o czym nie powinnam wiedzieć?
- Po prostu powiedz, ile słyszałaś.
- Wzruszające. Twoje marzenia. Fajne, ale niepraktyczne. - zaczęłam, udając ton chłopaka, gdy to mówił.
- Nie wierzę ci. - zmarszczyłam brwi. - Na pewno nie brzmiałem aż tak głupio.
- A żebyś wiedział, że brzmiałeś. - zaśmiałam się z jego obrażonej miny.
- Co zrobisz z tym, co usłyszałaś? - Kuina przerwała nam naszą super ważną kłótnię.
- Nic. - wzruszyłam ramionami. - Nie interesują mnie wasze próby ratowania własnych tyłków. Zresztą, nie wiem co macie zamiar zrobić, więc nawet gdybym chciała to nie mam jak tego zgłosić.
- Dziękuję. - dziewczyna spojrzała na mnie z wdzięcznością.
- Za co?
- Za to, że nam pomagasz.
- Nie pomagam. Po prostu wolałabym, żebyście nie skończyli w pudle na trupy. A skoro o tym mowa. Lepiej, żebyście nie omawiali tego w takich miejscach. Nie wszyscy będą tak mili jak ja. Są na przykład tacy, którzy jak tylko by usłyszeli waszą rozmowę, od razu by was rozstrzelali i zrzucili z tego dachu. - odwróciłam się w stronę blondyna i włożyłam ręce do kieszeni.
- Po co mnie w takim razie szukałaś?
- Ann chciała, żebyś przyszedł do jej trupiarni. - chłopak tylko westchnął i skinął głową.
Obrzuciłam całą trójkę spojrzeniem i ruszyłam w stronę wejścia do budynku. Gdy stanęłam za drzwiami, Chishiya ponownie się odezwał, więc zatrzymałam się w pół kroku.
- Kapelusznik trzyma wojskowych w szachu, ale w końcu się zbuntują. Wtedy to oni przejmą władzę, a oni nie kierują się logiką. Nie będzie tu czego szukać.
- Co zamierzasz? - zapytał Arisu.
- Ukradnę karty i opuszczę Plażę.
Gdy to usłyszałam, o mało nie parsknęłam śmiechem. Jak najszybciej wróciłam do budynku, wciąż uśmiechając się rozbawiona.
- Co cię tak bawi, co? - Niragi uniósł brew, mierząc mnie wzrokiem.
- Po prostu usłyszałam dzisiaj coś bardzo śmiesznego.
Jestem prawie pewna, że Chishiya nie da rady ukraść tych kart. W końcu chłopak myślał, że to Kapelusznik je ukrył, więc będzie próbował myśleć, jak numer jeden.
- Ej, Suguru. Założymy się o coś?
- O co?
- O to, że nikt w Plaży nie da rady znaleźć kart, które już zebraliśmy.
- Dlaczego chcesz się o to założyć?
- Wiesz... Podsłuchałam pewną rozmowę. Jakieś dwie laski kłóciły się między sobą, o to, która byłaby w stanie ukarać karty Kapelusznikowi. I tak jakoś pomyślałam, że nikt nie byłby w stanie tego zrobić.
- A ty? Ty jako jedyna, nie licząc starego dziada, wiesz gdzie są te karty. Mogłabyś je ukraść.
- Nah... Nie zależy mi na nich. - wzruszyłam ramionami. - Dobra, idę odpocząć. Do zobaczenia.
Wróciłam do swojego pokoju i to w nim spędziłam resztę dnia. O dziwo Kuina nie wróciła aż do następnego rana. Jednak nie interesowało mnie to jakoś specjalnie bardzo.
Ważniejsze było teraz to, że Kodai wbiegł właśnie do mojego pokoju krzycząc w niebo głosy.
- Ciszej, gościu. Cały hotel chcesz obudzić? Czemu się tak drzesz?
- Stało się coś strasznego. - mówił spanikowany. - Musisz szybko przyjść do sali konferencyjnej.
Po przekazaniu mi informacji od razu wybiegł, pewnie w poszukiwaniu reszty członków zarządu.
Westchnęłam.
Co jest tak ważne, że chłopak biega po całym hotelu i krzyczy spanikowany?
Mimo, że myślałam już od dobrych paru minut, nie byłam w stanie wymyśleć na tyle dobrego i realnego powodu.
Idąc w stronę sali konferencyjnej zauważyłam, że Niragi znowu robi jakieś problemy Arisu i Usagi.
- A wy tu czego? Nie zapraszaliśmy was.
- Ja go wezwałem. - Chishiya spojrzał na bruneta lekceważąco.
- Trochę za bardzo się tu rządzisz, nie sądzisz? Zresztą, co ja się będę kłócił z tobą. Jesteś niżej ode mnie w rankingu, nie masz nic do powiedzenia. - Niragi odwrócił się do Arisu. - Spadać stąd.
- Zostańcie. - podeszłam bliżej i dopiero teraz zostałam zauważona. Brunet spojrzał na mnie z lekkim zaskoczeniem. - Suguru, jestem od ciebie wyżej w rankingu, więc nie masz nic do powiedzenia. Prawda?
- Ugh, dlaczego ty zawsze stajesz po stronie tego blond idioty?
- A dlaczego ty zawsze wyżywasz się na wszystkim co się rusza? - chłopak jedynie przewrócił oczami i przepuścił nas.
Chishiya uśmiechnął się do mnie i skinął głową.
- Do później. - Arisu pożegnał się z Usagi i podszedł do nas. - Co się stało?
- Kto wie? - Chishiya chyba był średnio zainteresowany tym, co mogło się wydarzyć.
- Pewnie coś poważnego, skoro Kodai aż tak się darł.
CZYTASZ
Promise Me ×Alice In Borderland×
Fanfiction- Patrz jak łazisz! Ugh świetnie, moja nowa bluza nadaje się do śmietnika dzięki tobie pokrako. - niewiele wyższy ode mnie chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem, wskazując na swoją białą bluzę. Teraz ubranie przyozdobione było kwiatem z kawy, który wy...