Zaczęło się

310 26 1
                                    

Harry siedział w milczeniu przy prowizorycznym łóżku w salonie, na którym leżała Hermiona; obserwował delikatne drżenie jej powiek, powolne unoszenie się i opadanie klatki piersiowej i dziękował Bogu za jej ocalenie. Przetarł dłonią twarz i w końcu dotarło do niego, jak bardzo jest zmęczony. Nagle poczuł na ramieniu czyjąś rękę.

- Idź odpocząć, Harry - odezwał się cicho Remus łapiąc go za łokieć i podnosząc do góry.

- Nie chcę jej zostawiać - odparł chłopiec.

- Teraz i tak śpi. Nic jej nie będzie; Severus i ja będziemy jej pilnować.

Harry spojrzał w górę na Remusa ze strachem wypisanym na twarzy.

- Nie chcę spać – nie bez eliksiru.

Remus otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zanim zdążył to zrobić, rozległ się inny głos.

- Czarny Pan nie będzie próbował cię dzisiaj opanować.

Snape nieoczekiwanie pojawił się w drzwiach z książką pod pachą i zestawem fiolek w ręce. Ruszył w kierunku Hermiony prawie spychając Harry'ego z drogi i usiadł na krześle stojącym przy łóżku. Chłopiec przechylił głowę, zdumiony niemal ojcowskim wyrazem jego twarzy.

- Skąd może pan to wiedzieć? - spytał. Mistrz Eliksirów uniósł brew.

- Lata służby w szeregach Czarnego Pana nauczyły mnie do pewnego stopnia przewidywać jego zachowanie - powiedział stawiając fiolki na stojącym obok niego stoliku. - Będzie wiedział, że nadchodzimy – jestem tego całkowicie pewien.

Harry i Remus wymienili czujne spojrzenia.

- I chce pan powiedzieć, że on tak po prostu na nas czeka? - chłopiec zadał kolejne pytanie.

- Tak, Potter, ponieważ uważa, że będzie to dla niego łatwe zwycięstwo - odparł Snape skupiając teraz uwagę raczej na swojej książce, niż na dwóch stojących przed nim ludziach. - Uważa, że możliwość opętania cię zagwarantuje mu wygraną - oderwał wzrok od strony, którą czytał, i spojrzał Harry'emu prosto w oczy; kiedy to zrobił, na jego twarzy pojawił się nieodgadniony wyraz. Snape musiał zorientować się, że tak się stało, bo natychmiast odwrócił się z czymś przypominającym rumieniec na policzkach. - Czarny Pan nie opęta cię dzisiaj - powtórzył i uniósł książkę wysoko przed twarzą dając w ten sposób do zrozumienia, że uważa rozmowę za zakończoną. Remus wykorzystał ten moment, by wywlec Harry'ego z pokoju i zaprowadzić po schodach na górę; protesty chłopca odbijały się od jego uszu jak groch od ściany.

- Hermionie nic nie będzie - zapewniał. - Severus zajął się nią kiedy wróciliśmy; nie stała jej się żadna większa krzywda.

- Jesteś pewien? - zapytał Harry zatrzymując się w pół kroku i odwracając. Remus uśmiechnął się do niego łagodnie.

- Na sto procent. A teraz, jeśli nie ruszysz dalej na górę, będę musiał magicznie ułożyć cię do snu!

Harry skrzywił się.

- Jak możesz być taki spokojny? - warknął nagle. - Voldemort ma Tonks! Porwał ją i wiesz chyba, że najprawdopodobniej ją zabije...

- Nie zabije jej - przerwał Remus cicho. Chłopiec uniósł brwi, zdziwiony jego tonem.

- Skąd ta pewność? - zapytał. Remus przechylił głowę i spojrzał na Harry'ego miękko.

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz