Wyścig z czasem

267 22 0
                                    

Kiedy Greyback rzucił się w ich stronę, Remus odepchnął Harry'ego na bok. Chłopiec upadł na ziemię, prosto pod nogi jednego z zakapturzonych Śmierciożerców. Wyciągnął rękę, zabrał mężczyźnie różdżkę i wrzasnął Drętwota! jednym, płynnym ruchem. Jego wróg padł jak długi na ziemię ze zdumieniem zastygłym w oczach. Harry podniósł się, wyrzucił rękę w powietrze i posłał do góry fontannę czerwonych iskier, po czym odwrócił się, by podbiec do Remusa, ale wtedy na jego szyi zacisnęły się czyjeś ręce. Chłopiec walczył zaciekle kopiąc i rzucając się, ale ręce uniosły go do góry, jakby był szmacianą lalką, i powoli zaczęły się zaciskać. Zasnutymi mgłą oczami Harry widział, jak Remus i Greyback walczą ze sobą; obaj mieli obnażone zęby i chłopiec po raz pierwszy w życiu był świadkiem, jak wilk próbuje uwolnić się z ludzkiej powłoki.

Nagle, gdy Harry już myślał, że zaraz straci przytomność, usłyszał pełen wściekłości ryk w głębi korytarza. Uniósł powieki i zobaczył Kingsley'a, który wraz ze Snape'em biegł w ich kierunku. Mistrz Eliksirów uniósł różdżkę, wykrzyknął coś, czego Harry nie zrozumiał do końca i nagle uchwyt na jego szyi poluzował się. Chłopiec upadł na ziemię, przewrócił się na plecy i zauważył, że ciało nieprzytomnego Śmierciożercy zaraz go przygniecie; szybko odturlał się na bok i został boleśnie podźwignięty do góry przez Snape'a; włosy mężczyzny były rozczochrane, przez czoło biegło spore rozcięcie, a w oczach czaił się cień szaleństwa.

- Rusz się, Potter! - wrzasnął i zaczął ciągnąć Harry'ego w dół tunelu.

- Zaraz! Niech pan poczeka! - chłopiec wyrwał ramię z uścisku profesora. - Nie zostawię tu Remusa!

- Kingsley się tym zajmie - powiedział ostro Mistrz Eliksirów. Kiedy Harry znów chciał zaprotestować, mężczyzna potrząsnął nim. - Nic mu nie będzie, Potter; Lupin potrafi się o siebie zatroszczyć.

Harry jeszcze raz spojrzał za siebie, po czym pozwolił, by Snape pociągnął go ze sobą.

- Dokąd idziemy?

- Jak najdalej od Greybacka - odparł nauczyciel. - Zjedzenie przez niego jest ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy.

Harry uśmiechnął się mimo woli i już miał rzucić jakiś komentarz, gdy Snape zatrzymał się tak gwałtownie, że chłopiec prawie się przewrócił wpadając na niego. Dłoń mężczyzny zacisnęła się na jego ramieniu.

Znaleźli się w tym samym korytarzu, który opuścili kilka chwil temu; Remus i Greyback wciąż walczyli zajadle, na ziemi leżał jeden ze Śmierciożerców, a nieco dalej Kingsley pojedynkował się z dwoma innymi. Harry obserwował przez moment tę scenę w zdumieniu, po czym zrobił krok do tyłu i wyjrzał za róg, który właśnie minęli; jego oczom znów ukazali się Remus i Kingsley, ale tym razem na ziemi leżało nieruchomo dwóch Śmierciożerców.

- On wie, że tu jesteśmy - mruknął obok niego Snape. - Bawi się z nami.

- Na co on czeka? - warknął Harry. - Dlaczego po prostu tu nie przyjdzie i nas nie wykończy, zamiast żonglować korytarzami?

Snape milczał przez chwilę, ale w końcu odpowiedział.

- Czeka na odpowiedni moment.

Zaskoczony tymi słowami, Harry odwrócił się, by spojrzeć na mężczyznę i zauważył, że ten przygląda mu się z dziwnym błyskiem w oczach.

 Harry Potter I Wewnętrzny wróg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz