Wciąż jest nadzieja

259 18 1
                                    

Wszystko skończyło się tak szybko, że nie wiedział właściwie, co się stało; promień zielonego światła zniszczył cały jego świat, a potem była już tylko pustka.

Zanim to jednak nastąpiło, musiał walczyć – pamiętał to; pamiętał również ból, straszliwy, nieporównywalny z niczym ból...

Jesteś tchórzem.

Harry odwrócił głowę spodziewając się, że ktoś za nim stoi, ale nie widział absolutnie nic; otaczała go dziwna ciemność.

Wybrałeś śmierć, ponieważ była najłatwiejszym wyjściem.

Harry znów się obrócił.

- Kto tu jest? - zawołał. W ciemności rozległ się ponury śmiech.

Tak szybko o mnie zapomniałeś?

Chłopiec poczuł, jak strach zimną falą zalewa jego ciało.

- Ty nie żyjesz - wyszeptał. - Powinieneś być martwy!

Och, jestem – z technicznego punktu widzenia.

Harry zamilknął na chwilę.

- Nie rozumiem - odezwał się w końcu. - Twoje ciało zostało zniszczone, tak samo jak część twojej duszy, która żyła we mnie...

A co z moją duszą?, zasyczał głos. Harry z trudem powstrzymał się, by nie odrzucić głowy do tyłu i nie wybuchnąć głośnym śmiechem; myśl o tym, że Lord Voldemort mógłby posiadać duszę, była czystym szaleństwem. Zamiast tego wypełniła go ślepa furia i pragnienie, by wyładować całą swoją frustrację i ból na głosie, który drwił z niego pośród tej ciemności.

- Ty nie masz duszy - warknął. - Wszystkie rzeczy, które zrobiłeś... wszyscy ludzie, których zamordowałeś! Ktoś tak okrutny, tak brutalny, jak ty nie może posiadać duszy; jedyne, co w tobie pozostało, to pusta, ziejąca dziura. Jesteś niczym.

Głos milczał przez moment, po czym zaczął się śmiać.

Jak na kogoś, kto z taką łatwością zrezygnował z życia, mówisz z niezwykłym zacięciem... można by pomyśleć, że to ja cię zabiłem!

- Nie poddałem się - odparł Harry i głos zadrżał mu lekko, kiedy to powiedział. - Nie chciałem umrzeć!

Ale umarłeś, powiedział Voldemort. Słabość to piękna cecha, Harry. Czułem, jak się poddajesz, jak tracisz nadzieję... Wygrałem. Zabrałem cię tutaj ze sobą. Przyznaj – jesteś słaby; straciłeś całą swoją gryfońską odwagę. To ty jesteś niczym, nie ja.

Harry przełknął z trudem przez ściśnięte gardło. Voldemort miał rację – poddał się... Ale miał chyba do tego prawo? To było jego życie; dlaczego miałby pozwolić, by inni kontrolowali jego myśli i uczucia? Przecież przeszedł tak wiele... Voldemort zadał mu tyle bólu... kto by się nie poddał na jego miejscu?

Twoi rodzice by się nie poddali, szepnął Voldemort. Walczyli do samego końca. Twoja matka umarła dla ciebie, Harry.

- Przestań! - wrzasnął chłopiec. - Masz to, czego chciałeś; wygrałeś! Czego jeszcze ode mnie chcesz?

Zanim znów rozległ się głos Toma Riddle'a, przez moment panowała cisza.

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz