Kolejny tydzień minął Harry'emu w takim zobojętnieniu, że prawie nic z niego nie zapamiętał. Chociaż jego kłótnia z Ronem została wyjaśniona, chłopcy nadal się do siebie nie odzywali; za każdym razem, gdy Weasley'owie przychodzili do Kwatery Głównej na obiad, między nim i Ronem siadała Hermiona, która nieustannym trajkotaniem rozpaczliwie starała się utrzymać konwersację. Fred i George z kolei próbowali wytłumaczyć mu, że Ron to głupek i złość przejdzie mu prędzej czy później, jednak Harry czuł, że tym razem chodzi o coś więcej. W Norze Remus zaprosił Rona na rozmowę w cztery oczy; Harry nie był pewien, czy Lupin chciał wyjaśnić jego przyjacielowi, co się stało, czy powiedzieć mu o dziwnych snach, czy poinformować o tym, jak rozległe tak naprawdę były obrażenia jego głowy, ale kiedy Ron wyszedł z pokoju, miał dość żałosną minę. Od tej pory za każdym razem, gdy patrzył na Harry'ego albo czuł na sobie jego wzrok, w jego oczach czaiło się coś dziwnego. Harry w końcu zrozumiał, co to takiego – strach. Strach przed jego obecnością, strach przed nim samym.
Lekcje Oklumencji trwały dalej, ale nie przynosiły większych sukcesów. Snape jednak, zamiast złości i wrzasków, których Harry się spodziewał, traktował swojego ucznia obojętnie i niemal pokojowo. Za każdym razem, gdy Mistrz Eliksirów wdzierał się do jego umysłu, Harry ze wszystkich sił starał się wznieść swoją barierę ochronną, ale tajemnicza, silniejsza od niego obecność uniemożliwiała mu to. Początkowo obaj przypisywali to urazowi jego głowy, ale w miarę upływu czasu nawet Snape przestał być tego pewien. Właśnie z tego powodu dzień przed urodzinami Harry'ego nauczyciel stał u stóp spiralnych schodów prowadzących do gabinetu Dumbledore'a i patrzył na paskudnego, kamiennego gargulca stojącego na ich straży. Zatrzymał się tylko na moment, ponieważ wiedział, że droga na górę będzie straszliwie bolesna – jego mięśnie paliły żywym ogniem i chociaż stał nieruchomo, czuł się tak, jakby go wrzucono do kotła z kwasem. Wziął głęboki wdech i zaczął wchodzić po schodach z nadzieją, że tego wieczora Voldemort będzie dla niego nieco łagodniejszy. Nawet inni Śmierciożercy nie znali powodu tej nagłej zmiany w stosunku Czarnego Pana do Mistrza Eliksirów; nie rozumieli, dlaczego członek najbliższego kręgu Voldemorta na każdym niemal spotkaniu wije się pod klątwami u jego stóp. Oczywiście to nie znaczy, że mu współczuli – po prostu cieszyli się, że – przynajmniej na razie – to nie oni są celem tych klątw.
- Proszę - zawołał Dumbledore zanim Snape zdążył zapukać; zirytowany, mężczyzna otworzył drzwi i stanął twarzą w twarz z dyrektorem, który pobił rekord prędkości w dotarciu do wejścia.
- Szybko, Severusie, mamy wiele spraw do omówienia.
Dumbledore niemal wciągnął go do środka, budząc na nowo ból w mięśniach i konsternację na twarzy, po czym zamknął drzwi.
- Czy rozmawiał pan z chłopakiem? - spytał Snape siadając ostrożnie na krześle przy biurku.
- Na razie go... zignorowałem - odparł dyrektor z niespodziewanym rumieńcem i zaczął maszerować w tę i z powrotem po gabinecie.
- Czyli on wciąż o niczym nie wie?
- Jeszcze nie; ale to tylko kwestia czasu.
- Oklumencja mu nie pomoże - poinformował Snape; był już tego pewien.
Dumbledore zatrzymał się przy oknie i wyjrzał na błonia; Mistrz Eliksirów niemal słyszał, jak pracują trybiki w jego głowie.
- Tom Riddle już od dłuższego czasu przebywa w głowie Harry'ego; snu, który Harry widział na twój temat, Voldemort nie musiał mu telepatycznie przesyłać, ponieważ ich umysły tworzą już jedność. To dlatego nie działa Oklumencja – umysł Harry'ego nie wyczuwa żadnej obcej obecności.
CZYTASZ
Harry Potter I Wewnętrzny wróg
FanfictionWewnętrzny Wróg - Tytuł orginalny " The enemy within" Co by się stało gdyby słynny Harry Potter , jedyną nadzieją świata i wybranie został opętany przez swojego największego wroga Lorda Voldemorta. Gdyby nie mógł kontrolować twgo co robi? Opowieść...