Spotkanie

259 22 1
                                    

Ciemność i światło. To niesamowite, jak różny wydźwięk może mieć zwyczajna zmiana koloru. Biel to bezpieczeństwo i komfort – symbolizuje dom. Czerń jest niewiadomą... nicością. Harry'ego nie było łatwo przestraszyć, ale w tym momencie był niespokojny, ponieważ wszędzie tam, gdzie spojrzał, widział tylko niezmierzoną ciemność. Nie słyszał żadnego dźwięku, nie dostrzegał żadnego ruchu – był na tej szerokiej, otwartej przestrzeni sam. Nagle w jego głowie zaświtała refleksja: jak dziwnie jest czuć klaustrofobię w takim miejscu...! Mógł iść wszędzie, gdzie chciał, a jednak czuł się jak w pułapce, nierozerwalnie przywiązany do czerni, która go otaczała. To było nieprzyjemne uczucie; nie pasował tutaj.

Kątem oka dostrzegł coś migoczącego w oddali; było jasne, więc od razu zapragnął znaleźć się bliżej. Ruszył przed siebie i natychmiast poczuł, że stąpa po jakiejś dziwnej powierzchni. Nie był pewien, co to takiego – wiedział tylko, że jest twarda.

- Nie radzę iść w tamtą stronę.

To było niemożliwe... był pewien, że przed chwilą usłyszał głos – głos, którego nie słyszał od długiego czasu; głos, którego dźwięk napełnił go intensywnym bólem i równie intensywnym poczuciem winy.

- Zamierzasz mnie ignorować? - tym razem w głosie słychać było nutę rozbawienia. Harry odwrócił się i na jego twarz wpłynął uśmiech.

- No, tak lepiej - stwierdził Ron. Wyglądał na zadowolonego i odprężonego, jakby czuł się w tym miejscu jak w domu. - Jak tam twój brzuch? - zapytał wskazując ręką koszulę Harry'ego; w miejscu, w którym Bellatrix wbiła sztylet w jego ciało, ubranie było rozdarte. Chłopiec podciągnął je do góry i skrzywił się na widok ohydnej, wielkiej rany.

- Nie boli - stwierdził, ale nie był pewien, czy to dobrze, czy źle. Przesunął palcami po ziejącej w jego brzuchu dziurze i zaśmiał się, gdy Ron skrzywił się na ten widok.

- Harry, przestań – to paskudne!

- Przepraszam - odparł chłopiec i opuścił podkoszulek. Jego wzrok znów przyciągnęło migotanie za plecami przyjaciela.

- Nie patrz na nie - ostrzegł Ron. - Będzie ci łatwiej, jeśli spróbujesz je zignorować.

- Co to jest?

Ron odwrócił głowę i spojrzał za siebie, przez moment również urzeczony światełkiem.

- Kolejny przystanek - powiedział po prostu i znów spojrzał na Harry'ego; kiedy to zrobił, zauważył, że przyjaciel wpatruje się w niego, a jego oczy są pełne poczucia winy. Podniósł ręce i uśmiechnął się.

- Wiem, co chcesz powiedzieć – Harry, czy byłbym tutaj, gdybym miał do ciebie żal? Jak myślisz?

Harry wzruszył ramionami i przetarł twarz w znużeniu.

- Gdzie w ogóle jest to „tutaj"? - zapytał. Tym razem to Ron wzruszył ramionami i pokręcił głową.

- Nie jestem pewien... ale to nie szkodzi.

Harry spojrzał na niego zdziwiony.

- Zastałeś tutaj? Przez cały ten czas? Dlaczego nie podążyłeś dalej?

- Ono mi nie pozwoliło - odparł Ron. - Za każdym razem, gdy podchodziłem, światełko gasło.

Harry przełknął ciężko.

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz