Spotkanie ze Snape'em

568 34 3
                                    

Tom Riddle trzymał leniwie różdżkę między dwoma palcami; nawet nie patrzył na postać wijącą się na podłodze u jego stóp. Był znudzony – w tej szczególnej sesji tortur nie było nic ciekawego. Mężczyzna był przyzwyczajony do Cruciatusa; jego usta pozostały zamknięte, by nie wydobył się z nich najmniejszy krzyk, powieki były zaciśnięte i tylko ręce i nogi drżały od uderzeń zaklęcia.

- Drogi Severusie, głupotą było myśleć, że uda ci się uniknąć kary za to, co zrobiłeś.

Z ust stojących wokół Śmieciożerców wyrwały się okrzyki pogardy i aprobaty; Voldemort uciszył je jednym ruchem ręki, po czym uwolnił Mistrza Eliksirów spod zaklęcia, które wcześniej na niego rzucił i pochylił się nad nim tak nisko, że jego usta niemal dotknęły ucha Snape'a.

- Harry Potter umrze - szepnął miękko. - Syn Lily zginie z mojej ręki i to będzie twoja wina. Będziesz mógł z tym żyć? Czy twoje parszywe, rozkochane w szlamach serce zniesie taką porażkę, Severusie? - odwrócił się do swoich popleczników i skinął na dwóch stojących najbliżej, by podnieśli Mistrza Eliksirów. - Zróbcie z nim, co chcecie, ale nie zabijajcie go - warknął, gdy stawiali go na nogi. - Chcę, żeby dotrwał do chwili, gdy zabiję Chłopca-Który-Przeżył; muszę zobaczyć wyraz jego twarzy, gdy Harry Potter będzie umierał...

Zamilknął i przyjrzał się uważnie swojemu więźniowi.

- Nie zamierzasz błagać o litość, Severusie? - szepnął. Snape nie poruszył się; uniósł tylko powieki i spojrzał na Voldemorta oczyma pełnymi ukrywanej przez lata nienawiści. Przekręcił się na bok i chociaż poczuł przeszywający ból, zacisnął wargi i nie pozwolił, by z jego ust wyrwał się krzyk.

- Nie odniosłem porażki - rzekł chrapliwie z trudem łapiąc powietrze. - Zrobiłem to, co do mnie należało, tak jak to obiecałem Lily i Dumbledore'owi.

Voldemort uniósł brew; jego oczy błysnęły. Pstryknął palcami – dźwięk rozległ się echem po ciemnym pomieszczeniu, w którym się znajdowali – i Śmierciożercy rozstąpili się, by zrobić przejście dla Nott'a i Avery'ego, którzy przyprowadzili, czy raczej przyciągnęli, jakąś nieruchomą postać. Snape poczuł uścisk w piersi; Śmierciożercy rzucili nieznajomego na ziemię obok Mistrza Eliksirów i wrócili na swoje miejsca w kręgu towarzyszy.

Voldemort spojrzał w dół i wymierzył szybkiego kopniaka w brzuch leżącego człowieka; jego ciało obróciło się i zebrani ujrzeli zmaltretowaną, posiniaczoną twarz Harry'ego Pottera. Chłopak miał zamknięte oczy i z trudem oddychał. Snape wybuchnął śmiechem.

Jego śmiech brzmiał chropowato i ostro, ale rozbrzmiewał w całej komnacie, dziwny tym bardziej, że dochodził właśnie z ust Mistrza Eliksirów. Przez tłum mężczyzn przebiegł pomruk zdenerwowania.

- Co cię tak bawi, Severusie? - spytał z zaciekawieniem Voldemort.

- Nie wiesz, co? - syknął Snape ze straszliwym uśmiechem na ustach. Czarny Pan wymierzył kolejnego kopniaka Harry'emu – tym razem w twarz. Rozległ się przyprawiający o mdłości trzask i głowa chłopca obróciła się w drugą stronę; Snape doszedł do wniosku, że jeśli Potter wcześniej nie stracił przytomności, na pewno nastąpiło to teraz.

- On umrze - warknął Voldemort spoglądając na dwóch więźniów.

- A ty razem z nim!

Oczy Czarnego Pana błysnęły gniewem; wycelował swoją różdżkę w Harry'ego i krzyknął:

- CRUCIO!

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz