Konfrontacja

353 32 2
                                    

Dumbledore podprowadził Harry'ego do kominka ściskając, zdaniem chłopca niepotrzebnie mocno, jego ramię i razem z nim powrócił na Grimmauld Place. Inna sprawa, że Harry nie byłby w stanie odbyć tej podróży sam; jego ciało wciąż było straszliwie obolałe po tym, jak Voldemort opanował je poprzedniej nocy, a w głowie kłębiło się wszystko, czego dowiedział się w ciągu ostatniej godziny. Dyrektor zwołał nadzwyczajne zebranie Zakonu Feniksa – teraz, kiedy Harry poznał prawdę, wybuch wojny był tylko kwestią czasu. Gdy obaj czarodzieje wyłonili się z zielonych płomieni w kuchni domu Syriusza, chłopiec potknął się, ale Dumbledore podtrzymał go chwytając za ramię i poprowadził do krzesła.

- Członkowie Zakonu wkrótce tu będą - powiedział Harry'emu, po czym ruszył ku szczytowi stołu i wbił weń wzrok, jakby zastanawiał się nad czymś tak banalnym, jak właściwe rozstawienie naczyń.

- Co zamierzamy robić? - spytał chłopiec.

Dumbledore oparł się ciężko dłońmi o stół; wciąż wpatrywał się w przestrzeń, ale jego oczy były wyjątkowo skupione.

- Voldemort będzie odtąd wiedział, co się dzieje – i co musi się wydarzyć, aby umarł - powiedział cicho. - Myślę, że w najbliższym czasie spróbuje przejąć nad tobą całkowitą kontrolę.

Harry poczuł skurcz w żołądku.

- I co wtedy?

Dyrektor pochylił się nad stołem i mocno złapał Harry'ego za przedramię.

- Musisz walczyć - stwierdził z naciskiem. - Jesteś od niego silniejszy.

- I co dalej? - kontynuował chłopiec krzywiąc się pod bolesnym uściskiem profesora. - Kiedy będzie można rzucić zaklęcie?

- Kiedy nadejdzie odpowiedni moment...

- A kiedy nadejdzie? - warknął Harry. - Chociaż nie, proszę się nie martwić; niech się pan nie spieszy z odkryciem sposobu na pokonanie Voldemorta – ostatecznie przez jakiś czas może powędrować po świecie w moim ciele.

Dumbledore zdusił w sobie ochotę na uśmiech; chłopiec spuścił głowę.

- Przepraszam - wymamrotał. - Ostatnio szybko tracę nad sobą panowanie.

- Wyobrażam sobie - zapewnił dyrektor. - Ale musimy poczekać, aż będziemy gotowi, Harry; byłoby znacznie lepiej, gdybyś dowiedział się prawdy później, ale teraz musimy ustalić plan działania oparty na obecnej sytuacji. Kiedy nadejdzie właściwy moment, będziesz wiedział.

Zanim Harry zdążył odpowiedzieć, ogień w kominku wybuchnął szmaragdowym płomieniem i wyłoniły się z niego dwie postacie, z pośpiechu potykając się o siebie nawzajem.

- Harry? - zawołał Ron podbiegając do niego.

- Dzięki Bogu! - zawtórowała mu Hermiona zarzucając ramiona na szyję przyjaciela. - Pan Weasley powiedział, że coś się stało – że ktoś został zaatakowany!

Chłopiec spojrzał nerwowo na Dumbledore'a; mężczyzna kiwnął głową i odwrócił się, oferując im namiastkę prywatności.

- Coś się faktycznie stało - powiedział Harry nagląco. - ale wytłumaczenie wszystkiego zajmie trochę czasu. Teraz nie mogę z wami porozmawiać – za chwilę zaczyna się zebranie...

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz